Reprezentacja Polski przygotowuje się do meczu z San Marino
Treść
Piłkarze reprezentacji Polski nie mają czasu, by długo rozpamiętywać nieudaną sobotnią potyczkę z Węgrami. Już jutro czeka ich bowiem kolejne ważne spotkanie w eliminacjach mistrzostw Europy, tym razem z San Marino. I choć tym razem rywal jest dużo, dużo słabszy niż Madziarzy, nikt go nie lekceważy. Polska musi wygrać, najlepiej wysoko, by nie tylko poprawić swą sytuację w grupie, ale i nie najlepszą atmosferę, jaka wokół reprezentacji się wytworzyła. Podopieczni Pawła Janasa, wśród których nie ma Tomasza Hajty, Marcina Baszczyńskiego i Arkadiusza Radomskiego, do meczu przygotowują się w Starachowicach.
Hajto, który na spotkanie z Węgrami został powołany w trybie "awaryjnym", uzgodnił z Janasem i swoim klubowym trenerem, że zaraz po sobotnim pojedynku powróci do Gelsenkirchen. I tak też uczynił. Baszczyński przez cały tydzień poprzedzający mecz w Chorzowie leczył kontuzję i choć jest już zdrowy, Janas uznał, że nie będzie narażał go na ewentualne odnowienie urazu. Obrońca Wisły jest już w Krakowie. Z kolei do holenderskiego Heerenveen wyjechał Radomski, którego dopadła grypa. Przeziębiony jest również Radosław Kałużny i jego występ przeciwko San Marino stoi pod znakiem zapytania.
Janas zdecydował się natomiast dodatkowo powołać Marcina Burkhardta z Amiki Wronki.
Z San Marino po raz czwarty
Polska dotychczas spotykała się z San Marino trzy razy. Bilans oczywiście jest dla nas korzystny, no bo jak tu nie pokonać amatorów, dla których gra w piłkę jest hobby i zabawą? Po raz pierwszy obie reprezentacje zmierzyły się 28 kwietnia 1993 r. w Łodzi. Po męczarni udało się wygrać 1:0. Miesiąc później było trochę lepiej - Polacy zwyciężyli 3:0. Po raz ostatni spotkaliśmy się we wrześniu ubiegłego roku, już w ramach eliminacji do mistrzostw Europy 2004. W Serravalle padł wynik 2:0, ale przez długie minuty wydawało się, że może być katastrofa. Dopiero w 76. minucie Paweł Kaczorowski znalazł drogę do bramki gospodarzy, a wynik w 89. minucie ustalił Mariusz Kukiełka. Wtedy jeszcze naszą narodową drużynę prowadził Zbigniew Boniek.
Bonini i Poggiali. Reszta to amatorzy...
San Marino jest najstarszą republiką świata i jednym z najmłodszych członków ruchu olimpijskiego. Ustanowiona w 1253 roku republika stanowi enklawę na terytorium Włoch i zajmuje powierzchnię niewiele ponad 61 km kwadratowych. Komitet Olimpijski tego kraju rozpoczął swoją działalność w 1959 roku. W maleńkim państwie (niewiele ponad 30 tys. mieszkańców) jest aż 7500 sportowców i działa 31 federacji poszczególnych dyscyplin. Praktycznie wszyscy są amatorami, dla których sport to wyłącznie hobby i zabawa. Najlepszym w historii piłkarzem jest Massimo Bonini, przez wiele lat grający w Juventusie Turyn (razem ze Zbigniewem Bońkiem), a później w Bolonii.
Jeden z reprezentantów San Marino zapisał się jednak (i to chyba na trwałe) w historii futbolu. Davide Gualtieri jest autorem najszybciej zdobytej bramki. Dnia 17 listopada 1993 roku San Marino rozgrywało wyjazdowy mecz eliminacji mistrzostw świata z Anglią. I choć to gospodarze pewnie wygrali 7:1, jako pierwsi gola zdobyli goście. Już w 7. (!) sekundzie Davida Seamana pokonał Gualtieri, z zawodu urzędnik.
W San Marino królują natomiast sporty związane z motoryzacją. Najważniejszą imprezą jest rozgrywane od 1980 r. Grand Prix Formuły 1, poza nim republika gości eliminacje GP Formuły 3000 i mistrzostw świata w motocrossie. Dwa lata temu reprezentant San Marino Manuel Poggiali został mistrzem świata w motocyklowej klasie 125 ccm.
Pisk
Nasz Dziennik 1-04-2003
Autor: DW