Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rehabilitacja skwitowana jednym zdaniem

Treść

W szumnie zapowiadanym projekcie uchwały Bundestagu dotyczącej stosunków polsko-niemieckich o rehabilitacji represjonowanych przez nazistów członków przedwojennej mniejszości polskiej jest zaledwie jedno zdanie. Uściślając, fraza "polska mniejszość narodowa" w dokumencie, do którego dotarł "Nasz Dziennik", nie pojawia się ani razu.
Ruprecht Polenz, szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu, potwierdził, że uchwała z okazji 20. rocznicy podpisania polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 r. jest w końcowej fazie uzgodnień pomiędzy frakcjami parlamentarnymi. Z pierwszych komunikatów zarówno niemieckich polityków, jak i mediów wynikało, że w uchwale poruszona zostanie paląca kwestia rehabilitacji członków przedwojennej mniejszości polskiej, którzy byli represjonowani przez nazistów, a także utworzenia centrum dokumentacji Polonii w Bochum oraz biura dla Polonii.
"Nasz Dziennik" dotarł do tego projektu. Dokument liczy 7 stron. Owszem, szeroko są w nim nakreślone sprawy wzajemnej współpracy i planów na przyszłość. Ale zdecydowanie zabrakło konkretów dotyczących statusu polskiej mniejszości. Bundestag chce, by uzgodniony z Polską program roboczy (ma zostać ogłoszony na wspólnym posiedzeniu rządów obu krajów 21 czerwca w Warszawie) posłużył za podstawę polsko-niemieckiej współpracy w najbliższym okresie. Miałby obejmować takie dziedziny, jak: polityka, gospodarka, współpraca transgraniczna, wymiana nauki i kultury. Zdaniem posłów z Bundestagu, należy ożywić działalność Trójkąta Weimarskiego. Do tego - jak głosi projekt - jak najszybciej trzeba określić główne cele tej francusko-niemiecko-polskiej grupy i środki finansowe potrzebne do ich realizacji. Wskrzeszony Trójkąt, który jakoby tworzy wartość dodaną dla całej UE i podkreśla szczególną rolę Polski w kształtowaniu europejskiej polityki sąsiedztwa i polityki wschodniej, powinien jak najszybciej zacząć działać pełną parą.
W projekcie uchwały Niemcy zapewniają, że będą pomagać Polsce w przystąpieniu do strefy euro - z czym jednak nasz kraj przestał się spieszyć. Jeśli chodzi o współpracę gospodarczą, to wprawdzie napisano o konieczności zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, ale ani słowem nie wspomniano o kości niezgody - kładzionym na dnie Bałtyku Gazociągu Północnym, który w przyszłości będzie blokował rozwój polskich portów w Świnoujściu i Szczecinie. W uchwale znajdujemy też deklarację, że należy zadbać o rozwój infrastruktury. W tym kontekście wymienia się konkretnie wspólne starania w sprawie rozbudowy połączeń szynowych (z Niemiec) w kierunku Szczecina, Warszawy i Wrocławia.
Polska mniejszość - przemilczana
W przygotowywanej uchwale Bundestag podkreśla, że ze względu na doświadczenia historyczne Polska i Niemcy powinny razem pracować na rzecz "jedności europejskiej". Jednak Marek Wójcicki, prezes Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła, sygnalizuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że w wielu punktach projekt nie jest zgodny z prawdą historyczną. Wójcicki natychmiast wychwycił, że w całym tekście ani słowem nie wspomina się o polskiej mniejszości. - Określenie "polska mniejszość narodowa" nie pada tam ani razu. Jeżeli chodziłoby tylko o obecnych Polaków w Niemczech, to na to jesteśmy przygotowani, ale twórcy tej uchwały także o mieszkających w przedwojennych Niemczech Polakach piszą "obywatele polskiego pochodzenia" - wskazuje Wójcicki. - To jawne fałszerstwo, gdyż ówczesna niemiecka władza nie tylko tak nas określała, nie tylko mieliśmy taki status, ale nawet mieliśmy polskiego przedstawiciela w pruskim Sejmie - właśnie jako przedstawiciela wszystkich występujących wtedy na tych ziemiach mniejszości - dodaje.
W przekonaniu mieszkającego w Berlinie mecenasa Stefana Hambury, unikając całkowicie określenia "polska mniejszość narodowa", strona niemiecka w nieuprawniony sposób próbuje wmówić opinii publicznej, że polskiej mniejszości nie tylko nie ma obecnie, ale też nigdy jej nie było, nawet przed wojną. - A przecież nawet tamta, jakże okrutna niemiecka władza uznawała nas za mniejszość - stwierdził Hambura, podając za przykład postać Jana Baczewskiego, wybitnego przedstawiciela polskiej mniejszości przedwojennej.
Na temat uchwały Wójcicki rozmawiał już nawet z posłem CDU odpowiedzialnym za jej treść. - Przedstawiciel Bundestagu powiedział mi wprost, że projekt zaakceptował sam ambasador RP w Niemczech Marek Prawda - relacjonował prezes Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła. - Na moją sugestię, że jest w nim wiele nieprawidłowości, a nawet fałszerstw, mój rozmówca zaczął na mnie krzyczeć, nazywając mnie nieodpowiedzialnym człowiekiem ze skrajnej prawicy i psującym dyskusję, gdyż wszyscy inni przecież akceptują ten projekt - dodał.
Do projektu Wójcicki ma więcej zastrzeżeń. Jest przeciwny proponowanemu przez Bundestag faktycznemu zrównaniu procesu przymusowej asymilacji Niemców w Polsce za czasów komunistycznych z mordowaniem Polaków w okresie nazistowskim. - To jest nieuprawnione porównanie - mówił poruszony.
- Zgadzając się na taki kształt uchwały, przegraliśmy dużą szansę na prawdziwe porozumienie - uważa Marek Wójcicki. Jak zaznaczył, przedstawiciele Polonii niemieckiej pomimo wielu zabiegów podejmowanych w tym celu nie uczestniczyli do końca w tworzeniu projektu uchwały, która żywotnie dotyczy właśnie ich.
Wszystkie postulaty w mocy
Mimo pata w polsko-niemieckich rozmowach "okrągłego stołu" Polacy mieszkający w Niemczech nie rezygnują ze swoich postulatów. Na stronach internetowych Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła podano główne cele na najbliższą 3-letnią kadencję. Pierwszym jest postulat doprowadzenia do rehabilitacji członków przedwojennego Związku Polaków w Niemczech jako ofiar hitlerowskiego państwa. Związek będzie też dążył m.in. do symetrycznego wypełniania przez Republikę Federalną Niemiec postanowień traktatu polsko-niemieckiego i do sfinalizowania sprawy odszkodowań za zagrabiony majątek Związku Polaków w Niemczech. Równie istotne są starania o poprawę wsparcia RFN nauki języka polskiego jako języka ojczystego w Niemczech.
Polska mniejszość narodowa w Niemczech oficjalnie istniała do 1940 roku, kiedy to szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego III Rzeszy Hermann Goering podpisał rozporządzenie, które spowodowało delegalizację wszystkich organizacji polskich na terytorium Rzeszy i konfiskatę ich mienia. Skutkowało ono także odebraniem Polakom statusu mniejszości narodowej, a w konsekwencji doprowadziło do zamykania ich w obozach koncentracyjnych i mordowania.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2011-05-31

Autor: jc