Remis na Konwiktorskiej
Treść
Hit drugiej kolejki ekstraklasy, pojedynek Polonii Warszawa z Wisłą Kraków, nie przyniósł rozstrzygnięcia. Na Konwiktorskiej padł remis. Prawdziwą lekcję pokory przeżył w Bełchatowie beniaminek z Bielska-Białej, ulegając gospodarzom aż 0:6. 150. bramkę w najwyższej klasie rozgrywkowej zdobył napastnik Jagiellonii Białystok Tomasz Frankowski.
Polonia z Wisłą stworzyły ciekawe widowisko, trzymające w napięciu aż do samego końca. W pierwszej połowie przeważali goście, gospodarze oddali jeden celny strzał, ale to wystarczyło. Bruno miał nieco szczęścia, bo piłka po drodze odbiła się od jednego z wiślaków, myląc Sergeia Pareikę. Po przerwie Estończyk miał więcej pracy, ale spisywał się bezbłędnie. Kapitalnym refleksem popisał się szczególnie w doliczonym czasie gry, broniąc uderzenie Grzegorza Bonina w sytuacji sam na sam. To była fantastyczna okazja, ale chwilę wcześniej jeszcze lepszą zmarnował Andraż Kirm. Wiślak, po bajecznej akcji całego zespołu, zamiast do pustej bramki, trafił w poprzeczkę. Gola dla "Białej Gwiazdy" na 1:1 zdobył Izraelczyk Dudu Biton, wieńcząc perfekcyjne zagranie Ivicy Ilieva. Remis nie krzywdzi żadnej ze stron, choć obie miały prawo być nieco rozczarowane, patrząc z perspektywy okazji Kirma i Bonina. - Martwi mnie nasza gra ofensywna, musimy przeanalizować, dlaczego napastnicy nie strzelają bramek. Punkt szanujemy - przyznał trener "Czarnych Koszul" Jacek Zieliński. Prowadzący Wisłę Robert Maaskant odpierał zarzuty, że jego drużyna może nie zdołać połączyć gry w lidze z europejskimi pucharami. - Nie powtórzymy błędu Lecha z poprzedniego sezonu, mamy w kadrze 18 klasowych zawodników, stać nas na dobrą grę na wszystkich frontach - powiedział. Na razie w pucharach Wisła faktycznie wygrywa, ale w ekstraklasie zanotowała drugi remis z rzędu i najgorszy start sezonu od lat.
W Bełchatowie mocny kontakt z rzeczywistością przeżyło Podbeskidzie. 0:2 po niespełna dziesięciu minutach, pięć goli straconych po uderzeniach głową, hat-trick obrońcy Jacka Popka i cztery asysty Kamila Kosowskiego. Gospodarze udzielili rywalom lekcji futbolu. - Nie chciałbym więcej przeżywać czegoś podobnego. Mamy o czym myśleć - przyznał załamany trener bielszczan Robert Kasperczyk. Paweł Janas, szkoleniowiec Bełchatowa, podkreślił, że jego podopieczni wcale nie zagrali jakoś nadzwyczajnie. - Nie najgorzej, to prawda, ale też nie tak, jak powinni - powiedział. Z jakim bagażem wyjechałoby zatem Podbeskidzie, gdyby GKS wspiął się na wyżyny?
Ciekawe i wyrównane widowisko stworzyły w Białymstoku Jagiellonia z Lechią. Gdańszczanie szybko zdobyli prowadzenie, ale potem trafiali już tylko miejscowi. Gola na wagę trzech punktów zdobył w samej końcówce Frankowski i był to gol niezwykłej urody, strzelony piętą. - Było to bardzo trudne spotkanie, oba zespoły dobrze broniły i widać było, że my i Lechia czujemy przed sobą respekt. Goście stworzyli sobie też więcej sytuacji, ale zwyciężyliśmy my - skomentował trener Czesław Michniewicz.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-08-08
Autor: jc