Rekompensaty zbyt niskie
Treść
Pomoc, jaką Komisja Europejska ma wypłacać producentom warzyw  poszkodowanym na skutek ostatniego kryzysu, okazuje się zbyt niska. To  było do przewidzenia. Jeśli Bruksela nie da więcej pieniędzy, to albo  będzie musiała znacznie obniżyć kwotę wsparcia dla rolników, albo wielu z  nich nie dostanie pieniędzy, a wśród poszkodowanych znajdą się też,  niestety, Polacy.
Komisja Europejska 7 czerwca br.  przeznaczyła na pomoc dla rolników jedynie 210 mln euro. Początkowo  miała to być jeszcze mniejsza kwota, bo planowano tylko 150 mln euro.  Część państw, w tym Polska, domagało się wyasygnowania na ten cel  przynajmniej 400 mln euro, ale ten wniosek odrzucono. Już wtedy  wskazywano, że 210 mln euro to zdecydowanie za mało. Jak bowiem  ostrożnie wyliczali eksperci, rolnicy z całej Unii ponieśli ponad 1 mld  euro strat. To skutek paniki, jaką wywołały pod koniec maja fałszywe  oskarżenia Niemiec, że ogórki z Hiszpanii są źródłem zakażenia groźnymi  dla człowieka bakteriami E.coli. Pojawiły się też podejrzenia, że  źródłem zakażenia są również inne gatunki warzyw. Z powodu spadku  konsumpcji rolnicy musieli obniżyć ceny, a tysiące ton warzyw zostało  zniszczonych. Dlatego rolnicy z taką nadzieją oczekiwali na wieści z  Brukseli.
Mechanizm wsparcia miał polegać na tym, że UE pokryje  producentom warzyw część strat, jakie ponieśli po 26 maja, a przed  końcem czerwca. Podstawą wyliczania strat ma być średnia cena warzyw z  lat 2007-2010: Bruksela wypłacałaby pomoc w takiej kwocie, żeby rolnicy  dostali przynajmniej 50 proc. tej średniej. Przykładowo, jeśli rolnik w  poprzednich latach dostawał w hurcie za ogórki 2,50 zł za 1 kg, a teraz  ceny spadły do 50 groszy, to UE powinna dopłacić do każdego sprzedanego  kilograma ogórków 75 groszy. 
Taka jest teoria, ale w praktyce  eksperci już teraz rozwiewają nadzieje rolników na to, że dostaną aż  takie rekompensaty. Bo wspomniane wcześniej 210 mln euro pozwoli na to,  aby pomoc wyniosła nie więcej niż 20 proc., a nie 50 proc. średniej ceny  warzyw, co obiecywała KE. W Polsce i niektórych innych państwach  uzyskać pomoc będzie jeszcze trudniej, ponieważ nie była u nas stosowana  procedura "wycofania produktu z rynku". Tylko że ten system jest  najłatwiej stosować w krajach, gdzie jest mocno rozwinięta organizacja  producentów rolnych zarządzających obrotem warzywami. W takich  państwach, jak Francja, Holandia czy Belgia, organizacje producenckie  skupiają ponad 90 proc. rolników, w Polsce, choć grup tych jest coraz  więcej, ten wskaźnik nie wynosi nawet 10 proc., jednak trzeba przyznać,  że akurat w sektorze owocowo-warzywnym poziom samoorganizacji rolników  jest wyższy. Jeśli więc Bruksela będzie preferować te najbardziej  rozwinięte kraje, to dla rolników z Polski i z wielu innych państw  zwyczajnie zabraknie pieniędzy. - Widać wyraźnie manipulowanie ze strony  Komisji Europejskiej w zakresie przeznaczania tych środków na  odszkodowania - ostrzega minister rolnictwa Marek Sawicki. Już można się  spodziewać, że ta kwestia będzie przedmiotem gorących debat ministrów  rolnictwa z państw unijnych z urzędnikami KE.
Producenci warzyw  czekają również na wznowienie eksportu do Rosji, który został  zablokowany 6 czerwca. Zniesienie embarga obiecał prezydent Dmitrij  Miedwiediew, ale jak zwykle w tych sprawach rosyjscy urzędnicy decyzje  podejmują znacznie wolniej niż ich prezydent. Zresztą Moskwa nie  pierwszy raz prowadzi taką "podwójną" politykę. Bruksela i same państwa  unijne próbują przekonywać Rosję do przywrócenia eksportu, jednak  decyzja w tej kwestii wciąż nie zapadła.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik 2011-06-22
Autor: jc
 
                    