Razem możemy wiele
Treść
Rozmowa z ojcem Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja
Po raz siedemnasty Rodzina Radia Maryja przybywa dziś z pielgrzymką na Jasną Górę. Z czym stajemy jako wspólnota w duchowej stolicy Polski przed naszą Królową?
- Pielgrzymka powstała w 1993 r. z potrzeby ratunku Radia Maryja. Po pewnej rozmowie w Ministerstwie Łączności zdałem sobie sprawę z tego, że Radio może przestać istnieć, po prostu zlikwidują je. Pamiętam, to było z poniedziałku na wtorek, wróciłem do domu i mówię: co tu zrobić? To jest Radio Maryja, więc idziemy do Niej, na Jasną Górę. W ciągu paru dni zorganizowaliśmy się. Chciałem mieć Mszę Świętą przed Cudownym Obrazem, a okazało się, że trzeba było zgromadzić się na placu - tak ludzie odpowiedzieli. Na drugi rok poszliśmy dziękować Matce Bożej. I tak się zaczęło... Zawsze idziemy, a także słuchamy, co Maryja chce nam powiedzieć, przynosimy również swoje sprawy. W tym roku jednoczy nas hasło "Otoczmy troską życie!". Każde życie, każdego człowieka. Mam świadomość, jak bardzo jesteśmy dzieleni jako ludzie, jako Naród. Wyrazem tego było nazwanie Rodziny Radia Maryja - niezwykle cennych obywateli naszego państwa, naszego Narodu - moherowymi beretami. Odczułem w tym jakąś pogardę. Ale my nie możemy odpowiadać złem na zło. Zło dobrem zwyciężaj! Błogosławcie, a nie złorzeczcie. Bardzo bym chciał, żebyśmy sobie to uświadomili, ale równocześnie, abyśmy jeszcze bardziej naśladowali Pana Jezusa w przebaczaniu, miłowaniu każdego człowieka. Miłujcie waszych nieprzyjaciół, módlcie się za tych, którzy was prześladują. Modlę się, żeby nikt z nas nie miał nigdy niechęci do tych, którzy są przeciwko nam, którzy nas ranią.
Ludzie odpowiadają bardzo ewangelicznie na te akty przemocy, psując szyki ich sprawcom, którzy chyba chcieliby wywołać jakieś niepokoje, zamęt.
- To dotyczy nie tylko słuchaczy Radia Maryja, to jest dramat Polski, że Polacy są dzieleni, atomizowani i antagonizowani. Ta potężna operacja dokonuje się w mediach. Zawsze tak się dzieje, gdy ktoś ma jeszcze jakieś większe zamiary. Przypominam sobie byłą Jugosławię, gdzie doszło do wojny domowej. Najpierw rzucono pornografię, środki antykoncepcyjne, bardzo mocno promowano aborcję, a później pogłębiano antagonizmy na tle religijnym, narodowościowym, kulturowym.
Tymczasem my powinniśmy sobie bardzo mocno uświadomić, że mamy budować dobre relacje pomiędzy ludźmi. Tylko razem możemy coś dobrego zrobić. Wszyscy powinniśmy się troszczyć o wspólne dobro, jakie Pan Bóg dał nam na tym skrawku ziemi, któremu na imię Polska.
Niecodziennym punktem pielgrzymki będzie odznaczanie się moherowymi berecikami. Skąd ten pomysł?
- Te bereciki mają podwójne znaczenie. Przede wszystkim trzeba być dumnym z tego, że się jest człowiekiem, człowiekiem wierzącym, Polakiem. Przez te bereciki chciałbym powiedzieć ludziom, żeby nie czuli się ludźmi jakiejś niższej kategorii, nawet gdyby ktoś chciał im to wmówić. Wszyscy mają tę samą godność przed Panem Bogiem. Chodzi o to, żeby godnie się zachowywać, podnieść głowę, nie dać się zdeptać psychicznie. W oczach Pana Boga każdy jest cenny, każdy jest bardzo potrzebny w społeczeństwie, w Narodzie. Starsi - nie wolno nimi pogardzać, to są ludzie godni szacunku. Biedni - nie wolno nimi pogardzać, to są ludzie godni szacunku. Z drugiej strony chciałbym podkreślić, że ci ludzie są niezwykle wartościowi - kochają Pana Boga, Polskę, Kościół, bliźnich. Musimy to sobie mocno uświadomić, żeby być uczniami Chrystusa. A uczeń Chrystusa naśladuje swojego Mistrza także w trudnych relacjach między ludźmi.
Ułatwianiu tych relacji ma służyć telefonia wRodzinie? Dlaczego Fundacja "Lux Veritatis" zgodziła się uczestniczyć w tej inicjatywie?
- Wskazywały na to trzy racje. Po pierwsze, właściciel koncesji, firma CenterNet, jest firmą polską. Osiągnięty zysk zostaje więc w Polsce. Po drugie, ta telefonia jest tańsza niż inne sieci. Po trzecie, już w samej nazwie mówimy o rodzinie, a rodzina jest w tej chwili deprecjonowana, niszczona. Normalność jest przedstawiana jako coś nienormalnego. I ostatnia sprawa, z wypracowanych środków będzie szansa pomóc naszej uczelni i telewizji. Jako Fundacja "Lux Veritatis" nie jesteśmy współwłaścicielami sieci wRodzinie, tylko współwłaścicielami marki - logo i nazwy, natomiast oferujemy pewne usługi, które zgodnie z odpowiednimi umowami będą opłacane przez właściciela sieci. To jest bardzo ważne. Uczelnia, radio, telewizja to bardzo kosztowne dzieła. Radio Maryja utrzymuje się tylko z ofiar, gospodarzymy bardzo oszczędnie, by starczyło, jak w przeciętnej polskiej rodzinie, od pierwszego do pierwszego. Natomiast uczelnia częściowo utrzymuje się z czesnego, ale musimy szukać nowych środków, także na telewizję, która jest bardzo kosztowna. Poza tym chcielibyśmy pomóc uboższym studentom, by nikt nie był wykluczony z możliwości rozwoju, studiowania. Dlatego szukamy wsparcia.
Inne dzieło, które jest kontynuowane od ubiegłego roku dzięki Rodzinie Radia Maryja, to geotermia.
- Czekamy w tej chwili na rury z włókna szklanego, tzw. fiberglassy ze Stanów Zjednoczonych o łącznej długości 3 kilometrów. Dlaczego angażujemy się w geotermię? Polska ma niezwykłe bogactwa naturalne, trzeba tylko chcieć skorzystać z tego, co dał nam Pan Bóg. Wśród tych skarbów są również gorące źródła, zajmują one 80 proc. powierzchni Polski. Dzięki tym wodom można ogrzewać całe dzielnice, miasta, w niejednym przypadku wytwarzać czystą ekologicznie energię elektryczną, robić baseny lecznicze. Ciepłe źródła w Toruniu zawierają, jak powiedzieli mi specjaliści, całą tablicę Mendelejewa. Te bogactwa naturalne były ukrywane w czasach komunistycznych, ale widzimy kontynuację tej polityki, jakby to nie było dla Polaków. Poszczególne rządy, również obecny, prowadzą politykę, jakby Polska miała stać się krajem kolonialnym. A w kraju kolonialnym obywatele są niewolnikami czy ludźmi niższej kategorii. Jeżeli sprawa geotermii wyjdzie, to będzie służyć dobru ludzi. Pokazujemy, że można razem coś zrobić, nawet jeżeli rządzący przeszkadzają, co widać bardzo wyraźnie. A przy tym trwa odbieranie dobrego imienia. Aby nam przeszkodzić, od chwili objęcia rządów przez tę koalicję, zajmuje się nami dziewięć ministerstw. To jest nienormalne.
Radio Maryja, "Nasz Dziennik", fundacje "Lux Veritatis" i "Nasza Przyszłość", Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej, Telewizja Trwam, Instytut Edukacji Narodowej, telefonia wRodzinie, geotermia, współpraca ze SKOK-ami Stefczyka... Z małego ziarna rzuconego 18 lat temu w polską ziemię wyrosło już potężne drzewo. Ale to na pewno nie koniec marzeń Ojca?
- Oczywiście, marzenia są. Wszystko, co robimy, czynimy na chwałę Bożą i dla ludzi, żeby pokazywać dobro, piękno, prawdę. Prowadzić do Pana Boga, do szczęścia. Do tego wszystkiego zawsze są potrzebni ludzie. Byłoby nieporozumieniem powiedzieć, że to robi jeden czy dwóch ludzi, czy dziesięciu. Nasze zgromadzenie jest bardzo świadome, że bez ludzi nie dalibyśmy rady. Im więcej ludzi, tym więcej osiągniemy. To jest właśnie Rodzina Radia Maryja, ta niezwykła solidarność ludzi, i o nią dalej apelujemy. Niech ludzie na nas patrzą, oceniają nas, ale niech to robią sami, a nie poprzez wypowiedzi innych, multiplikowane w mediach. Niech sami oceniają, prawdy szuka się u źródła. Ja mogę powiedzieć tylko jedno: chcę służyć Panu Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie i ludziom. Mam cały czas świadomość, że na ziemi jestem tylko przez chwilę i przed Panem Bogiem zdam sprawę ze wszystkiego. Czuwajcie, bo nie znacie dnia ani godziny, kiedy Pan przyjdzie. Trzeba w każdym momencie być gotowym. Idąc przez ziemię, trzeba cały czas patrzeć, co powiem Panu Jezusowi, jak On mnie oceni. Dlatego powinniśmy wszystko robić, żeby każdą chwilę przeżyć jak najlepiej.
Ale konkretnie, czy mógłby Ojciec zdradzić, o jakich dziełach Ojciec jeszcze marzy? Wiemy, że powstaje kościół - wotum za Jana Pawła II z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej z papieskiej kaplicy na Watykanie...
- Moim marzeniem jest nie tylko kościół, ale Centrum Polonia in Tertio Millennio. Chcielibyśmy jak najszybciej rozbudowywać uczelnię, bo już w tej chwili mamy za mało sal wykładowych. Marzymy też, żeby niezależnie od spraw geotermalnych wykorzystać ciepłe źródła dla ludzi, żeby mogli z nich korzystać. Nieśmiało też myślimy o domu dla ludzi starszych, żeby mogli godnie mieszkać, żyć. To byłby taki żywy znak, który by przypominał o poszanowaniu życia człowieka do naturalnej śmierci. Dom stanąłby w miasteczku studenckim, żeby starsi i młodzież mieszkali obok siebie, by nie tworzyć getta, ale nawiązywać relacje między starszymi a młodszymi. Młodzi mogą dać starszym dużo: energię, pogodę ducha, a starsi - swoje doświadczenie. Jednocześnie młodzi ludzie będą wychowywać się w poszanowaniu człowieka. Marzymy też o zbudowaniu Muzeum Osiągnięć Narodu Polskiego, żeby pokazać ludziom naszą historię. I jeszcze o innych rzeczach...
Życzymy, by ta wizja z pomocą Matki Bożej spełniła się.
- Jeżeli ktoś ma marzenie, śni o czymś sam jeden, to ten sen pozostaje snem. A jeżeli marzy o czymś wielu, to marzenie staje się rzeczywistością.
Dziękuję za rozmowę.
Małgorzata Rutkowska
"Nasz Dziennik" 2009-07-11
Autor: wa