Recesja puka do Niemiec
Treść
Joachim Fels, ekonomista ds. globalnego rynku w amerykańskim banku Morgan Stanley, twierdzi, że istnieje już 25 proc. szans na to, że Niemcy zostaną dotknięte recesją. Jego zdaniem, recesja w strefie euro to 50-procentowa pewność.
Jeden z głównych ekonomistów banku Morgan Stanley w wywiadzie udzielonym dziennikowi "Welt am Sonntag" ostrzega przed recesją w całej strefie euro. Jego zdaniem, od recesji nie ucieknie także Berlin. Prawdopodobieństwo tak poważnego pikowania niemieckiej gospodarki Joachim Fels ocenia aż na 25 proc., jeszcze większą pewność (50 proc.) ma co do tego, że recesja dotknie całą eurostrefę.
Niemiecki indeks giełdowy DAX stracił od momentu uchwalenia drugiego pakietu pomocowego dla Grecji (koniec czerwca tego roku) aż jedną czwartą wartości.
Bank Barclays Capital to kolejna instytucja, która otwarcie mówi o krytycznej sytuacji eurolandu. Co prawda jego ekonomiści nie mówią na razie o globalnej recesji, ale ostrzegają przed wielkimi turbulencjami na rynku, które bardzo poważnie zachwieją wzrostem gospodarczym. Ten sam bank kilka tygodni temu ostrzegał przed kryzysem także polską gospodarkę, ale rząd Donalda Tuska jakoś nie przejął się takimi ostrzeżeniami. Niemiecki rząd bardzo poważnie podchodzi do tego typu sygnałów. Federalny minister finansów Wolfgang Schaeuble przyznaje, że rynki są obecnie coraz bardziej niespokojne. Za jedną z głównych przyczyn braku zaufania do europejskich instytucji finansowych Schaeuble uznał - zgodnie z linią wytyczoną przez kanclerz Angelę Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy´ego - brak dokończenia procesu politycznego ujednolicenia Unii Europejskiej. Minister nie ma wątpliwości, że jedynie prowadzenie wspólnej europejskiej polityki finansowej uspokoiłoby światowe giełdy. Jednak, jak sam przyznaje, nie wszystkie państwa unijne są gotowe do "koniecznego oddania części swojej suwerenności". "Ale proszę mi wierzyć - stwierdził Schaeuble w jednym z wywiadów - ten problem także już niedługo rozwiążemy".
Inny ekonomista, Martin Biessing z Commerzbanku, także przestrzega przed recesją i radzi na łamach "Welt am Sonntag", aby Niemcy przejęły więcej odpowiedzialności (także politycznej) za losy Unii Europejskiej. Jego zdaniem, należałoby się bardzo poważnie zastanowić nad szybkim wprowadzeniem tzw. euroobligacji. Wspólne papiery dłużne to obligacje gwarantowane przez wiele europejskich państw. Jednak większość niemieckich polityków twierdzi, że obecnie nie ma potrzeby emitowania euroobligacji. Na wspólnych papierach wartościowych strefy euro skorzystałyby mocno zadłużone kraje, które muszą płacić bardzo wysokie odsetki za własne obligacje państwowe. Dla pozostałych państw, w tym Niemiec, euroobligacje oznaczałyby większe koszty spłaty długu niż obecnie, dlatego rząd Angeli Merkel na razie odrzuca ten pomysł.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2011-08-23
Autor: jc