Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Radwańska pokazała klasę

Treść

Agnieszka Radwańska pokonała Martę Domachowską 6:0, 6:3 w meczu drugiej rundy turnieju WTA w Sztokholmie. To było pierwsze spotkanie obu najlepszych polskich tenisistek w imprezie zaliczanej do cyklu WTA. Wygrała ta wyżej sklasyfikowana, co nie było niespodzianką. Rozmiary zwycięstwa - już tak.

Jeszcze na początku ubiegłego roku zdecydowanym numerem jeden w naszym kobiecym tenisie była Domachowska, a Radwańska dopiero zaczynała marsz w górę rankingów. W kwietniu 2006 r. warszawianka zajmowała najwyższe w karierze, 37. miejsce w świecie, krakowianka w maju była... 309. Od tego momentu wiele się jednak zmieniło. Obie zawodniczki obrały zupełnie inny kurs rozwoju kariery, dziś jego owoce są diametralnie różne. Domachowska wpadła w dołek. Przez ponad rok nie potrafiła odnieść skromnego nawet sukcesu, przegrywała w pierwszych rundach poważniejszych turniejów, popadała w coraz większe przygnębienie. Nie pomagały, a raczej szkodziły rotacje na trenerskich stołkach. Warszawianka szukała dróg wyjścia z kryzysu, a jej poszukiwania przynosiły efekt odmienny od zamierzonego. W najnowszym notowaniu rankingu WTA jest 196.
Agnieszka z kolei krok po kroku idzie do przodu i zdobywa coraz większą renomę w tenisowym świecie. Dziś nie jest już zawodniczką anonimową, na pojedynki z nią szykują się największe sławy - i to z pełną pokorą i szacunkiem. Nie może jednak być inaczej, skoro w ciągu ostatniego roku 18-letnia krakowianka odprawiła z kwitkiem m.in. Amerykankę Venus Williams, Rosjankę Jelenę Dementiewą i Szwajcarkę Martinę Hingis. Świetnie prowadzona przez swojego ojca i trenera zarazem, Piotra Radwańskiego, z każdym miesiącem gra coraz lepiej. Znakomicie wyszkolona technicznie, bardzo inteligentna, potrafi zaskoczyć nietuzinkowym zagraniem każdą rywalkę. Jest obecnie sklasyfikowana na 35. miejscu w świecie, niedawno była 33.
Wczoraj obie polskie tenisistki los skojarzył ze sobą po raz pierwszy. Teoretycznie zdecydowaną faworytką wydawała się Agnieszka, ale wszyscy spodziewali się wyrównanego i ciekawego meczu. Domachowska w eliminacjach turnieju w Sztokholmie pokonała przecież młodszą z sióstr Radwańskich, Urszulę, 6:1, 6:1. Grała naprawdę nieźle, coraz pewniej, spokojniej. Mecz z rodaczką, która do tego wyprzedziła ją w krajowej hierarchii, musiał wyzwolić dodatkową motywację i adrenalinę. Tymczasem wczorajszy pojedynek okazał się starciem całkowicie jednostronnym. W pierwszym secie Agnieszka nie pozwoliła swej dobrej koleżance ugrać ani jednego gema. W drugim warszawianka postawiła większy opór, ale i tak nie było wątpliwości, kto tego dnia jest zdecydowanie lepszy. Po 73 minutach Radwańska "pomściła" porażkę siostry i potwierdziła z całą mocą, kto w tej chwili jest "pierwszą rakietą" w Polsce.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-08-02

Autor: wa