Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Raport o OFE nic nie wnosi

Treść

Nie liczyłbym na jakiekolwiek konkluzje i rozwiązania rządu w raporcie dotyczącym otwartych funduszy emerytalnych. Takie konkretne rozwiązania wiążą się raczej z projektami ustaw niż z raportami i propozycjami.

Natomiast nie ulega wątpliwości, że ten raport będzie niesłychanie krytyczny wobec funduszy i całej reformy emerytalnej wprowadzonej w 1998 roku.

Wzmianki tej krytyki już pojawiły się w mediach z „przecieków” z tego raportu, które dotyczyły m.in. tego, że powołanie OFE i konieczność finansowania składki kierowanej z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych do tych funduszy powodowały przymusowe zadłużanie się budżetu państwa.

A dług z tego tytułu oszacowano na około 270 mld złotych w perspektywie 12 lat. To ogromne pieniądze, gdyż to przecież jest kilkanaście procent PKB.

W tym raporcie pojawiły się takie wyliczenia, że gdyby nie powołanie do życia OFE, polski dług publiczny byłby o kilkanaście punktów procentowych niższy niż obecnie, a więc byłby na zupełnie przyzwoitym poziomie.

Drugi zarzut podnoszony przez raport, który pojawia się w tych medialnych „przeciekach”, to olbrzymie zyski wytransferowane przez powszechne towarzystwa emerytalne – właścicieli OFE, a w skali 12 lat oszacowano to na kwotę ok. 18 mld złotych. Zaś głównymi poszkodowanymi, którzy ponieśli koszty, są ubezpieczeni w otwartych funduszach emerytalnych, gdyż – jak wynika z prognoz – świadczenia z drugiego filara przy 40 latach oszczędzania mogą wynosić zaledwie kilkaset złotych. I wreszcie budżet państwa, który to wszystko finansuje i musiał zaciągnąć dodatkowy dług.

To tylko z grubsza te założenia, które się w tej analizie ukażą, natomiast powstaje pytanie, jakie wnioski zostaną wyciągnięte z tych faktów. Nie ulega wątpliwości, że OFE i ich właściciele nie dadzą się tak łatwo zlikwidować. Wojna z funduszami zaczęła się już wtedy, gdy rząd zdecydował się zmniejszyć o 5 proc. składkę przekazywaną do OFE. Już wtedy skończyło się to poważnym konfliktem, a teraz sprawa będzie jeszcze poważniejsza.

Pojawiają się pomysły swobodnego wyboru. Po zmianach mielibyśmy możliwość wyboru, czy nasze pieniądze zgromadzone w OFE, tam pozostaną, czy też zostaną przeniesione do ZUS. I ten właśnie pomysł zawarty jest w projekcie Prawa i Sprawiedliwości złożonym w Sejmie. Projekt PiS jest jednak radykalny pod tym względem, że każdy, kto zdecydowałby się pozostać w OFE, musiałby to jeszcze raz potwierdzić. Myślę, że Platforma Obywatelska na takie radykalne rozwiązanie się nie zdecyduje.

Jest jeszcze druga propozycja, która przewija się w kołach rządowych. Przewiduje ona zabieranie składek z OFE do ZUS tych osób, które w ciągu najbliższych 10 lat przeszłyby na emeryturę. To w oczywisty sposób podreperowałoby sytuację bieżących potrzeb finansowych budżetu państwa. Nie zdziwiłbym się więc, gdyby na tej propozycji stanęło.

Nie ulega jednak wątpliwości, że raport przygotowany przez ministra pracy i polityki społecznej oraz ministra finansów jest niesłychanie krytyczny wobec reformy z 1998 roku i samych funduszy. Ciekawe jednak, jak w tej sytuacji czuje się prominentny polityk Platformy Obywatelskiej Jerzy Buzek, którego rząd tę reformę wprowadzał? Ten krytyczny raport to niejako powiedzenie mu w twarz, że wprowadzając reformę emerytalną, doprowadził do ruiny polskie finanse publiczne.



Nasz Dziennik Wtorek, 25 czerwca 2013 (14:02)

Autor: bl