Regulacja poczęć czy odpowiedzialne rodzicielstwo?
Treść
FELIETON - Na obraz Boży go stworzył (Rdz 1,27)
Wieloma terminami określano postępowanie małżonków, którego celem było podjęcie współżycia małżeńskiego bez poczęcia dziecka. Te terminy, począwszy od bardzo popularnych sformułowań, np. unikanie dzieci, używane były dosyć rozmaicie tak w języku specjalistów od genetyki i fizjologii rozrodu, jak i przez teologów przedstawiających naukę Kościoła. Powszechnie utrwaliło się sformułowanie: regulacja poczęć z takimi dopowiedzeniami jak: planowanie rodziny, regulacja urodzin, świadome rodzicielstwo, aż wreszcie, w czasach współczesnych, mówimy o odpowiedzialnym rodzicielstwie.
Skąd bierze się zmiana w nazewnictwie i w jakim kierunku idą poszukiwania nowych określeń? Naukę o początku życia ludzkiego i udział w tym początku rodziców można ocenić albo od strony rzeczowo technicznej, albo wskazać na istotną rolę człowieka, który jest osobą i który odnosi się z miłością do drugiej osoby. To jest punkt, od którego rozpoczynają się wszystkie rozważania na temat zasad prokreacyjnej moralności. Wszelkie regulacje nie uwzględniają pełnego zaangażowania osoby, tym bardziej nie uwzględniają relacji, jaka łączy ze sobą mężczyznę i kobietę. Wiedza techniczna i technologiczna może czerpać nawet z głębokiego rozeznania fizjologii, anatomii, genetyki, ale jest tylko narzędziem, które można wykorzystać tak, jak się wykorzystuje znajomość organizmu ludzkiego również w innych oddziaływaniach na jego funkcjonowanie. Lekarz, doskonały znawca medycyny, może potraktować człowieka jako obiekt badawczy, a także eksperymentalny.
Taki sposób myślenia w okresie zagrożenia „bombą demograficzną”, czyli przeludnieniem, czyli doktryną nazwaną maltuzjanizmem czy później neomaltuzjanizmem w nauce chrześcijańskiej otrzymywała jednoznaczną odpowiedź: godność ludzkiej osoby prowadzi do odpowiedzialnego usłużenia rodzicielstwu.
W roku 1930 doszło do złamania tej zasady na konferencji biskupów anglikańskich w Lambeth. Ogłoszono deklarację, która dopuszcza stosowanie środków antykoncepcyjnych i chociaż to stosowanie obwarowane było wieloma warunkami, nacisk propagandowy neomaltuzjanskich poglądów spowodował, iż deklarację tę zaczęto wykorzystywać bardzo szeroko na terenie Kościołów protestanckich. Katolicyzm i prawosławie trwało przy konsekwencji pełnego nauczania prawdy o rodzicielstwie. Jednakże pod wpływem różnych kontaktów międzywyznaniowych i ciągle grożącej głodem wizji przeludnienia zaczęto sięgać, również na terenie Kościoła katolickiego, do pomysłów wykorzystania nowych osiągnięć techniczno-chemicznych. I tzw. pigułkę antyowulacyjną próbowano nazwać pigułką „katolicką”. W czasie redagowania encykliki „Humanae vitae”, którą omawiamy w kolejnych felietonach, głównym tematem wypowiedzi medialnych było oczekiwanie, iż Kościół, rozeznając naturę działania tej pigułki, zatwierdzi ją jako właściwe rozwiązanie problemów demograficznych. Argument ten wspierany był różnymi terminami, które zyskały powszechną aprobatę społeczną. Mówiono, że trzeba starać się o prawa człowieka do miłości, trzeba zwrócić uwagę na wartość podstawowej intencji, która usprawiedliwiałaby małżonków do podejmowania bezpłodnych aktów małżeńskich. Mówiono nawet o humanizacji moralności małżeńskiej, aby ona stała się bardziej ludzka. Język ten był na tyle atrakcyjny, że wielu publicystów, a nawet poważnych teologów zaczęło rozważać konieczność przeredagowania nauki Kościoła w rozwiązaniach szczegółowych, czyli określenie zasad odpowiedzialnego rodzicielstwa. Doszły do tego rozważania nad godnością małżeństwa i rodziny.
Papież Paweł VI, idąc za głosem Soboru Watykańskiego II, odwołał się do pełnej definicji wspólnoty życia i miłości i w tym kontekście ustalił ocenę proponowanych rozwiązań, przypomniał, iż zjednoczenie małżeńskie nie może się opierać na samej intencji, dla której podejmuje się współżycie małżeńskie. Opinia ta musi być określona w świetle obiektywnych kryteriów uwzględniających naturę osoby ludzkiej i jej czynów. Te kryteria w kontekście prawdziwej miłości strzegą pełnego sensu wzajemnego oddania się małżonków przy przekazywaniu życia. Nauka ukazuje program pogłębienia miłości wzajemnej, a jest on możliwy tylko wtedy, gdy dwoje małżonków zbliży się do Chrystusa Zbawiciela. Podejmowanie zabiegów antykoncepcyjnych, które nazywane są niekiedy próbą udoskonalania natury ludzkiej, w rzeczywistości staje się sposobem osądu, a także przekreślenia aktu stwórczego Boga, a też obecności Chrystusa Odkupiciela w życiu małżeńskim.
Encyklika „Humanae vitae” nie jest dokumentem reguł, nakazów i zakazów w życiu małżeńskim, lecz jest profetycznym głosem ujawniającym głębię miłości małżeńskiej i związanym z tą miłością odpowiedzialnym rodzicielstwie.
Ks. bp Stanisław Stefanek TChrNasz Dziennik, 18 listopada 2014
Autor: mj