Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Raduj się, ukazująca nam życie anielskie (1)

Treść

Chrystus był na ziemi światłością cały czas, od pierwszej chwili Wcielenia. Maryja, nosząc w sobie Chrystusa, Słońce, źródło wszelkiej światłości, sama stała się gwiazdą, tą, która wskazuje drogę.

Akatyst jest rodzajem hymnu liturgicznego. Ten rodzaj modlitwy jest typowy dla Kościoła wschodniego, a szczególnie greckiego. Samo słowo Akatyst pochodzi właśnie od wyrażenia greckiego (a – „bez” oraz kathiden – „siedzieć”) co oznacza: bez siedzenia. Daje to jasno do zrozumienia, że akatysty zawsze odśpiewuje się na stojąco. Akatystów jest wiele, mamy i Akatyst do Ducha Świętego, do Jezusa Chrystusa, do świętych i męczenników, ale najstarszym i najbardziej znanym jest Akatyst do Bogurodzicy (Akatyst do Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy). To on stał się wzorem dla wszystkich później powstających akatystów.

Akatyst składa się z Kondakionów i Ikosów – rodzaju refrenów i zwrotek, jako że najczęściej był on odśpiewywany. Trudno określić, kto i kiedy dokładnie napisał i skomponował ten Akatyst. Najczęściej wskazuje się na niejakiego św. Romana Melodusa – Pieśniarza zwanego też Hymnografem, żyjącego w V w. w Cesarstwie Bizantyjskim. Przypisuje się mu autorstwo bardzo wielu, bo około 1000 utworów.

Obecna forma Akatystu jest wzbogacona o pierwszy Kondakion „o Waleczna Hetmanko”, który napisał patriarcha Konstantynopola Sergiusz w VII w., po tym jak Cesarstwo zostało cudownie ocalone przed najazdem Persów. Został od tamtego czasu zachowany na stałe, a na pamiątkę tamtych wydarzeń w całym Kościele prawosławnym jedna z sobót Wielkiego Postu została poświęcona w szczególny sposób temu akatystowi jako „sobota Akatystu”. Na Zachód trafił około VIII w. dzięki kupcom weneckim.

Kondakion I

Waleczna Hetmanko – pierwsze skojarzenie/obraz, jaki przyszedł mi na myśl, to bitwa pod Grunwaldem albo Wiedniem – Matejki, z pieśnią „Bogurodzica” na ustach polskiej Husarii. Rzeczywiście ta część powstała w określonych okolicznościach historycznych. Maryja jest Tą, która prowadzi i zwycięża. Zwycięża na wielu frontach. Nasi królowie prosili Ją na Jasnej Górze nieraz o pomoc w bitwie. I dziś prosimy Ją o szczególną pomoc Narodowi Ukraińskiemu. Ale bitew jest o wiele więcej. Każdy z nas zdaje sobie najlepiej sprawę, do ilu trudnych bitew i zmagań zmusza go codzienność. Do bitwy o zdrowie, o godną pracę i utrzymanie rodziny, do bitwy o zachowanie małżeństwa, miłości i relacji, czy bitwy o wychowanie swoich dzieci. Każdy mógłby sporządzić całą listę frontów, na których walczy każdego dnia.

Te pierwsze słowa Akatystu przypominają, że w tych zmaganiach nie jesteśmy sami. Ale trzeba nam też spojrzeć głębiej. Codzienna walka toczy się również, a może przede wszystkim na poziomie duchowym. Pokusy, podszepty i ataki demonów… Znacie to zagadnienie dobrze z literatury monastycznej (m.in. Ewagriusz z Pontu i koncepcja ośmiu duchów zła); a nade wszystko każdy z nas zna to z własnego doświadczenia. To jest prawdziwy bój, nieustanny, trwający całe życie, o to, co najcenniejsze, o wierność Chrystusowi, o przyjęcie Jego łaski i życie wieczne w Jego Królestwie.

Maryja posiada moc niezwyciężoną w walce na wszystkich poziomach naszego życia. Ona prowadzi do boju, walczy i zwycięża. Pierwszą refleksją niech będzie pytanie i zachęta, o towarzyszenie Maryi w moim życiu, w moich zmaganiach, w moich codziennych problemach i bojach. Jest to tym samym pytanie do naszego sumienia: jakie są te zmagania i jak je prowadzimy? Czy o dobrą sprawę? Jeśli Maryja jest Hetmanką, to tylko w boju o prawdę, sprawiedliwość i zbawienie. Maryja może stanąć na czele tylko takiego wojska. Ona jest wybawieniem od zła i śmierci. Za Jej przyczyną przyszło na świat nasze Wybawienie od niewoli pierwszego grzechu. Prośmy Ją, aby była naszym wybawieniem w każdym dniu. Aby prowadziła i zwyciężała!

Ikos I

Raduj się (od gr. „chaire” – bądź pozdrowiona, zdrowaś, albo witaj!) Raduj się Maryjo, bo jako pierwsza usłyszałaś o tym, że nadchodzi Zbawienie wszystkich ludzi. Raduj się, bo będziesz matką samego Boga.

Na ikonie zwiastowania Bogarodzica ukazywana jest z czerwoną nicią. Według tradycji przędzie szkarłatną/purpurową nić do Zasłony Przybytku, która rozedrze się na pół w Wielki Piątek. Ikona jest bardzo dynamiczna. Zdarza się nieraz, że jedno ze skrzydeł Archanioła Gabriela jest uniesione, a on sam wydaje się być w ruchu. Wszystko to podkreśla Jego wielką radość. Mimo to scena jest wypełniona ciszą. Na obrazie/ikonie słowa są zastąpione przez gesty. Archanioł wyciąga prawą rękę w kierunku Maryi. Pozdrawia, błogosławi, może w tej właśnie chwili wypowiada słowo „chaire”? Maryja ma pochyloną głowę i uniesioną otwartą prawą dłoń. Królowa i nauczycielka pokory… Otwarta dłoń jest jak otwarte serce. Otwarta dłoń wita i przyjmuje, otwarta dłoń to łagodność i uległość. Jest przeciwieństwem wszystkiego tego, z czym kojarzy nam się zaciśnięta pięść.

Zachwyt Gabriela może nas dziwić. Wiedział przecież, z jaką misją został posłany. Jest mu dane oglądać Boga w niebie, a jednak jest zdumiony i wpada w zachwyt, kiedy widzi, jak na jego słowa Bóg się Wciela. Misterium Wcielenia jest tak wielką i niezgłębioną tajemnicą, że zadziwia nawet Archaniołów.

Warto zatrzymać myśl jeszcze na jednym pięknym zwrocie: „bezcielesny głos”. Być może cisza ikony obrazuje nam znacznie więcej? Czy bezcielesny Anioł mógł przemawiać głosem słyszanym przez cielesne uszy Maryi? Być może przemawiał w Jej sercu? Być może Boże światło, którym jaśniał Archanioł, tajemniczo przemawiało w umyśle Bogarodzicy? Chociaż jesteśmy zaproszeni i uczestniczymy w tym niesamowitym spotkaniu, to szczegóły tego tajemniczego dialogu pozostaną dla nas zakryte.

Raduj się, głębino nieprzenikniona nawet oczyma anielskimi. Od tej chwili skromna Dziewczyna z Nazaretu stała się Matką Boga. Niezrozumienie, niepojęcie tego, co się stało, nie musi zatem nas zawstydzać, bo zadziwia to nawet aniołów w niebie.

Chciałbym zwrócić uwagę na jedno wezwanie: Raduj się, gwiazdo, Która ukazałaś Słońce. Poza tym, że jest to bardzo piękny i poetycki fragment, to kryje on w sobie jeszcze bardzo głęboką myśl teologiczną. A mianowicie teologię światła.

Potrzebna jest tutaj krótka dygresja: „Bóg jest Światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności” (1 J 1, 5). Światło miało na Wschodzie zawsze ogromne znaczenie. Bóg jest światłością, jest to jedno z Jego Imion. Podkreślano to od początku w teologii i liturgii Kościoła. Chrzest jest na Wschodzie określany „oświeceniem”, bo włącza w Chrystusa i Jego Zmartwychwstanie, wszczepiając tym samym zaczątek Boskiej światłości w ludzkie serca. Podobnie i Eucharystia staje się doświadczeniem światła i Ognia Ducha Świętego.

 

Mnisi od początków monastycyzmu przywiązywali do światła ogromną wagę. Odwoływali się najczęściej do wydarzenia na Taborze, gdzie Chrystus przemienił się wobec uczniów, którzy ujrzeli Jego światłość. W rzeczywistości to nie Chrystus się przemienił, ale raczej przemienił w tamtym momencie oczy apostołów, aby mogły przejrzeć i ujrzeć Jego chwałę. Chrystus był na ziemi światłością cały czas, od pierwszej chwili Wcielenia. Maryja, nosząc w sobie Chrystusa, Słońce, źródło wszelkiej światłości, sama stała się gwiazdą, tą, która wskazuje drogę. Hodegetria – wskazująca drogę, drogę do Chrystusa, to również określony typ ikony, ale w tym kontekście jest nam jako Gwiazda Zaranna, Jutrzenka, bo z Niej lada chwila miało wzejść prawdziwe Słońce.

Mikołaj Jastrzębski OSB do opactwa wstąpił w 2015 r., śluby wieczyste złożył 9 października 2020 r. Pochodzi z Siedlec, jest studentem Wyższego Seminarium Duchownego Księży Misjonarzy w Krakowie. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jest autorem reprodukcji najbardziej czczonych i cudotwórczych ikon wykonanych techniką decoupage, które dostępne są w księgarni internetowej. Prowadzi rekolekcje „Spotkanie z ikoną”.

 

Żródło: cspb.pl, 5

Autor: mj