Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ratunek w Różańcu

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Z Magdaleną Buczek, założycielką Podwórkowych Kół Różańcowych Dzieci, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

Podwórkowe Koła Różańcowe Dzieci angażują się w odprawianie nabożeństw pierwszych sobót miesiąca?

– Staram się, by w audycjach, które prowadzę w Radiu Maryja i Telewizji Trwam w każdą sobotę o godz. 19.30, był cykl pięciu pierwszych sobót. Odmawiam wtedy daną na ten dzień nabożeństwa modlitwę, rozważam jedną z tajemnic Różańca św. i odmawiam akt oddania Niepokalanemu Sercu Maryi. W sobotę poprzedzającą pierwszą sobotę miesiąca przypominam zawsze dzieciom warunki nabożeństwa pięciu pierwszych sobót miesiąca. Wszystko po to, by przygotowały się do niego i w tym dniu uczestniczyły we Mszy św., przystąpiły do sakramentu pokuty i przyjęły Komunię św., ofiarowując to jako wynagrodzenie Niepokalanemu Sercu Maryi za wszystkie grzechy i zniewagi.

Dzieci chętnie włączają się w to nabożeństwo?

– Tak. Wiem, że w wielu Kołach, które istnieją przy parafiach, właśnie w pierwsze soboty miesiąca są spotkania formacyjne i Msza Święta. Dzieci znają to nabożeństwo i włączają się w nie chętnie.

Powiedziała Pani na Jasnej Górze, że powstanie Podwórkowych Kół Różańcowych Dzieci było planem Matki Bożej.

– Tak. To wezwanie, jakie Matka Boża skierowała w Fatimie, Lourdes czy też w naszym polskim Gietrzwałdzie, jest ciągle aktualne, bo Maryja stale prosi o modlitwę różańcową. Widzimy, co dzieje się na świecie, jak wiele jest zła, ile jest wojen, konfliktów, nieporozumień, jak bardzo ludzie oddalają się od Boga, obrażając Go swoimi grzechami. Różaniec jest ratunkiem dla każdego z nas, ale przede wszystkim dla świata, abyśmy przez tę modlitwę wypraszali przemianę serc ludzkich i pokój. Wierzę, że modlitwa dzieci ma wielką moc.

Nie uważa Pani jednak, że w rodzinach zbyt mało czasu poświęca się dziś na modlitwę różańcową?

– Muszę powiedzieć, że przez 17 lat istnienia Podwórkowych Kół Różańcowych Dzieci widzę ogromną zmianę, jaka dokonała się w całym społeczeństwie. Kiedyś o wiele więcej było takich rodzin, które żyły wiarą na co dzień, gdzie rzeczywiście była codzienna wspólna modlitwa. Wielu katechetów, sióstr zakonnych i kapłanów mówi mi czy pisze o tym, jak trudno teraz dzieci zachęcać do modlitwy, bo nie mają tego przykładu w domu. Często dopiero w przedszkolu uczą się one znaku krzyża świętego i pierwszych modlitw. I to jest, wydaje się, ogromny dramat. Kiedy uczestniczą w katechezie szkolnej, odkrywają, jak wielką wartość ma modlitwa i kim jest Pan Bóg.

Często jednak właśnie te dzieci ewangelizują potem swoich rodziców.

– To prawda. Serca dzieci są otwarte na dobro, którego też często nie doświadczają w swoich rodzinach. Opiekunowie PKRD szczególnie troszczą się o dzieci z bardzo trudnych rodzin. Uczą je modlitwy, prowadzą do kościoła na Mszę św. i pokazują, że warto żyć w przyjaźni z Panem Bogiem. Później te dzieci ewangelizują swoje rodziny. To te dzieci pokazują rodzicom, jak należy postępować, że trzeba się modlić i iść w niedzielę do kościoła. Jest wiele naprawdę pięknych świadectw mówiących o tym, jak przez dzieci Pan Bóg zadziałał w danej rodzinie, że przyprowadził rodziców czy dziadków z powrotem do Kościoła.

Jedna z sióstr, która prowadzi PKRD w Rzeszowie, powiedziała mi na Jasnej Górze, że te dzieci modlą się całym sercem.

– Tak. Rozmawiałam z panią z Żor, która też była z dziećmi na Jasnej Górze. Zabrała dzieci z tych trudnych rodzin wraz z ich babciami, by zobaczyły czym są te spotkania, jak wygląda nasza wspólna modlitwa, radość i zabawa, żeby wzbudziło to w nich jakąś refleksję. Bo dzieciom w rodzinach trzeba przekazywać wiarę i dawać przykład. Wydaje mi się, że współcześni rodzice myślą, że jeżeli dziecku zapewnią wszystko i dadzą im to, co według nich najlepsze i co dzieci sobie zamarzą, to będą one szczęśliwe. Okazuje się jednak, że tak się nie dzieje. Największą bowiem wartością jest przekazanie dzieciom wiary, bo tylko przyjaźń z Panem Bogiem może dać im prawdziwe szczęście. Natomiast z patrzenia tylko na tę sferę materialną może wyniknąć jeszcze więcej problemów, różne uzależnienia dzieci itd. Tutaj jest ogromna potrzeba modlitwy za rodziny, rodziców, żeby to przede wszystkim oni na nowo odkryli Pana Boga i doświadczyli Jego obecności.

Hasłem tegorocznej XVI Pielgrzymki PKRD były słowa św. Jana Pawła II „Totus Tuus – Maryjo, jestem cały Twój”. Czy dzisiejszym dzieciom trudno jest zawierzyć całe swoje życie Maryi?

– Dzieci, które zobowiązują się do modlitwy różańcowej i czują w swoim sercu, że Matka Boża jest im bardzo bliska i że Ją kochają, nie mają problemu z tym, żeby powierzyć Jej swoje życie i czynią to bardzo chętnie. Tu wiele zależy – o czym już mówiłam – od rodziców, ale też katechetów i opiekunów, aby dzieci do tego zawierzenia przygotować, by akt ten był świadomy, autentyczny i wypływający z pragnienia serca. Mam wiele świadectw teraz już młodzieży czy osób dorosłych, którzy jako dzieci włączyli się do PKRD. Często podkreślają, że to, jakimi teraz są ludźmi, zawdzięczają Maryi. Oni czują Jej opiekę i nadal odmawiają Różaniec Święty. Matka Boża pomogła im przez tę modlitwę podjąć ważne decyzje w życiu i przetrwać trudne chwile.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik, 2 lipca 2014

Autor: mj