Reforma przez naciski
Treść
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zgadza się na dłuższy czas pracy medyków, ale stawia warunki. Wszystko jest uzależnione od podwyżek wynagrodzeń. OZZL namawia lekarzy do powoływania w swoich szpitalach zespołów negocjacyjnych, które mają walczyć o większe wynagrodzenia, ustalając także minimalny poziom płac w danej lecznicy.
Projekt uchwały przyjętej wczoraj przez delegatów OZZL zakłada podjęcie skoordynowanej akcji niewyrażania zgody na dłuższy czas pracy od 1 stycznia 2008 roku, jeżeli pracodawca nie zapewni im postulowanej przez OZZL płacy minimalnej. Jak wyjaśnia Tomasz Underman, wiceprzewodniczący związku, proponowana minimalna stawka, której domagają się medycy, to około 50 zł za godzinę. OZZL chce, aby płaca zasadnicza lekarza bez specjalizacji wynosiła dwie średnie krajowe, zaś płaca lekarza ze specjalizacją - trzy średnie krajowe pensje.
W projekcie uchwały zapisano możliwość podjęcia ogólnopolskiego strajku w przypadku, gdy nie uda się wynegocjować z dyrektorami wyższych wynagrodzeń w zamian za zgodę na zastosowania klauzuli opt-out dotyczącej czasu pracy powyżej 48 godzin w tygodniu. W uchwale zapisana będzie też możliwość składania masowych wypowiedzeń z pracy przez lekarzy.
OZZL w ustawie, która zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2008 roku, widzi możliwość pewnej poprawy warunków płacowych w służbie zdrowia. W myśl nowych przepisów dyżur lekarski został uznany za czas pracy. Jednocześnie dyrektywy Unii Europejskiej dotyczące tygodniowego czasu pracy (48 godzin) mają zastosowanie i do polskich lekarzy. Zdaniem przewodniczącego OZZL Krzysztofa Bukiela, lekarze przestaną być wreszcie dyskryminowani. - Nie będą mogli teraz być zmuszani do pracy ponad 48 godzin, a na tym wyzysku opierała się praca polskich szpitali - powiedział Bukiel. Wyraził też przekonanie, że rząd pod wpływem roszczeń lekarzy będzie musiał zmienić system opieki zdrowotnej. Jego zdaniem, to właśnie naciski środowisk lekarzy są "pomocą", dzięki której rząd Donalda Tuska przyspieszy poprawę wydolności służby zdrowia. - Pod ciężarem tych roszczeń będą państwo musieli reformować opiekę zdrowotną - powiedział szef OZZL.
Delegaci wystosowali list do premiera, w którym napisali, że niepokoi ich wyrażana przez premiera i innych polityków PO opinia, że możliwe jest skuteczne rozwiązywanie problemów opieki zdrowotnej bez przeznaczenia na nią większych niż obecnie środków. OZZL podkreśla, że trzeba zwiększyć nakłady na ochronę zdrowia i wprowadzić współpłacenie przez pacjentów. Lekarze zwrócili się z propozycją powołania podlegającego premierowi, ale niezależnego od ministra zdrowia, zespołu ekspertów, który przedstawi program kompleksowych zmian w systemie ochrony zdrowia.
Zaproszona na zjazd minister zdrowia Ewa Kopacz negatywnie wypowiedziała się na temat zwiększania składki ubezpieczeniowej "bez wcześniejszego uporządkowania sytemu". Minister zapowiedziała zaś nowelizację ustawy dotyczącej czasu pracy lekarzy na najbliższym posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia. - Projekt nowelizacji nie zaburzy głównego zapisu ustawy o prawie lekarzy do odpoczynku i ograniczonego czasu pracy - powiedziała Kopacz.
Natomiast zdaniem jednego z delegatów, dr. Czesława Misia, ustawa o czasie pracy lekarzy powinna wejść w życie z datą wsteczną. Według Misia, przepisy dotyczące czasu pracy lekarzy powinny zacząć obowiązywać od maja 2004 r., czyli od momentu przyjęcia tej dyrektywy przez Unię Europejską i rząd w tym roku stanie przed problemem roszczeń lekarzy. Jego zdaniem, przez 3 lata państwo polskie "zapożyczyło" się u lekarzy na sumę 3 mld złotych.
Na wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów ma być omawiany projekt ustawy, przygotowany jeszcze przez PiS, o przesunięciu z Funduszu Pracy 4 mld zł na Narodowy Fundusz Zdrowia. Ponadto rząd obiecuje, że zrobi wszystko, aby uruchomić jeszcze w tym roku 990 mln zł z rezerw w oddziałach NFZ. Związek lekarzy chce zaś podpisania z rządem ponadzakładowego układu zbiorowego pracy, aby zapisać w nim podwyżki wynagrodzeń.
Grzegorz Lipka
"Nasz Dziennik" 2007-12-08
Autor: wa