Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Radość i smutek

Treść

Najpierw była wielka radość, bo debiutujący w wyścigu Formuły 1 Robert Kubica zajął świetne, siódme miejsce w Grand Prix Węgier. Wydawało się, że lepszego wyniku Polak nie mógł nawet sobie wyobrazić i spełniło się jego wielkie marzenie. Wieczorem jednak wszystkimi wstrząsnęła fatalna wiadomość: komisja techniczna FIA zdyskwalifikowała krakowianina. Wygrał - to niespodzianka - Brytyjczyk Jenson Button (Honda), trzeci był kolega krakowianina z zespołu BMW-Sauber, Niemiec Nick Heidfeld.
W sobotnich kwalifikacjach Kubica uzyskał dziewiąty rezultat i do niedzielnego wyścigu wystartował z piątej linii, razem ze swym kolegą z zespołu, Niemcem Nickiem Heidfeldem. - Kwalifikacje były kolejnym nowym doświadczeniem dla mnie. Ostatni raz brałem udział w wyścigu w listopadzie zeszłego roku, kiedy ścigałem się w Formule 3 w Macau - przyznał Kubica.
Na początku wczorajszego wyścigu Polak był nieco zdenerwowany. Choć awansował na ósme miejsce, popełniał błędy, przez jeden z nich znalazł się nawet poza torem (przez długi czas zmagania odbywały się w deszczu, na bardzo śliskim torze) i uszkodził spojler w swym bolidzie. To kosztowało go wizytę w pit-stopie i kilkanaście sekund straty. Po 20 okrążeniach nasz reprezentant spadł na 16. miejsce. Potem jednak poczuł się pewniej i do samego końca jechał już znakomicie. Kiedy do mety pozostały 44 okrążenia, w groźnym wypadku udział w zawodach zakończył słynny Fin Kimi Raikkonen (McLaren). Krakowianin tymczasem awansował na dziesiąte miejsce i kontynuował swój atak. Na 35. okrążeniu Polak we wspaniałym stylu wyprzedził Niemca Ralfa Schumachera (Toyota), kilka chwil później minął Brazylijczyka Felipe Massę (Ferrari). Był ósmy! Ale to nie koniec. Na 51. okrążeniu dramat przeżył walczący o zwycięstwo i powiększenie swej przewagi w klasyfikacji mistrzostw Hiszpan Fernando Alonso (Renault). Podczas zmiany opon jeden z mechaników źle dokręcił oponę w jego bolidzie i lider musiał się wycofać! Tymczasem do przodu zaczął się przesuwać kiepsko (w deszczu, który teraz przestał padać) jadący Niemiec Michael Schumacher. Przez moment był nawet drugi, co oznaczało zmniejszenie dystansu w klasyfikacji do Alonso. Ale to nie był koniec emocji, to nie był koniec dramatów. Na cztery okrążenia przed metą do pit-stopu zjechał borykający się z technicznymi problemami Schumacher.
Kubica minął metę jako siódmy, ale po kilku godzinach radość zamieniła się w rozpacz. Komisja techniczna FIA zdyskwalifikowała Polaka. Pomiar samochodu po wyścigu wykazał, że bolid jest o dwa kilogramy lżejszy, niż wynosi norma... Powodem niedowagi było zużycie opon, które nie były zmieniane przez 51 okrążeń.
Pisk

"Nasz Dziennik" 2006-08-07

Autor: wa