Radar w Czechach, rakiety w Polsce
Treść
Stany Zjednoczone podjęły "definitywną decyzję" w sprawie tarczy antyrakietowej - poinformowało w sobotę słowackie MSZ. Jego zdaniem, główna część systemu miałaby się znaleźć w Polsce. W Czechach rozmieszczono by pomocniczy system radarowy. Informację tę potwierdziły czeskie władze. Polskie nabrały wody w usta, tłumacząc, że decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma. Mało tego - nawet nie potwierdziły, czy istotnie otrzymały od władz Stanów Zjednoczonych jakąkolwiek propozycję. - Sprawa jest znana. Konsultacje trwają od kilku miesięcy. Nie ma stanowiska rządu w tej sprawie. Potrzebne są jeszcze dodatkowe konsultacje. Z naszymi amerykańskimi partnerami rozmawiamy bezpośrednio kanałami dyplomatycznymi - usłyszeliśmy od Andrzeja Sadosia, rzecznika MSZ.
Przyznać trzeba, że to dość dziwna, niespotykana dotąd w polskiej dyplomacji - jak dowiedzieliśmy się ze źródeł zbliżonych do dyplomatycznych - sytuacja, by służby amerykańskie przekazywały ważne informacje za pośrednictwem obcych służb prasowych. Dlaczego sprawy dotyczące bezpieczeństwa publicznego dyskutowane są poza granicami Polski? Dlaczego polscy obywatele o podjęciu konkretnych kroków muszą dowiadywać się od słowackich władz?
Z przekazanych przez nie informacji wynika, że amerykański rząd zamierza rozmieścić na terenie Czech bazę radarową będącą elementem tarczy antyrakietowej - poinformował w sobotę czeski premier Mirek Topolanek. Jak mówił, na ten temat będzie już w środę dyskutowała czeska Rada Bezpieczeństwa Państwa. Samo podjęcie decyzji - w jego opinii - może jednak potrwać nawet kilka miesięcy. Czeskie partie opozycyjne wypowiedziały się bowiem przeciw temu systemowi. Tym samym sprawująca władzę koalicja nie ma wystarczającej liczby głosów, by przeforsować amerykański projekt. Z wypowiedzi czeskiego premiera wynika, że kraj ten nie zamierza poddać kwestii tarczy antyrakietowej pod referendum. Decyzję w tej sprawie mają podjąć politycy.
Jak będzie w Polsce - nie wiadomo. Na razie zdania wśród polskich polityków są podzielone. Janusz Maksymiuk z Samoobrony w wypowiedzi dla telewizji publicznej podkreślił, że Polska nie powinna tak ważnej decyzji podejmować samodzielnie. - Nie może być tak jak w sprawie irackiej, że Polacy sobie machnęli szabelką, pojechali do Iraku, obraziły się na to Niemcy, Francja - stwierdził. Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ sprawa dotyczy bezpieczeństwa Polski, to właśnie polski rząd - nie kto inny - podejmie decyzję.
- Tak jak kanclerz Niemiec powiedział, że decyzje dotyczące bezpieczeństwa Niemiec zapadają w Berlinie, a nie w Warszawie czy Brukseli, tak my musimy powiedzieć, że decyzje dotyczące bezpieczeństwa Polski zapadają w Warszawie - stwierdził eurodeputowany z ramienia PiS Michał Kamiński.
Cytowany przez Polską Agencję Prasową były wiceminister obrony narodowej, generał Stanisław Koziej, uważa, że "Amerykanie mogli złożyć propozycję na razie tylko stronie czeskiej". Tłumaczyłoby to nieustanne milczenie polskiego rządu.
PiS skłonne przyjąć ofertę
Dotąd Amerykanie wyrażali wstępne zainteresowanie umieszczeniem systemu antyrakietowego w Polsce. Przeprowadzali w tym celu różnego rodzaju badania. Natomiast nie było konkretnych negocjacji w tej sprawie. Zdaniem posła Pawła Zalewskiego, przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, jeżeli okaże się, że Amerykanie rzeczywiście złożą Polsce ofertę, to wybór właśnie Polski jako miejsca do budowy tarczy antyrakietowej będzie uzasadniony. Poseł Zalewski przebywał w Waszyngtonie na konferencji poświęconej stosunkom polsko-amerykańskim w Fundacji Heritage. Wraz z nim uczestniczyli w niej również: wiceminister obrony narodowej Bogusław Winid, były premier Kazimierz Marcinkiewicz, a także były doradca rządu ds. polityki zagranicznej Jerzy Marek Nowakowski.
- Po pierwsze, z różnego rodzaju analiz technicznych wynika, że akurat Polska jest dogodnym miejscem do rozmieszczenia tych rakiet. A po drugie, jest krajem mającym opinię przyjaznego wobec Stanów Zjednoczonych - powiedział poseł Zalewski w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Jego zdaniem, ostatnio nastąpiła "korzystna dla Polski" zmiana na linii Warszawa - Waszyngton. - Skłonność Amerykanów do uznawania naszych racji jest obecnie większa, niż była jeszcze kilka miesięcy temu - przyznał w rozmowie z nami. Dodał jednak, że nie oznacza to, iż wiemy już, czy Amerykanie podjęli decyzję o zainstalowaniu u nas systemu obrony powietrznej, wyposażonego w rakiety Patriot, tak jak wnioskował o to swego czasu minister obrony narodowej Radosław Sikorski.
- Mogę mieć natomiast nadzieję, że Ameryka uzna, iż zainstalowanie u nas systemu antyrakietowego wiąże się również z koniecznością wzmocnienia bezpieczeństwa kraju, w którym ten system jest zainstalowany - oświadczył.
Tarcza naraża nas na atak
Swego czasu jeden z rosyjskich generałów powiedział, że godząc się na obecność na swoim terytorium wyrzutni pocisków antyrakietowych, Polska sama stanie się potencjalnym celem ataków. Biorąc pod uwagę fakt, że obecnie Iran kontynuuje prace nad systemem przenoszenia broni, co uprawdopodabnia podejrzenia, iż kontynuuje prace nad technologią atomową do innych celów niż pokojowe, istnieje obawa, że zagrożenie może płynąć właśnie z jego strony. - Wszystkie kraje europejskie, także Polska, są potencjalnym celem ataków. Nikt nie jest bezpieczny. Nie powinniśmy uważać, że nagle ta sytuacja po zainstalowaniu systemu antyrakietowego się zmieni - uważa jednak poseł Zalewski. - Nawet jeśli negocjacje rozpoczną się w tym roku i nawet jeśli w tym roku się zakończą, system nie będzie mógł być wcześniej uruchomiony niż za kilka lat, jest to bowiem potężny proces inwestycyjny, wymagający przede wszystkim czasu. Wybiegamy więc już naprzód - tłumaczy. I dodaje, że jeśli negocjacje się rozpoczną, Polska przedstawi swoje interesy, które zdefiniowały MSZ i MON.
Ochrona przed Iranem?
- Instala cja systemu antyrakietowego w Polsce nie jest sytuacją unikatową. Tylko dla nas jest nowa. Systemy rakietowe funkcjonują już bowiem w dużej części państw europejskich. Choćby we Włoszech przechowywana jest broń atomowa będąca w dyspozycji państw NATO - tłumaczy Zalewski.
Dotychczas Ameryka miała dwie bazy pocisków antyrakietowych - w Kalifornii i na Alasce. Zdaniem amerykańskich urzędników, dodatkowy system antyrakietowy - tym razem umieszczony w państwach postkomunistycznych, będących obecnie członkami NATO - chroniłby nie tylko Stany Zjednoczone, lecz także Europę (w tym sojuszników USA) przed międzykontynentalnymi pociskami wysyłanymi głównie przez Iran czy Koreę Północną. Powinien też wzmocnić obronę przeciwlotniczą Polski. Budowanie baz amerykańskich w Polsce miałoby służyć niszczeniu rakiet wystrzeliwanych z Bliskiego Wschodu w kierunku Stanów Zjednoczonych. System pozwoliłby na przechwytywanie przez satelitę obcych rakiet już 20 minut po ich wystrzeleniu.
Aneta Jezierska
Autor: wa