Reforma zdrowia uchwalona
Treść
Izba Reprezentantów amerykańskiego Kongresu poparła zaproponowaną przez Baracka Obamę ustawę o reformie opieki zdrowotnej. Dokument został przyjęty, mimo że przeciwko niemu opowiedzieli się wszyscy członkowie republikańskiej opozycji i kilkudziesięciu demokratów. W ostatniej chwili liderom Partii Demokratycznej, z prezydentem na czele, udało się przeciągnąć na swoją stronę - w zamian za obietnicę tzw. poprawki Hyde'a - kilku kongresmanów, i osiągnąć większość 219 głosów.
Głosowanie w Izbie Reprezentantów poprzedziła zażarta kilkugodzinna dyskusja na temat reformy proponowanej przez prezydenta Baracka Obamę. Przeprowadzona na wniosek republikańskiej opozycji debata po raz kolejny pokazała wiele słabych stron ustawy o reformie systemu opieki zdrowotnej. Do ostatniej też chwili Demokraci nie byli pewni, czy uda im się zebrać wymaganą w tzw. procedurze rekoncyliacji większość, czyli 216 głosów (50 proc. plus 1). O ostatecznym zwycięstwie zadecydowało stanowisko kilku kongresmanów z Partii Demokratycznej z Bartem Stupakiem na czele, którzy w zamian za obietnicę wykluczenia z ustawy możliwości finansowania aborcji z budżetu państwa zgodzili się zagłosować "za". Obawiając się fiaska głosowania, Obama chwilę wcześniej zapewnił przeciwników reformy, że zaraz po jej przyjęciu wprowadzi (na drodze prezydenckiego rozporządzenia) tzw. poprawkę Hyde'a, która mówi o zakazie finansowania aborcji z funduszy federalnych. Jest w tej poprawce jednak pewien haczyk, a mianowicie: aborcja nie będzie finansowana jedynie poza przypadkami, gdy ciąża była wynikiem gwałtu lub kazirodztwa bądź też gdy urodzenie dziecka stanowi zagrożenie dla życia matki. Tak więc dzięki tym zapewnieniom w ostatecznym głosowaniu, które odbyło się kilkanaście minut przed północą, za reformą opowiedziało się 219 kongresmanów z Partii Demokratycznej (z łącznej ich liczby 257). Przeciwko ustawie głosowało 178 republikanów i 34 demokratów.
Zaraz po głosowaniu amerykański prezydent wystąpił przed kamerami, by podziękować kongresmanom za "priorytetową dla niego reformę służby zdrowia". Zaznaczył, iż choć dla niektórych wybór ten nie był łatwy, to jednak "właściwy". - Wiem, że dla wielu z was nie było to łatwe głosowanie, ale było ono słuszne
- powiedział. Obama podkreślił także, iż wynik świadczy o tym, że Amerykanie wciąż potrafią "radzić sobie z wielkimi sprawami". - Dowiedliśmy tego, że wciąż jesteśmy społeczeństwem zdolnym dokonywać wielkich rzeczy, że radzimy sobie z największymi wyzwaniami. Dowiedliśmy, że ten rząd nadal działa dla dobra narodu - stwierdził prezydent. Podkreślił także, że choć "ustawa ta nie rozwiązuje wszystkich problemów, które dolegają naszemu systemowi opieki zdrowotnej", to jednak "prowadzi nas już w dobrym kierunku".
Przyjęta wczoraj - po niemal piętnastomiesięcznej batalii - reforma opieki zdrowotnej zapewnia ubezpieczenie medyczne 32 mln do tej pory nieubezpieczonych Amerykanów. Zostaną nim objęci głównie obywatele pracujący na własny rachunek, których nie stać na samodzielne wykupienie bardzo drogiego ubezpieczenia. Teraz ubezpieczenie będzie musiał wykupić każdy obywatel USA. W przypadku zaś osób o niższych dochodach - czyli nieprzekraczających 88 tys. USD na rodzinę - państwo dofinansuje część polisy. Ustawa gwarantuje także, że firmy ubezpieczeniowe nie będą już mogły odmówić ubezpieczenia osobom cierpiącym na rozmaite schorzenia bądź też odmówić zwrotu kosztów leczenia z sobie ustalonych powodów.
Republikanie podkreślają, że przymus ubezpieczenia jest niezgodny z amerykańską konstytucją, w związku z czym zamierzają skierować sprawę do sądu. - Republikanie stanowczo stoją za narodem amerykańskim i z całych sił sprzeciwiają się rządowemu zamachowi na służbę zdrowia - powiedział Mike Pence. Opozycja podkreśla także, iż choć Biuro Budżetowe Kongresu twierdzi, że w ciągu 10 lat reforma będzie kosztować budżet 940 mld USD, to jednak suma ta jest sporo zaniżona i w rzeczywistości wyniesie dużo ponad 1 bln USD, prowadząc w konsekwencji do drastycznego zwiększenia i tak już olbrzymiego deficytu.
Swoje zaniepokojenie w związku z reformą wyrazili także amerykańscy biskupi, podkreślając, że w przyszłości ucierpi na niej ochrona życia. - Biskupi obawiają się, że nowe regulacje prawne podkopią ochronę życia w Stanach Zjednoczonych. W istocie ochrona życia nie została w nich wspomniana. Biskupi uznają za nie do zaakceptowania przede wszystkim to, że państwo w ten sposób wspiera aborcję - powiedziała w rozmowie z Radiem Watykańskim rzecznik Konferencji Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych (USCCB), s. Mary Ann Walsh.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2010-03-23
Autor: jc