Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Republikanie w natarciu

Treść

Politycy Partii Republikańskiej wygrali wybory na gubernatorów w nieprzychylnych dotąd dla konserwatystów stanach New Jersey i Wirginii. Na gubernatorskim fotelu w New Jersey zasiądzie były prokurator federalny Christopher J. Christie, pierwszy od 12 lat republikanin, który zajmie to stanowisko. Natomiast w uważanym do tej pory za typowo "niebieski" (z dużą ilością zwolenników Partii Demokratycznej) stanie Wirginia konserwatysta Robert F. McDonnell wręcz zmiażdżył swojego rywala R. Creigha Deedsa, uzyskując 63 proc. głosów. Oba te wyniki amerykańskie media zinterpretowały jako porażkę Obamy i zwrot w sympatiach politycznych przed przyszłorocznymi wyborami do Kongresu.

"Wyborcy poszli we wtorek do urn z dużą niepewnością wywołaną nieporadnością prezydenta Obamy w kwestiach ekonomicznych" - czytamy w internetowym wydaniu dziennika "New York Times". Gazeta podkreśla, że o zwycięstwie Christiego w New Jersey zadecydowała jego agresywna krytyka problemów podatkowych, z jakimi borykają się obecne władze stanu. Ten z natury popierający polityków lewicowych dziennik zaatakował republikańskiego kandydata za stosowanie wobec swojego oponenta Jona S. Corzinego negatywnej kampanii. Demokracie nie pomogły nawet trzy wizyty samego prezydenta Obamy; Christie pokonał go stosunkiem głosów 49 do 44 procent.
Jeszcze wyraźniejszą przewagę osiągnął Robert F. McDonnell, który zdobywając prawie dwukrotnie więcej głosów niż jego rywal, został 71. gubernatorem Wirginii i tym samym przełamał trwające ponad dekadę rządy demokratów w tej części USA. Tak zdecydowane zwycięstwo jest o tyle zaskakujące, że zaledwie rok temu w tym samym stanie ówcześnie kandydujący na prezydenta Barack Obama zdobył 15-procentową przewagę nad swoim konkurentem Johnem McCainem. W przypadku McDonnella skuteczna okazała się spokojna kampania. Republikanin nie poruszał żadnych kontrowersyjnych tematów społecznych, które w poprzednich wyborach pogrążyły kandydata tej partii. Z kolei jego przeciwnik R. Creigh Deeds, który przez większą część kampanii odcinał się od polityki Białego Domu, zwłaszcza w kwestiach zdrowotnych i energetycznych, na dzień przed głosowaniami wezwał wszystkich wyborców Baracka Obamy do głosowania na siebie. Jak podkreśla "Washnigton Post", ostatecznie zniechęciło to niezdecydowanych wyborców do oddania głosu na Deedsa.
Zdaniem amerykańskich mediów, wyniki te oznaczają dość zdecydowaną zmianę sympatii politycznych dużej części społeczeństwa i rozczarowanie rządami Obamy i demokratów. Jak informuje telewizja Fox News, jeśli dziś przeprowadzono by wybory prezydenckie, za reelekcją obecnego szefa Białego Domu opowiedziałoby się jedynie 43 proc. Amerykanów. Jest to blisko 10-procentowy spadek w stosunku do wyników z kwietnia br., kiedy to ponowne zagłosowanie na Obamę rozważało 52 proc. obywateli USA. Jak wynika z sondażu stacji, nawet przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla obecnemu prezydentowi nie poprawiło jego notowań. Obama traci też w szeregach własnej partii - chodzi o spadek zaufania do niego blisko jednej czwartej jego kolegów. Wyniki wyborów gubernatorskich republikanie odczytują jako dobry znak przed zbliżającymi się głosowaniami do Kongresu. Politycy tej partii liczą na zdobycie co najmniej czterech mandatów więcej niż obecnie rządzący demokraci.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-11-05

Autor: wa