Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Relikty zbrodni do skansenów

Treść

Symbole komunistycznego terroru, w tym monumenty upamiętniające Armię Czerwoną - odpowiedzialną za szereg zbrodni i mordów na ziemiach polskich w latach 1939-1956 - będą musiały zniknąć z ulic polskich miast i miasteczek, o ile Sejm przyjmie ustawę o usuwaniu symboli komunistycznych. Projekt takich regulacji ma dziś przedstawić minister kultury i dziedzictwa narodowego Kazimierz Ujazdowski. Żołnierze Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, którzy wielokrotnie byli naocznymi świadkami zbrodni popełnianych przez sowieckich żołnierzy i rodzimych komunistów, mówią dobitnie - czas najwyższy!
- Czas najwyższy przyjąć ustawę i wytyczne, a my popędzimy urzędników, żeby nie zwlekali z realizacją ustawy, tak jak to niestety ma miejsce w Poznaniu, gdzie od wielu lat mimo decyzji Rady Miasta władze blokują usunięcie pomnika sowieckiego żołdaka Karola Świerczewskiego - mówi Franciszek Wawrzyniak z wielkopolskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Poznań jest bodajże jedynym miastem w Polsce, w którym - choć od upadku komuny minęło już prawie 18 lat - nie stanął pomnik upamiętniający żołnierzy podziemia niepodległościowego. Jest za to stojący niemalże w ścisłym centrum miasta monumentalny pomnik ku czci komunistycznego zbrodniarza gen. Karola Świerczewskiego, a tuż obok tablice ku czci bolszewickich uczestników wojny domowej w Hiszpanii. Obelisk - relikt poprzedniej epoki i kamienny dowód tryumfu zbrodni nad sprawiedliwością - stoi nietknięty, mimo że już kilka lat wcześniej najpierw Komisja Kultury Rady Miasta Poznania, a później sama rada zadecydowała o jego usunięciu. Takie działania blokują jednak władze miasta na czele z prezydentem Ryszardem Grobelnym. Jak mówią kombatanci, obecni rajcy wyszukują "tysiące powodów" opóźniających demontaż "Waltera", a samorządowcy, którzy wcześniej sprawę prowadzili, "poszli w posły" - i o przynoszącym wstyd Poznaniowi pomniku zapomnieli. Wszystko jednak wskazuje na to, że czego nie chcieli zrobić centrolewicowi włodarze Poznania dobrowolnie, będą musieli zrobić pod naciskiem władz centralnych. Dzisiaj bowiem minister kultury ma przedstawić kolejny z przygotowanych przez PiS projektów ustaw deubekizacyjnych - tym razem o usunięciu symboli komunistycznych.
- To obok odebrania przywilejów emerytalnych funkcjonariuszom reżimu komunistycznego kolejny etap odkłamywania historii - przekonuje poseł Zbigniew Girzyński (PiS), historyk.
Projekt ustawy ma być realizacją zapisów konstytucyjnych, które delegalizują ideologię komunistyczną i faszystowską. W myśl ustawy o usunięciu symboli komunistycznego panowania z życia publicznego w Rzeczypospolitej Polskiej władze samorządowe zobligowane byłyby do usunięcia z ulic miast nazw odnoszących się do komunistycznych aparatczyków, a stojące niekiedy w centralnych punktach miast pomniki i obeliski ku czci funkcjonariuszy reżimu komunistycznego byłyby wyburzane lub przenoszone do skansenów i muzeów. Taki los spotkałby nie tylko pomnik Świerczewskiego w Poznaniu czy tablicę upamiętniającą zjazd KPP (sic!), ale równie kontrowersyjny pomnik ku czci żołnierzy Armii Ludowej stojący w Warszawie. Podobnie trzeba by potraktować tysiące innych reliktów systemu totalitarnego, nadal rozlokowanych zwłaszcza w mniejszych miastach i miejscowościach, otaczanych swoistym kultem przez dawnych działaczy PZPR.

Armia Czerwona to okupanci, nie wyzwoliciele
Ustawa, na co zwracają uwagę eksperci, obejmie obok "rodzimych" działaczy komunistycznych również monumenty upamiętniające okupacyjną Armię Czerwoną. Dla żołnierzy podziemia niepodległościowego, a także dla Polaków mieszkających chociażby na Kresach Wschodnich to nie tablice ku czci Marksa czy Róży Luksemburg, ale właśnie te dedykowane sowieckim żołnierzom są najbardziej jaskrawym przykładem czczenia narzuconego Polsce siłą komunizmu. A co najważniejsze - gloryfikowaniem dziesiątków tysięcy zbrodni, morderstw i przestępstw popełnionych na ludności polskiej przez sowieckich "wyzwolicieli".
- Nikt nie chce niszczyć grobów czy pomników nagrobnych żołnierzy Armii Czerwonej. Ale pomniki, obeliski, monumenty stojące przy głównych ulicach powinny zostać usunięte. Te, które można umieścić gdzie indziej, należy przenieść na cmentarze, pozostałe powinny zniknąć - uważa Jan Podhorski, prezes Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych w Wielkopolsce.
Środowiska kombatantów Podziemia Niepodległościowego, w wielu kwestiach poróżnione, tym razem mówią jednym głosem: pomniki dedykowane Armii Czerwonej to relikt komunizmu i dlatego powinny zostać usunięte.
- Przenieść do muzeum albo zrobić jakiś skansen. Ale pozostawienie ich często w centrach miast to zgoda na dalsze fałszowanie historii - mówi Franciszek Wawrzyniak.
Wcześniej o podjęcie takich działań zaapelował Komitet Katyński, którego działacze w specjalnym oświadczeniu napisali: "nadszedł czas, aby z ulic polskich miast usunięto pomniki sowieckie, przywołujące epokę paragrafu śmierci i czasy grozy". Podobnego zdania są również przedstawiciele krakowskiego Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych
Akcja usuwania symboli upamiętniających Armię Czerwoną wywoła najprawdopodobniej oburzenie postkomunistycznej lewicy i sprzeciw dyplomacji Federacji Rosyjskiej. Choć w Polsce nie zachodzi obawa powtórki wydarzeń w Tallinie, gdzie usunięcie z centrum miasta symbolu "Brązowego Żołnierza" spowodowało uliczne zamieszki i starcia sprowokowane przez mniejszość rosyjską, to jednak demontaż sowieckich pomników może wywołać antypolskie incydenty po rosyjskiej stronie. Posłowie prawicy, podobnie jak kombatanci, są jednak zdania, że Rosji nie można dać się w tej sprawie zastraszyć.
- Te pomniki powinno usunąć się kilkanaście lat temu, ale skoro się nie dało, to trzeba zrobić to teraz. Przenosić, a jak się nie da - to zburzyć dynamitem. Nasi przodkowie nie bali się nie tylko walczyć z Rosją, ale i Moskwę zajmować, a my mamy się obawiać burzenia jakichś sowieckich monumentów? - komentuje poseł Stanisław Pięta (PiS).
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-05-07

Autor: wa

Tagi: symbole komunizmu