Rada na zakończenie konfliktu
Treść
Mimo wznowionych walk w Nadżafie i wzrastających rozruchów w Iraku około 1300 delegatów z całego kraju zebrało się wczoraj w Bagdadzie na trzydniowej Konferencji Narodowej, która ma zapoczątkować demokratyczną debatę na temat przyszłości państwa. Nie mające precedensu w dziejach Iraku zgromadzenie przywódców religijnych, politycznych, etnicznych i plemiennych ma pomóc w wybraniu 100-osobowej Rady Narodowej, namiastki parlamentu, która powinna działać do zaplanowanych na styczeń wyborów powszechnych.
Rada będzie mogła wetować rozporządzenia rządu większością dwóch trzecich głosów (i nie później niż w ciągu 10 dni od ukazania się rozporządzenia). Musi też zatwierdzić budżet rządowy na rok 2005. W trakcie obrad nadeszły wiadomości o kolejnych zamachach i wznowieniu walk w Nadżafie między siłami amerykańsko-irackimi i bojówkami Armii Mahdiego, milicji radykalnego mułły Muktady al-Sadra. Według Agencji France Presse, przeszło 100 delegatów opuściło na znak protestu posiedzenie inauguracyjne, żądając wznowienia rozmów pokojowych z Sadrem.
Muktada al-Sadr nazwał konferencję niedemokratyczną, podobno z tego powodu, że premier Alawi zaoferował mu za mało miejsc dla jego delegatów. Dlatego prawdopodobnie wszczął walki z siłami okupacyjnymi.
Rozmowy pokojowe z sadrystami w Nadżafie załamały się w sobotę wieczorem. Bojownicy, wśród których był ich przywódca, nie chcieli opuścić meczetu-mauzoleum imama Alego, jednego z najświętszych miejsc szyitów, ani przyległych budynków i pobliskiego cmentarza szyickiego. Sadryści wykorzystują w ten sposób lęk wojsk amerykańskich, które nie chcą szturmować meczetu, aby nie narazić się na powszechne potępienie ze strony 15 milionów irackich szyitów stanowiących większość ludności kraju.
Negocjacje z al-Sadrem zakończyły się fiaskiem, bo władze odrzuciły jego żądania, by Armia Mahdiego została oficjalnie uznana za ruch religijny i żeby jej członkowie mieli prawo do noszenia broni. Po fiasku negocjacji w Nadżafie iracki minister spraw wewnętrznych Falah Hasan al-Nakib oświadczył na konferencji prasowej w Bagdadzie, że Armia Mahdiego musi zostać rozwiązana.
W efekcie wczoraj w Nadżafie - świętym mieście szyitów - wybuchły znów, po dwudniowej przerwie, walki między bojówkami al-Sadra a siłami amerykańskimi i irackimi. Źródła medyczne informowały wczoraj po południu o trzech zabitych i ośmiu rannych Irakijczykach.
Również w innych miastach irackich miały miejsce zamachy i ataki.
Ukraiński konwój został wczoraj dwukrotnie zaatakowany w okolicy Suwajry, w prowincji Wasit, w polskiej strefie stabilizacyjnej. Rannych zostało czterech ukraińskich żołnierzy. Wcześniej rebelianci zaatakowali jeden z ukraińskich patroli, również w okolicy Suwajry. W zamachu zginął dowódca ukraińskiego patrolu. Był ósmą śmiertelną ofiarą odnotowaną w Iraku przez wojska Ukrainy.
Natomiast bez ofiar zakończyła się na szczęście w sobotę rano ewakuacja polskich żołnierzy z obleganej przez sadrystów komendy głównej policji w Hilli. Dowództwo Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w Iraku poinformowało, że ewakuacja odbyła się bez wymiany ognia i bez jakichkolwiek strat. W otoczonej przez sadrystów komendzie głównej policji w Hilli było 70 polskich żołnierzy, oraz 85 żołnierzy irackiej Gwardii Narodowej i policjantów irackich.
Ponowny wybuch walk w Iraku wywołał też gniewne reakcje w regionie. W sobotę Front Akcji Islamskiej - wpływowe ugrupowanie opozycyjne w Jordanii - wydało fatwę (edykt religijny), wzywając muzułmanów do świętej wojny przeciwko amerykańskiej okupacji Iraku. Front uznał też, że oferowanie udziału muzułmańskich żołnierzy w zdominowanej przez USA koalicji w Iraku jest "zdradą Allaha, jego proroka (Mahometa) i wiernych".
BM, PAP
Nasz Dziennik 16-08-2004
Autor: DW