Referendum z walkami w tle
Treść
Co najmniej 23 osoby zginęły od piątku w walkach między ludem Dinka a arabskimi nomadami, które toczą się w spornym regionie na granicy między północą a południem Sudanu, gdzie od niedzieli trwa referendum na temat niepodległości tego okręgu - poinformował wczoraj rzecznik władz w Abyei Charlesa Abyei.
Przywódcy nomadów i Dinka twierdzą tymczasem, że w atakach śmierć poniosły już 33 osoby. Dinka oskarżają także władze w Chartumie o zbrojenie Arabów i podjudzanie ich do ataków.
W rozpoczętym w niedzielę i mającym potrwać do 15 stycznia referendum mieszkańcy zamieszkanego głównie przez chrześcijan i animistów południa Sudanu decydują, czy chcą oderwać się od muzułmańskiej i arabskojęzycznej północy. Referendum jest wynikiem trwającego od 1956 roku procesu i ustaleń pokojowych z 2005 roku, podpisanych przez rząd Sudanu i Ruch Wyzwolenia Sudańczyków (SPLM) z południa kraju. Jeśli większość z upoważnionych do głosowania niemal 4 mln wyborców wybierze kartę do głosowania z rysunkiem jednej dłoni, południe Sudanu będzie niezależnym, najmłodszym państwem świata. Jeśli będzie to karta z rysunkiem dwóch dłoni w uścisku, wówczas południe pozostanie częścią Sudanu. Aby wynik referendum był ważny, zagłosować musi co najmniej 2,3 mln uprawnionych. Oficjalne ogłoszenie wyników nastąpi w pierwszej połowie lutego w stolicy Sudanu - Chartumie. Jeśli Sudańczycy zadecydują o niepodległości południa, wówczas nastąpi półroczny okres przejściowy, w którym będą musiały zostać rozwiązane wszelkie kwestie sporne między północą a południem. Na tym etapie spodziewane są jednak problemy, gdyż w regionie Abyei występuje większość sudańskich złóż ropy naftowej, których północ nie chce oddać.
MBZ, PAP
Nasz Dziennik 2011-01-11
Autor: jc