PZU: Ultimatum czy porażka
Treść
Ultimatum czy porażka ministra? - takie pytania zadają sobie obserwatorzy  komentujący sprawę PZU. Po raz kolejny odłożony został termin zawarcia ugody  pomiędzy Eureko i Skarbem Państwa, na co walne zgromadzenie PZU zareagowało  wczoraj decyzją, iż spółka nie wypłaci akcjonariuszom dywidendy za ubiegły rok,  która miała być częścią negocjowanego porozumienia.
PZU nie wypłaci  akcjonariuszom dywidendy z zysku za 2008 r. - zdecydowało wczoraj walne  zgromadzenie akcjonariuszy, w którym decydujący głos należy do Skarbu Państwa  (55,09 proc. akcji PZU). Ponad 3,26 mld zł ubiegłorocznego zysku zostanie  przeznaczone na kapitał zapasowy spółki, a niewielka jego część (21 mln zł) na  fundusz socjalny. 
W przeddzień walnego zgromadzenia minister Skarbu Państwa  Aleksander Grad i reprezentant Eureko, czyli mniejszościowego akcjonariusza,  Bert Hemskeerk poinformowali we wspólnym komunikacie, że "rozmowy ugodowe w  sprawie rozwiązania konfliktu wokół PZU są zaawansowane i prowadzą do ugody".  Jako ostateczny i nieodwołalny termin zakończenia negocjacji podali koniec  września. 
Minister kusi pieniędzmi
Wypłata dywidendy miała  być, według wcześniejszych zapowiedzi ministra Skarbu Państwa, elementem ugody  pomiędzy zwaśnionymi akcjonariuszami PZU - Skarbem Państwa i Eureko. Skarb  Państwa kusił Eureko wypłatą nie tylko zysku za 2008 r., ale i dywidendy za lata  ubiegłe odłożonej w formie kapitału zapasowego, w sumie niemal 12 mld zł do  podziału. Jako że w chwili rozpoczęcia walnego zgromadzenia akcjonariuszy 30  czerwca ugoda nie była jeszcze gotowa, na wniosek Skarbu Państwa posiedzenie  zostało przerwane na 30 dni i wznowione wczoraj. Wydając wspólne oświadczenie w  przeddzień posiedzenia, strony chciały uprzedzić ewentualne spekulacje na temat  braku postępów w negocjacjach spowodowane decyzją walnego zgromadzenia o  niewypłaceniu dywidendy przez PZU. 
Z komunikatu wynika też, iż negocjacje w  imieniu Eureko nadal będzie prowadził Bert Hemskeerk, były prezes Rabobanku,  który w czerwcu przeszedł na emeryturę. Jego mandat zachowa ważność do końca  września. Jak wynika z informacji prasowych, holenderski Rabobank, właściciel 38  proc. akcji Eureko, jest zainteresowany zakończeniem konfliktu ze Skarbem  Państwa. Jest gotów wyjść z inwestycji w PZU, licząc na miliardy z dywidendy  oraz na nabycie od MSP dodatkowych akcji BGŻ, w którym posiada obecnie 59  procent. Na przeszkodzie do ugody w sprawie PZU stoi większościowy właściciel  Eureko - Achmea.
- Achmea jest spółdzielnią, więc nie musi się tłumaczyć  przed akcjonariuszami z zamrożonego kapitału. Gdyby była spółką giełdową, spór  byłby dawno rozwiązany - twierdzi ekspert zbliżony do negocjatorów. - Decyzja  walnego zgromadzenia PZU o niewypłaceniu dywidendy i wyznaczenie przez obie  strony nieprzekraczalnego terminu zakończenia negocjacji to ultimatum ze strony  MSP i Rabobanku skierowane do Achmei - wyjaśnia. - Obaj akcjonariusze Eureko  inaczej kalkulują, co im się finansowo opłaca. Rabobank chce zakończyć spór  szybciej ze względu na niestabilną sytuację na rynkach finansowych i własne  układy biznesowe. Achmea z kolei patrzy na koszty, które poniosła, i korzystny  wyrok w arbitrażu, i dochodzi do wniosku, że warto poczekać, aby ugrać więcej -  tłumaczy finansista związany z sektorem publicznym.
Zapłacimy, i co  dalej?
Jeśli do ugody nie dojdzie, trybunał arbitrażowy, przed który  Eureko pozwało Skarb Państwa, podejmie zawieszone postępowanie i orzeknie o  wysokości odszkodowania od Polski. W pierwszej fazie trybunał stwierdził, że  Polska naruszyła konwencję polsko-holenderską o wzajemnym popieraniu inwestycji.  Eureko domaga się 35,6 mld zł, ale - według zgodnej opinii ekspertów - kwota ta  jest wielokrotnie zawyżona. Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad deklarował  wcześniej, że gotów się rozliczyć z Eureko do wysokości nakładów w PZU  poniesionych przez holenderską spółkę. Wyrok trybunału musi przejść przed  polskim sądem procedurę uznania.
- To nie minister skarbu, lecz Eureko ma  powody do obaw w związku z arbitrażem - twierdzi prawnik resortu skarbu.  Wyznaczone odszkodowanie może być, jego zdaniem, porównywalne, a nawet mniejsze  niż dywidenda z kilku lat oferowana przez ministra Grada, a dodatkowo  zadośćuczynienie za szkodę rozwiąże ministrowi ręce w PZU. - Co z tego, że  Eureko zachowa akcje PZU, jeśli np. nie dostanie więcej ani grosza ze spółki? -  pyta nasz rozmówca.
Inaczej ocenia sytuację były ekspert komisji śledczej  Janusz Szewczak. - Pozycja negocjacyjna ministra słabnie, bo druga strona wie,  że budżet potrzebuje pieniędzy i nie będzie mógł sobie pozwolić na dłuższe  blokowanie wypłat dywidendy - uważa Szewczak. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem  jest, jego zdaniem, wykonanie rekomendacji komisji śledczej i skierowanie do  polskiego sądu wniosku o stwierdzenie bezwzględnej nieważności prywatyzacji PZU.  Z naszych informacji wynika, że z podobną inicjatywą mogą wyjść mniejszościowi  akcjonariusze PZU, którzy mają już dość ciągnącego się od lat sporu.
-  Komisja śledcza wykazała, że Eureko, nie będąc firmą ubezpieczeniową, nie miało  prawa uczestniczyć w prywatyzacji PZU. Ponadto umowa stron wskazuje na wyłączną  właściwość sądu polskiego w ewentualnych sporach. To naprawdę zdumiewające, że  przez tyle lat nie można zamknąć problemu stworzonego przez niekompetentnego  ministra skarbu w rządzie AWS, Wąsacza - twierdzi prof. Jerzy Żyżyński z  Uniwersytetu Warszawskiego, ekonomista.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2009-07-30
Autor: wa
 
                    