Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Reakcja musi być skuteczna

Treść

Po środowych najściach białoruskich służb bezpieczeństwa na siedzibę Związku Polaków na Białorusi w Grodnie i zatrzymaniu kilkunastu jego działaczy problemem represji białoruskich władz wobec polskiej mniejszości zajęły się wczoraj rząd i parlament. Ministerstwo Spraw Zagranicznych po raz kolejny zwróci się dziś do przedstawicieli Unii Europejskiej o podjęcie zdecydowanych działań mających na celu wsparcie Polski w obronie praw naszej mniejszości na Białorusi. Uchwałę w sprawie sytuacji Polaków na Białorusi przyjął Sejm. Tymczasem ambasador Polski w Mińsku, który został wezwany do kraju na konsultacje, nie wróci do Mińska do czasu unormowania sytuacji na Białorusi.

Wezwanie polskiego ambasadora do kraju oznacza obniżenie rangi stosunków polsko-białoruskich i polityczne ochłodzenie w obustronnych relacjach. Pytany, kiedy ambasador mógłby powrócić do Mińska, szef MSZ Adam Daniel Rotfeld odparł, że "będzie to przedmiotem oceny". Resort poinformował również, że samolot z polską delegacją rządową, która udała się na uroczystości 5. rocznicy otwarcia cmentarza w Katyniu, otrzymał zgodę na przelot nad terytorium Białorusi, lecz nadeszła ona za późno, dlatego trzeba było wcześniej przygotować inną trasę przelotu.
Wcześniej sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik informował, że samolot z polską delegacją rządową nie otrzymał zgody na przelot nad Białorusią i leciał nad Ukrainą.
Zdaniem ministra Rotfelda, przedstawiciele polskiej mniejszości na Białorusi nie spotkali się z atakiem o podłożu etnicznym i narodowościowym, ale z zamachem na największą niezależną od reżimu Aleksandra Łukaszenki organizację społeczną, jaką jest Związek Polaków na Białorusi.
Polskie MSZ zaapelowało do Komisji Europejskiej o podjęcie zdecydowanych działań mających na celu wsparcie Polski w obronie praw mniejszości narodowej na Białorusi. Jutro resort wystosuje listy do szefa unijnej dyplomacji Javiera Solany, komisarz ds. stosunków zewnętrznych UE Benity Ferrero-Waldner i do brytyjskiej prezydencji - ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Jacka Strawa. - Pisma będą zwracać uwagę na fakt, że jest to problem całej UE, a nie stosunków polsko-białoruskich - powiedział Rotfeld na zwołanej wczoraj konferencji prasowej. Dotychczas UE stała na stanowisku, że sprawa represji wobec przedstawicieli polskiej mniejszości jest kwestią dwustronnych stosunków polsko-białoruskich.
Szef polskiej dyplomacji poinformował również, że rząd upoważnił naszych konsulów na Białorusi, aby według własnego uznania stosowali ulgi lub znosili opłaty wizowe dla tych obywateli Białorusi, którzy ubiegają się o przyjazd do Polski. Zapowiedział również, że MSZ będzie działało na rzecz utworzenia niezależnego radia dla obywateli Białorusi. Dodał, że ministerstwo zwróci się do rządu o pieniądze na ten cel.

Sejm za rozwagą
Stosunkami polsko-białoruskimi zajmował się wczoraj także Sejm, który przyjął uchwałę w sprawie sytuacji Polaków na Białorusi, przygotowywaną przez sejmowe komisje. W uchwale posłowie napisali, że z oburzeniem obserwują rozwój sytuacji na Białorusi i nagminne naruszanie przez władze tego kraju podstawowych standardów prawa międzynarodowego. Posłowie przypomnieli również, że władze Białorusi na mocy traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 23 czerwca 1992 roku "zobowiązane są do respektowania międzynarodowych zasad i standardów dotyczących ochrony praw mniejszości narodowych".
W związku z poprawką zgłoszoną przez Platformę Obywatelską projektem ponownie zajęły się połączone komisje Łączności z Polakami za Granicą oraz Spraw Zagranicznych, które opowiedziały się przeciwko poprawce. Zakładała ona, że w uchwale powinno być zawarte zobowiązanie rządu do poruszenia problemu prześladowania mniejszości polskiej na Białorusi na forum UE, przedstawienia na forum Unii propozycji zakazu udziału białoruskich sportowców w międzynarodowych rozgrywkach sportowych i wsparcia białoruskiej opozycji. Połączone komisje sejmowe pozytywnie zaopiniowały poprawkę autorstwa LPR, która uzupełnia projekt uchwały o wzmiankę dotyczącą środowych nocnych wydarzeń w Grodnie i wzywającą rząd do poruszenia tej sprawy na forum ONZ. Podczas sejmowej debaty Jan Łopuszański (KP Porozumienia Polskiego), który był sprawozdawcą połączonych komisji, wezwał, by nie popierać poprawki PO. Jak powiedział, trzeba "bronić interesu Polaków na Białorusi", a nie brać udział w "międzynarodowej krucjacie" przeciwko reżimowi Łukaszenki. Według Łopuszańskiego, jeżeli Sejm przyjąłby uchwałę w formie zaproponowanej przez PO, dałby Łukaszence dowód, że jest "ogniskiem spisku przeciwko władzy białoruskiej", co tylko zaszkodziłoby mieszkającym na Białorusi Polakom. O rozwagę w relacjach z tym państwem apelował także Franciszek Stefaniuk (KP PSL) z Komisji Łączności z Polakami za Granicą.
Za uchwałą głosowało 321 posłów, 4 było przeciw, a 45 wstrzymało się od głosu. Posłowie uznali, że unieważnienie VI Zjazdu Związku Polaków na Białorusi oraz nieuznawanie wybranych władz związku jest naruszaniem prawa mniejszości polskiej na Białorusi. Uchwała przypomina, że na mocy traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 23 czerwca 1992 roku władze Białorusi "zobowiązane są do respektowania międzynarodowych zasad i standardów dotyczących ochrony praw mniejszości narodowych". "Sejm oczekuje, że Republika Białoruś wykona swoje zobowiązania wynikające z przyjętego przez nią Traktatu" - podkreśla uchwała. Posłowie przegłosowali poprawkę zgłoszoną przez LPR, uzupełniającą tekst uchwały o stwierdzenie: "Sejm RP m.in. w świetle brutalnego zajęcia siedziby Związku Polaków na Białorusi w Grodnie 27 lipca br. wzywa Radę Ministrów do postawienia na forum ONZ sprawy prześladowania mniejszości polskiej w Republice Białoruś". Sejm nie przyjął natomiast poprawki Platformy Obywatelskiej, proponującej całkowicie nowy tekst uchwały.
Wśród wstrzymujących się od głosu dominowali posłowie PO, niezadowoleni z odrzucenia przez sejmową większość poprawki zgłoszonej przez to ugrupowanie.

Opozycja krytykuje
Ze zdecydowaną krytyką opozycji spotkały się działania poprzedniego szefa MSZ, obecnego marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza. Zarzuty dotyczą m.in. niestosowania zasady wzajemności w traktowaniu mniejszości narodowych na terenie Polski i polskiej mniejszości poza granicami kraju. W efekcie mniejszości w Polsce cieszą się szeroką gamą przywilejów, zaś prawa, gwarancje i bezpieczeństwo mniejszości polskiej poza granicami kraju zostały zaniedbane. Oczywiście nie może to w żaden sposób usprawiedliwić obecnego postępowania Aleksandra Łukaszenki wobec polskiej mniejszości.
Politycy opozycji nie podzielają stanowiska MSZ, że obserwowany konflikt polsko-białoruski jest całkowicie niezależny od stosunków polsko-rosyjskich. - Należy pamiętać, że w strukturze budowania władzy i międzynarodowych relacji zachodzi bardzo głęboka współzależność między polityką rosyjską a białoruską. Należy pamiętać, że im większe problemy ma prezydent Łukaszenko w relacjach z Polakami, tym większą odczuwa presję, by zbliżyć się do Moskwy - wskazuje poseł Łopuszański. Według opozycji, bardzo charakterystyczna jest ogromna powściągliwość UE w sytuacji oczywistego zagrożenia praw człowieka na Białorusi. Źródłem tego może być realizowana przez Unię, głównie pod wpływem niemieckim, polityka ogromnego zbliżenia do Rosji. - Z takiego punktu widzenia UE nie ma interesu, by angażować się w konflikty, których stroną jest rząd białoruski - dodaje Łopuszański.
Przed ambasadą Białorusi w Warszawie pikietowali wczoraj przeciwnicy totalitarnych metod stosowanych przez reżim Łukaszenki wobec polskiej mniejszości. Wrocław, który jest miastem partnerskim Grodna, w reakcji na represje wobec Polaków zawiesił stosunki partnerskie z białoruskim miastem.
Beata Falkowska

"Nasz Dziennik" 2005-07-29

Autor: ab