"Renia gra na czas"!
Treść
Po raz kolejny pilski sąd rejonowy zmuszony był odroczyć proces posłanki Samoobrony Renaty Beger oskarżonej o tzw. fałszerstwo wyborcze. Podobnie jak w poprzednich przypadkach proces nie mógł się odbyć z powodu niestawiennictwa nowego obrońcy oskarżonej. Proces posłanki trwa już blisko 6 miesięcy.
- Nie ma pan co jechać do Piły, bo ten proces i tak się nie odbędzie - tak powiedział "Naszemu Dziennikowi" w poniedziałek wieczorem jeden z działaczy wielkopolskiej Samoobrony. - Renia gra na czas. Wybory za kilka miesięcy, po wyborach trzeba będzie ponownie głosować nad uchyleniem immunitetu, a w Sejmie będziemy mieli większą liczbę posłów niż teraz, nie pójdzie tak łatwo. Nie mówię, że mi się to podoba, ale takie są fakty - mówił członek Samoobrony skonfliktowany z władzami tej partii w Wielkopolsce. I jak się okazało, miał rację. Wtorkowa rozprawa posłanki Renaty Beger po raz kolejny nie doszła do skutku. Pilski sąd rejonowy znowu zmuszony był odroczyć sprawę. Nie stawił się w sądzie obrońca oskarżonej. Przez wiele miesięcy na rozprawach nie pojawiał się mecenas Marek Czarnecki, tłumacząc się posiedzeniami Parlamentu Europejskiego, we wtorek zaś nieobecna była adwokat Anna Ozga-Michalska. Oficjalnym powodem niestawienia się były sprawy, które akurat w tym samym terminie mecenas musiała prowadzić w innym sądzie. Sąd zadecydował więc o odroczeniu procesu o jeden dzień.
Prokuratura oskarża posłankę o fałszowanie list wyborczych. Beger miała umieścić na listach wyborczych podpisy poparcia blisko 2 tys. osób, które takiego wotum zaufania Samoobronie nie udzieliły. Prowadzący śledztwo prokurator Lech Forecki na listach tego ugrupowania znalazł nawet podpisy 10 osób, które już dawno nie żyją. Według prokuratury, bez sfałszowanych podpisów Samoobrona nie mogłaby zarejestrować list w okręgu wyborczym nr 38 w Pile. Oskarżonej grozi kara do 3 lat więzienia, a za posługiwanie się nieprawdziwymi danymi - do 5 lat. Podczas poprzedniej rozprawy, która odbyła się w marcu bieżącego roku, jeden ze świadków potwierdził winę posłanki, przyznając, że własnoręcznie wpisywał fałszywe podpisy na listach poparcia, czyniąc to na specjalne polecenie Renaty Beger.
28 świadków, których nazwiska znalazły się na listach poparcia dla Samoobrony, zeznało, że nigdy poparcia partii Andrzeja Leppera nie udzielili. Łącznie sąd ma do przesłuchania ponad 2 tys. świadków.
Wojciech Wybranowski, Piła
'Nasz Dziennik" 2005-04-27
Autor: ab