Real(ne) problemy
Treść
W Madrycie biją na alarm. "Królewscy" już witali się z mistrzostwem Hiszpanii, tymczasem ich przewaga nad Barceloną dramatycznie zmalała, a drużyna zaczęła przypominać grupę ludzi nieradzących sobie z presją i oczekiwaniami.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu Real wyprzedzał Barcelonę o 10 punktów, mógł się pochwalić serią 10 ligowych zwycięstw z rzędu i wydawało się, że pewnie sięgnie po tytuł. W szczęśliwy dla siebie zwrot wydarzeń powoli przestawali wierzyć nawet najbardziej zagorzali fani Katalończyków. Tymczasem wystarczyły dwa mecze, by walka o mistrzostwo Hiszpanii nabrała kolorytu. "Królewscy" zremisowali z Malagą i Villarealem, a odwieczny rywal to wykorzystał. Dziś z przewagi stołecznych zostało sześć "oczek", a czeka ich jeszcze pojedynek na Nou Camp, gdzie od lat otrzymują solidne lanie. Że robi się coraz bardziej nerwowo, świadczy zachowanie José Mourinho i jego podopiecznych. Po pojedynku z Malagą Portugalczyk mówił: "Nic się nie stało". Teraz po starciu z Villarealem nie powiedział nic, bo razem ze swoim asystentem zbojkotował konferencję prasową. Także piłkarze nie rozmawiali z dziennikarzami, z wyjątkiem Marcelo, który nie omieszkał wspomnieć o pracy sędziego - oczywiście krzywdzącej dla jego drużyny. Arbiter w końcówce odesłał do szatni Sergio Ramosa, pokazał czerwień krytykującemu go Mesutowi Oezilowi, a schodząc z boiska, usłyszał od Pepe słowa, które mogą kosztować Portugalczyka zawieszenie na kilka spotkań. Także rodak Pepe, Cristiano Ronaldo, miał szeptać pod nosem: "To była kradzież". Jakby tego było mało, w trakcie meczu arbiter wysłał na trybuny samego Mourinho. Ten, jak to ma w zwyczaju, zaczął doszukiwać się spisków, tyle że w jego obronie nie stanęła nawet sprzyjająca Realowi madrycka prasa. Dziennikarze zaczęli bić na alarm, że zespół gra coraz gorzej, nie radzi sobie z presją, a dostało się i trenerowi, który wszędzie widzi wrogów, a z boiska czyni pole bitwy. Nie ma co dodawać, że w Katalonii zapanowały krańcowo odmienne nastroje. Barcelona, która powoli żegnała się z tytułem, dostała potężny zastrzyk wiary, że jeszcze wszystko jest możliwe. Do końca sezonu pozostało sześć kolejek.
Pisk
Nasz Dziennik Piątek, 23 marca 2012, Nr 70 (4305)
Autor: au