Reokupacja Strefy Gazy
Treść
Izrael rozpoczął ofensywę lądową w Strefie Gazy. W sobotę wieczorem izraelska piechota, wspierana przez czołgi i helikoptery, osłaniana przez ostrzał artyleryjski i siły powietrzne, przekroczyła jej granicę. Najcięższe walki trwają na północy i w środkowej części Strefy. Władze w Tel Awiwie rozszerzyły blokadę morską z 6 do 20 mil morskich, uniemożliwiając tym samym cumowanie okrętów z pomocą humanitarną. Od sobotniego uderzenia śmierć poniosło kilkunastu Palestyńczyków, w tym dziecko. Jak podają palestyńskie służby medyczne, od rozpoczęcia walk tydzień temu życie straciło co najmniej 470 Palestyńczyków, ponad 2100 odniosło rany. Izraelska armia błyskawicznie posuwa się w głąb Strefy. Niewykluczone, że Hezbollah i jego sprzymierzeńcy będą dążyli do otwarcia na granicy z Libanem drugiego frontu. O pokój w Ziemi Świętej zaapelował wczoraj Ojciec Święty Benedykt XVI.
Tysiące izraelskich żołnierzy wspieranych przez artylerię i siły powietrzne wkroczyło o godz. 21.30 (20.30 czasu polskiego) na terytorium Gazy i rozpoczęło operację "Płynny ołów", dochodząc do miast Beit Lahja i Beit Hanoun. Pojazdy opancerzone i jednostki izraelskich sił lądowych pojawiły się także na terenie dawnego izraelskiego osiedla Netzarim, zlikwidowanego latem 2005 roku. Jak podają świadkowie, 50 czołgów i pojazdów opancerzonych zostało rozmieszczonych wokół strategicznego skrzyżowania na drodze Salaheddin, kluczowej trasie północ - południe, przecinającej Strefę Gazy. Izraelskie pojazdy opancerzone znajdują się również na skrzyżowaniu dróg w pobliżu Dżabaliji i Beit Lahja w północnej części Strefy, a także w pobliżu Boureij w środkowej jej części.
Palestyńskie służby medyczne podały, że w wyniku nalotów i ostrzałów czołgowych w tym rejonie w niedzielę od świtu zabitych zostało 19 Palestyńczyków, w większości cywilów. W niedzielnych walkach zginął najprawdopodobniej jeden izraelski żołnierz, lecz armia nie potwierdziła tych doniesień.
Do krwawych starć doszło również w Rafah, na południowej granicy z Egiptem. - Ta operacja nie będzie łatwa. W razie potrzeby zostanie rozszerzona i zintensyfikowana - zapowiedział wczoraj minister obrony Izraela Ehud Barak. Z kolei palestyński prezydent Mahmud Abbas ostrzegł, że "izraelska agresja wobec Gazy będzie miała poważne następstwa dla regionu".
Co najmniej 12 Palestyńczyków, w tym jedno dziecko, zginęło w wyniku ataku na meczet w mieście Beit Lahiya, na północ od Jabaliya w Strefie Gazy. Wewnątrz świątyni znajdowało się ponad 200 osób. 50 modlących się odniosło obrażenia. Ofiary są również wśród znajdujących się w ostrzelanej przez izraelskie czołgi szkole oraz centrum handlowym w mieście Gaza. W wyniku ataku na centrum handlowe zginęło co najmniej 5 osób, 40 zaś zostało rannych. Dowództwo izraelskich sił zbrojnych twierdzi, że jako cele ataku wyznaczono 40 miejsc, w tym tunele wykorzystywane do przemytu, składy amunicji, a także wyrzutnie rakietowe.
Ehud Barak, minister obrony Izraela, oświadczył w sobotę, iż celem rozpoczętej operacji jest zmuszenie Hamasu "do zaprzestania wymierzonych w Izrael wrogich działań i wprowadzenie zasadniczej zmiany". - Dokładnie rozważyliśmy wszystkie możliwości, nie jesteśmy żądni wojny, lecz nie możemy pozwolić, aby nasze miasta były stale ostrzeliwane przez Hamas - tłumaczył. Również Mark Regev, rzecznik rządu w Tel Awiwie, oskarżył Hamas odpowiedzialnością za obecny konflikt. - Nie wymieniliśmy zmiany reżimu [Hamasu - przyp. red.] jako celu tej operacji. Naszym celem jest ochrona ludności izraelskiej - poinformował rzecznik prasowy rządu Izraela Mark Regev. Podkreślił, że ludność cywilna Strefy Gazy nie jest wrogiem Izraela. W podobnym tonie wypowiadał się premier Izraela Ehud Olmert, który określił ofensywę mianem "nieuniknionej".
Co najmniej 9 rakiet wystrzelonych w kierunku Izraela z terytorium Strefy Gazy uderzyło w przygraniczne miejscowości Sderot, Netivot oraz kilka innych, nie powodując strat w ludziach. Szacuje się, że od soboty rano na przygraniczne tereny po stronie Izraela spadło 25 pocisków moździerzowych - ranna została kobieta. W ciągu ostatnich 7 dni na Izrael spadło z terytorium Gazy ponad 360 rakiet, zabijając 4 osoby. Strona izraelska oficjalnie przyznała, że w wyniku ataku na terytoria palestyńskie rannych zostało co najmniej 30 żołnierzy, w tym 2 poważnie. Z kolei Hamas poinformował, iż w trakcie walk w Strefie Gazy wziął do niewoli 2 izraelskich żołnierzy, których przetrzymuje w charakterze zakładników.
Ewakuacja cudzoziemców
Dwie Polki wyraziły chęć wyjazdu ze Strefy Gazy razem ze swoimi palestyńskimi rodzinami. - Zgłosiła się Polka z mężem Palestyńczykiem, która chce ewakuować się przez przejście graniczne z Egiptem, w Rafah. Prawdopodobnie ich intencją jest pozostanie w Egipcie, bo twierdziła, że tam mieszka ich teściowa - poinformował rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Piotr Paszkowski.
Chęć ewakuacji ze Strefy Gazy zgłosiła także inna, trzyosobowa rodzina - Polka, jej mąż Palestyńczyk z polskim paszportem i teść, posiadający jedynie paszport palestyński. Chcą się wydostać ze Strefy Gazy przez przejście graniczne Eretz do Izraela.
W Strefie Gazy mieszka 14 mieszanych rodzin. - Są to głównie Polki, które wyszły za mąż za Palestyńczyków. Nasza placówka w Tel Awiwie od początku była w kontakcie telefonicznym ze wszystkimi rodzinami; łącznie mówimy o 48 osobach - tłumaczył Paszkowski.
Wcześniej ze Strefy Gazy wyjechało pięć autobusów z obywatelami głównie krajów Europy Wschodniej. Łącznie do opuszczenia tego terytorium uprawnionych jest około 400 osób.
Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzegła przed pogarszającym się kryzysem humanitarnym. Wyraziła przy tym przekonanie, że 25 proc. z zabitych dotychczas Palestyńczyków to ludność cywilna. Władze Izraela twierdzą z kolei, iż 80 proc. ofiar to bojownicy Hamasu.
Dziesiątki palestyńskich rodzin uciekło na południe. 250 tys. mieszkańców północnej części Strefy Gazy pozostaje bez prądu. Lekarze w miejscowych szpitalach nie nadążają z udzielaniem pomocy ofiarom izraelskiej agresji. Jak bowiem donoszą znajdujący się w rejonie konfliktu korespondenci, wbrew zapewnieniom rządu w Tel Awiwie, iż operacja została precyzyjnie przygotowana i poprowadzona, uderza ona przede wszystkim w ludność cywilną. W szpitalach brakuje leków i krwi.
Wprawdzie sekretarz generalny ONZ wezwał do natychmiastowego zakończenia operacji, Radzie Bezpieczeństwa nie udało się jednak wypracować wspólnej rezolucji wzywającej do zaprzestania działań zbrojnych i rozpoczęcia rokowań pokojowych. Jak informują źródła dyplomatyczne, to Stany Zjednoczone zablokowały możliwość porozumienia. Prezydent George W. Bush wezwał do wywarcia na Hamas nacisku, aby ten zaprzestał ostrzeliwania izraelskiego terytorium. Oświadczył, że to Hamas jest odpowiedzialny za ostatnie akty przemocy, ponieważ dążył do zniszczenia Izraela. Również Komisja Europejska, apelująca do rządu w Tel Awiwie o wpuszczenie na terytorium Strefy Gazy pomocy humanitarnej, nie zdobyła się na otwarte potępienie izraelskiej agresji. Zapowiedziała za to udzielenie dodatkowej pomocy dla dotkniętych konfliktem Palestyńczyków w wysokości 3 mln euro. Kwota ta ma zostać przeznaczona na zakup żywności i środków medycznych oraz zapewnienie schronienia ludności cywilnej.
W niedzielę rozpoczyna się w regionie unijna misja, której celem jest doprowadzenie do zawarcia rozejmu humanitarnego na Bliskim Wschodzie. Ma on umożliwić udzielenie pomocy ludności cywilnej. Na czele unijnej delegacji stanął szef dyplomacji Czech, które od 1 stycznia przewodniczą UE, Karel Schwarzenberg. W poniedziałek do grona unijnych polityków dołączy prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Również inne kraje - w tym Rosja - wysyłają swoich przedstawicieli w rejon konfliktu, jednakże zdaniem ekspertów wizyty te raczej nie przyniosą oczekiwanych rezultatów.
Do konfliktu w Strefie Gazy odniósł się Papież Benedykt XVI. - Wojna i nienawiść nie są rozwiązaniem problemów - powiedział Ojciec Święty po południowej modlitwie "Anioł Pański". Wszystko jednak wskazuje na to, że to właśnie przemoc będzie głównym narzędziem dalszych działań w tym regionie.
W sobotę rzecznik premiera Mirka Topolanka dla czeskiego przewodnictwa Jirzi Potużnik oświadczył, że Czechy traktują izraelską ofensywę lądową w Strefie Gazy jako przejaw polityki "defensywnej, a nie ofensywnej". Słowa rzecznika szef czeskiej dyplomacji Karel Schwarzenberg uznał wczoraj za "poważną pomyłkę". - To była pomyłka osobista. Niestety, bardzo poważna - powiedział Schwarzenberg podczas dyskusji na żywo pokazanej przez czeską telewizję. Podkreślił przy tym, że sytuacja w regionie jest bardzo zła. W wygłoszonym w sobotę oświadczeniu Schwarzenberg stwierdził, że prawo do obrony nie pozwala na akcje, w których cierpi głównie ludność cywilna.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-01-05
Autor: wa