,,Reguły (De institutis coenobiorum)". Czego nie znajdziemy w ,,Regułach"?
Treść
To istotne pytanie i nie wynika z przewrotności historyka szukającego przysłowiowej dziury w całym, gdyż poszukiwanie odpowiedzi na nie pozwala nam lepiej zrozumieć, jakie ograniczenia nakładał gatunek literacki wybrany przez Kasjana…
To istotne pytanie i nie wynika z przewrotności historyka szukającego przysłowiowej dziury w całym, gdyż poszukiwanie odpowiedzi na nie pozwala nam lepiej zrozumieć, jakie ograniczenia nakładał gatunek literacki wybrany przez Kasjana dla wyłożenia programu reformy monastycyzmu galijskiego. Innymi słowy, co było dla niego ważne, a co mógł pominąć.
Uderzające jest, że poza dedykacjami dla konkretnych hierarchów Kasjan nie wspomina o roli biskupów w życiu klasztoru, a przecież byli oni ważnymi partnerami dla opatów i przeorów (wiemy o tym z rozmaitych źródeł, przede wszystkim tych, które relacjonowały konflikty między mnichami a hierarchią Kościoła). Kasjan nie wspomina też o tym, w jaki sposób wybierać opata, więc nie da się powiedzieć, czy przewidywał, że biskup miał w tym procesie odegrać jakąś rolę, a wielu hierarchów wyrażało taką wolę, co nie zawsze odpowiadało klasztorom, rodząc napięcia. W Galii (jak wszędzie w starożytności) toczyła się skomplikowana, w swej naturze polityczna, gra między biskupami. Przełożeni klasztorów musieli w niej brać udział, czy tego chcieli, czy nie. Kasjan nie wspomina także o prezbiterach i diakonach należących do grona wspólnoty lub o niebezpieczeństwie, jakie stanowili dla wcielenia w życie zasady równości braci.
Wszechogarniająca władza opata nad braćmi rodzi pytanie o to, jakie rozwiązanie Kasjan przewidywał w sytuacji, jeśli przełożony okazywał się osobą niezdolną do kierowania tak podatną na konflikty grupą, jaką stanowiła każda wspólnota (Dziś coraz więcej badaczy ową cechę otwarcie stwierdza. Nie musi to oznaczać, że są oni wrogami monastycyzmu; wystarczy czytać te księgi Reguł, które mają pomóc mnichom w walce z gniewem, próżnością i pychą, żeby zrozumieć, na jakie trudności napotykał opat, jeśli miał do czynienia z braćmi nieprzestrzegającymi nakazu pokory i posłuszeństwa). A jeśli zdobycie we wspólnocie władzy absolutnej ujawniało w kimś ukryte wady prowadzące do poważnych wykroczeń, to jak mnisi mieli się bronić? W programie Kasjana nie znajdziemy żadnych zabezpieczeń przed takimi sytuacjami, kiedy zaś z niezwykłą precyzją diagnozuje on niebezpieczeństwa, jakie czyhają w codzienności wspólnoty, pisze tylko o zwykłych braciach, nigdy o opatach.
Ta luka w dyskursie staje się tym bardziej uderzająca, gdy dla porównania bierzemy do ręki Regułę św. Benedykta, który nie tylko pisze szeroko, jakimi zaletami opat powinien się odznaczać (taki dyskurs był czymś banalnym i nie na wiele się przydawał w praktyce), ale wskazuje, w jaki sposób jest kontrolowany przez wspólnotę (ze strony wszystkich mnichów na zgromadzeniu, starszych mnichów w węższym gronie). Święty Benedykt uznał też za stosowne określić procedurę wyboru najwyższego przełożonego, przewidując nie tylko sytuację idealną (wszyscy mnisi wrażają zgodę na tego samego kandydata), ale też, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa podziałów we wspólnocie, co w ich przypadku można i należy zrobić (powinien interweniować biskup i opaci sąsiednich klasztorów a nawet pobliscy chrześcijanie). Nie sądzę, by różnice między wykładem Kasjana a dziełem św. Benedykta wynikały z tego, że środowisko monastyczne dopiero z czasem nagromadziło złe doświadczenia i na nie zareagowało. Moim zdaniem mamy raczej do czynienia z różnicą gatunku literackiego. Po jednej stronie jest traktat ascetyczny pisany z myślą o prowadzeniu mnichów na trudnej drodze ascezy, po drugiej – szczegółowa instrukcja regulująca wszelkie aspekty bytowania mnichów, także codziennego.
Świat zewnętrzny jawi się w Regułach wyłącznie jako zagrożenie, źródło grzechów i coś, od czego trzeba się zdecydowanie odciąć. Klasztor ma być odizolowaną od wszystkiego wyspą. Nie znajdziemy w tym dziele szczegółowych zaleceń na temat działalności dobroczynnej, udziału w życiu lokalnego Kościoła, kontaktu z ludźmi pobożnymi szukającymi błogosławieństwa, pociechy i wskazówek, jak należy żyć. Radzę wziąć do ręki Listy Barsanufiusza i Jana, żeby zobaczyć, jaką rolę w otaczającym świecie spełniali ci sławni rekluzi i ich palestyński klasztor, a przecież udział w sprawach „świata” nie przeszkadzał im w zachowywaniu surowych zasad przyjętych przez klasztorną wspólnotę (Notabene w tym samym zbiorze znajdują się listy poświęcone trudnościom, jakim kierownicy wspólnot musieli stawić czoło. To nie był temat drażliwy, skandalizujący).
Wreszcie czytając Reguły i nie sięgając równocześnie do podręcznika historii pierwszej połowy V w., nie dowiemy się niczego o dramatycznych dziejach tych czasów: zagrożeniu najazdami barbarzyńców (w 406 r. duże ich grupy przekraczają Ren i operują w Galii oraz Hiszpanii, w 429 r. Wandalowie przeprawiają się do Afryki, w 410 r. Alaryk zdobywa Rzym, a następnie Wizygoci osiedlają się w południowej Galii) lub o ostrym kryzysie cesarskiej administracji. Przy tym Kasjan nie oczekuje czasów ostatecznych w najbliższej przyszłości, jak to czyniło wielu autorów jemu współczesnych, nie tylko Sulpicjusz Sewer. Zagrożenie przez niego diagnozowane tkwi w człowieku wewnętrznym i w demonach nakłaniających ludzi do grzechów, a nie w tym, co działo się w świecie, w którym płonęły miasta, rabowano dobytek, wywłaszczano ludzi z ziemi, z której uprawy żyli. To nie była materia traktatu ascetycznego.
Reguły są dziełem wizjonera zbudowanym jak mozaika z cząstek pozbieranych z dzieł różnych autorów, z doświadczeń różnych tradycji. Starałam się w tym wstępie odnaleźć te pierwotne źródła, będąc świadoma przy tym oryginalności własnego pomysłu autora De institutis na życie w klasztorze. Szukanie źródeł nie jest zabiegiem tylko erudycyjnym, ale pozwala nam iść za tokiem procesu twórczego Kasjana i tłumaczy, dlaczego nadał on pewnym kwestiom wagę, a inne wspomniał jedynie mimochodem bądź w ogóle pominął.
Mało jest prawdopodobne, żeby jego projekt bywał często wcielany w całości w praktyce, ale jego sugestie, opowieści, nakazy i rady oderwane od całości żyły własnym życiem. Trafiały do powstających licznie reguł, wzbogacały monastycyzm łaciński, trwały w jego duchowości. Zachwycały, pomagały, uświęcały.
Fragment Wstępu do publikacji św. Jana Kasjana Reguły (De institutis coenobiorum)
Prof. Ewa Wipszycka jest historykiem i papirologiem; w badaniach naukowych koncentruje się na historii Egiptu od czasów Aleksandra Wielkiego; wiele uwagi poświęca okresowi późnego antyku. W bogatym dorobku naukowym autorki znajdują się między innymi: Vademecum historyka starożytnej Grecji i Rzymu (t. 1–3), Historia starożytnych Greków (t. 1–3), Kościół w świecie późnego antyku, O starożytności polemicznie, Moines et communautés monastiques en Égypte: (IVe–VIIIe siècles), Drugi dar Nilu, czyli o mnichach i klasztorach w późnoantycznym Egipcie, Chrześcijaństwo starożytnego Egiptu.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj