Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Recital Joanny Trzeciak

Treść

Wielka Sala Pałacu Biskupów Krakowskich była ostatnio miejscem występu znanej pianistki Joanny Trzeciak. Interesująco zestawiony program recitalu obejmował pięć Polonezów Fryderyka Chopina i pięć "Etiud - Obrazów" z op. 39 Sergiusza Rachmaninowa. Dochód z koncertu zasilił konto Szkoły Muzycznej im. Ludomira Różyckiego w Kielcach, która gromadzi środki na zakup fortepianu koncertowego.
Joanna Trzeciak, uczennica prof. Zbigniewa Drzewieckiego, Jana Ekiera i Lwa Wlasenki, koncertuje z powodzeniem na światowych scenach i estradach koncertowych. Jej pianistyczny kunszt, oparty na znakomitej technice i wyobraźni, podziwiano też na wielu renomowanych festiwalach. Mimo że od wielu lat mieszka w Belgii, nie utraciła kontaktu z polską publicznością i zawsze chętnie przyjmuje zaproszenia na występy w naszym kraju. Ostatnio oklaskiwano ją w Katowicach, Busku Zdroju, Krakowie. Na kielecki koncert przyjechała na specjalne zaproszenie Artura Jaronia, dyrektora szkoły.
Wieczór rozpoczęły Polonezy Chopina (cis-moll op. 26 nr 1; es-moll op. 26 nr 2; A-dur op. 40 nr 1; c-moll op. 40 nr 2 i fis-moll op. 44) zagrane elegancko, ładnym przejrzystym dźwiękiem, z pełnym wyczuciem stylu i ich istoty. Warto zaznaczyć, że pianistka potrafiła też nadać każdemu z prezentowanych polonezów indywidualny charakter. Szczególnie pięknie zabrzmiał w jej wykonaniu Polonez A-dur, zwłaszcza w środkowym fragmencie, ponadto: fis-moll, z pięknie wyeksponowaną "mazurkową" częścią, oraz majestatyczny es-moll.
Po przerwie została zaprezentowana muzyka Rachmaninowa z typowym dla tego kompozytora "szerokim oddechem", nasyceniem barwą i emocjonalnością. Doskonała motoryka i wyważona dynamika między piano a forte pozwalają pianistce budować przekonującą i spójną dramaturgię każdej etiudy obrazu. O wartości jej interpretacji stanowi też precyzja wykonania i umiejętność uchwycenia specyfiki oraz nastroju każdej z tych kompozycji. Tego wykonania słuchało się z prawdziwą przyjemnością.
Adam Czopek

"Nasz Dziennik" 2006-04-06

Autor: ab