Resort walczy z brzydkimi zapachami
Treść
Kary finansowe, a nawet zamknięcie zakładu będą groziły przedsiębiorstwom, których działalność jest zbyt uciążliwa dla mieszkańców. Tym razem jednak nie chodzi o emisję trujących substancji, ale o uciążliwe zapachy. Prace nad projektem takiej ustawy trwają w Ministerstwie Środowiska. Część przedsiębiorców i rolnicy obawiają się, że ustawa przyniesie więcej szkody niż pożytku.
Ustawa o przeciwdziałaniu uciążliwości zapachowej, jak wynika z jej wstępnego projektu, ma dotyczyć działalności przemysłowej, rolnictwa, firm zajmujących się utylizacją odpadów czy też sprzedażą paliw. Resort środowiska tłumaczy, że w tej chwili aż 30 proc. skarg mieszkańców kierowanych do Inspekcji Ochrony Środowiska dotyczy właśnie przykrych zapachów. Stąd też konieczność opracowania ustawy, która umożliwi lokalnym władzom i inspektorom środowiska podejmowanie działań likwidujących źródła takich zapachów. Firma, której działalność będzie uciążliwa dla sąsiadów, może zostać ukarana finansowo, a nawet zamknięta. Propozycje resortu wzbudzają protesty przedsiębiorców. Najczęściej podnoszonym argumentem jest ten, że ustawa będzie bublem prawnym.
- Przecież nawet autorzy projektu przyznają, że w polskim prawie nie ma definicji uciążliwego zapachu, więc jaka byłaby podstawa wprowadzania restrykcji wobec firm? - zastanawia się Artur Lucimski, właściciel przedsiębiorstwa produkującego tworzywa sztuczne.
Ministerstwo Środowiska stoi jednak na stanowisku, że brak definicji nie jest przeszkodą. Powołuje się na przykłady innych państw unijnych, gdzie głównym kryterium oceny tego, czy jakaś firma emituje uciążliwe zapachy, jest właśnie subiektywne odczucie obywateli, a nie jakaś definicja. Polska ma stosować taką samą zasadę.
Przemysł zaniepokojony
- To absurd - uważa Kazimierz Klepaczewski, prezydent Polskiej Izby Branży Skórzanej. - Wprowadzi to wiele chaosu, bo jednym ludziom coś śmierdzi, gdy innym taki zapach nie przeszkadza.
Szef Izby dodaje, że ustawa może prowadzić do nadużyć i stworzy okazję do korupcji. I podaje przykład jednej z garbarni w Żorach, która - choć ustawy jeszcze nie ma - już może mieć proces w sądzie właśnie z powodu emisji "uciążliwego zapachu". Co ciekawe, zakład był do tej pory w czołówce firm inwestujących w ochronę środowiska. Otrzymywał nawet nagrody od samego ministra za inwestycje proekologiczne. - Gdy wejdzie ustawa, takich przypadków będzie więcej. W dodatku wystarczy, że organizacji ekologicznej nie spodoba się działalność jakiegoś zakładu i kłopoty gotowe, tak jak przy budowie autostrad - przekonuje Kazimierz Klepaczewski. - Może to być także dobry instrument do finansowego szantażu przedsiębiorcy ze strony "pomysłowych mieszkańców" lub do nieuczciwej walki z konkurencją.
Przedsiębiorcy wskazują na jeszcze jeden kłopot. Z powodu rozwoju budownictwa mieszkaniowego znacznie kurczą się strefy ochronne wokół zakładów przemysłowych, gdyż lokalne władze pozwalają na stawianie mieszkań zbyt blisko przedsiębiorstw. To może spowodować w przyszłości wiele konfliktów.
Rolniku, uważaj
Podobne kłopoty mogą dotyczyć także rolnictwa. Mimo że w zamyśle resortu środowiska jest przede wszystkim przeciwdziałanie uciążliwościom związanym np. z przemysłowym tuczem trzody chlewnej w wielkich fermach, to jednak może się to odbić rykoszetem również na mniejszych gospodarstwach. Nowej ustawy obawiają się np. rolnicy nastawieni na produkcję ekologiczną, gdzie stosuje się niemal wyłącznie nawozy naturalne, w tym obornik. Stanisław Mosionek ma gospodarstwo rolne pod Kozienicami. Z powodu sąsiedztwa Wisły w tej okolicy znaczna część ziemi została sprzedana pod budownictwo mieszkaniowe lub letniskowe. Także wokół gospodarstwa Mosionka wyrosło kilkanaście domów. - Od dawna mam ten sam kłopot: gdy przychodzi pora wiosennych prac polowych i rozrzucam obornik, moi sąsiedzi skarżą się na to, choć po kilku godzinach nieprzyjemny zapach znika. W tamtym roku grozili mi nawet sądem. Boję się, że jak wejdzie ta ustawa, to zrujnują mnie kary finansowe. Nie mam zaś zamiaru likwidować gospodarstwa, chcę je rozwijać w kierunku ekologicznej uprawy warzyw - mówi rolnik. - Moja rodzina gospodarzy tu od pokoleń. Czy to moja wina, że teraz nasza wieś staje się miejscowością letniskową? - pyta.
Przykre sąsiedztwo
Nie brakuje jednak opinii, że ustawa jest bardzo potrzebna. Na pewno zyska poparcie organizacji ekologicznych i części mieszkańców. Krystyna Sierpińska z Radomia ma nadzieję, że dzięki ustawie uda się rozwiązać choćby problem firmy sąsiadującej z jej posesją. Do tej pory niewiele bowiem dają skargi na to, że zakład składuje różne farby i rozpuszczalniki, wydzielające czasami nieprzyjemne zapachy.
Z kolei Andrzej Kuśnierski od kilku lat skarży się na przykre sąsiedztwo zakładu mięsnego. - Zwłaszcza w ciepłe dni po okolicy roznosi się mało przyjemna woń mięsa i krwi. Mam nadzieję, że dzięki ustawie uda się zmusić zakład, aby wszystkie surowce i odpady trzymał w szczelnych pojemnikach - mówi.
Resort środowiska tłumaczy, że prowadzi szerokie konsultacje społeczne na temat ustawy z różnymi środowiskami, aby przygotować jak najlepszy projekt. Prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu zostanie zorganizowana publiczna debata nad projektem. Zapowiada się ona niezwykle gorąco, choćby z racji całkowicie rozbieżnych poglądów, jakie mają organizacje ekologiczne i gospodarcze.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2007-04-20
Autor: wa