Przejdź do treści
Przejdź do stopki

PZU: Przygrywka przed arbitrażem

Treść

Eureko wycofało swoich przedstawicieli z zarządu PZU i zaproponowało odkupienie spółek PZU na Litwie i Ukrainie. Strategia holenderskiej spółki skonfliktowanej ze Skarbem Państwa zmierza do uzyskania wysokiego odszkodowania w procesie arbitrażowym. Eureko chce wykazać, że prezes PZU i jego współpracownicy nie posiadają kompetencji do prowadzenia zakładu ubezpieczeń, a więc wszystko, co robią w PZU, jest niewiarygodne. Argumentów dostarczył Eureko przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza, który wraz z kilkoma członkami komisji zagłosował przeciwko objęciu przez Netzela stanowiska prezesa PZU.


Eureko BV, mniejszościowy akcjonariusz PZU, odwołało swoich przedstawicieli - Piotra Kowalczewskiego i panią Joyce Desiree Deriga - z zarządu PZU. Obydwoje nie pełnili faktycznie obowiązków w zarządzie od listopada ub.r., kiedy to zostali zawieszeni przez władze PZU z powodu odmowy przyjęcia nowego zakresu zadań.
Eureko BV wydało komunikat, w którym wyjaśniło powody tej decyzji: "Podczas spotkania przedstawicieli Komisji Nadzoru Finansowego i Eureko padło pytanie dotyczące warunków, jakie powinny zostać spełnione, aby Eureko przywróciło swoich przedstawicieli do Zarządu PZU SA. W odpowiedzi Eureko zaznaczyło, iż bez zasadniczych zmian w składzie Zarządu PZU SA, podziale kompetencji pomiędzy jego członkami oraz podejściu do Eureko, powrót przedstawicieli Spółki do Zarządu nie będzie możliwy. W tej chwili, po ostatniej decyzji KNF zatwierdzającej obecnego Prezesa Zarządu Spółki, szanse na zaistnienie takich zmian wydają się bardzo nikłe. W związku z powyższym, Eureko postanowiło zakończyć przejściową sytuację polegającą na zawieszeniu swoich przedstawicieli w Zarządzie PZU i podjęło decyzję o odwołaniu ich z zajmowanych stanowisk".
Eureko BV złożyło także ofertę odkupienia od PZU spółek zależnych na Litwie i Ukrainie. Decyzja o inwestycjach na Litwie i Ukrainie podjęta została z inicjatywy mniejszościowego akcjonariusza w czasie, gdy zarządem PZU kierował prezes Cezary Stypułkowski. Po zmianie władz spółki nowy zarząd przeprowadził kontrolę, która wykazała, iż nowo powołane spółki nie są prowadzone w sposób profesjonalny i generują straty. PZU zmuszony był podjąć decyzję o dofinansowaniu inwestycji w celu podtrzymania ich działalności. Wyniki kontroli zostały przedstawione na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu akcjonariuszy PZU w grudniu ubiegłego roku. Sformułowane wówczas zarzuty stały się przedmiotem listu, który minister skarbu Wojciech Jasiński skierował tuż przed świętami do prezesa Eureko BV - Maartena Dijkshoorna.

Skarb Państwa: Eureko szkodzi
"Przedstawione Akcjonariuszom PZU SA fakty świadczą o tym, że faktyczna rola Eureko BV znacznie wykraczała poza postanowienia Umowy Sprzedaży Akcji PZU SA z dnia 5 listopada 1999 roku oraz Statutu PZU SA" - napisał minister Jasiński. Zarzucił mniejszościowemu akcjonariuszowi doprowadzenie do szeregu patologii w inwestycjach za wschodnią granicą, przez co PZU poniósł straty, których wysokość jest obecnie szacowana. Minister przypomniał w liście, że kupując akcje PZU, holenderska spółka zobowiązała się do rozwijania pozycji PZU jako wiodącej grupy ubezpieczeniowej w Polsce i jako wiodącej instytucji finansowej w Europie Środkowowschodniej.
"Opisana powyżej sytuacja pozwala stwierdzić, że Eureko BV naruszyło postanowienia umowy zawartej ze Skarbem Państwa Rzeczypospolitej Polskiej, kwestią otwartą pozostaje, czy nie zostały również złamane powszechnie obowiązujące przepisy prawa polskiego" - stwierdził w liście minister i zażądał w tej sprawie wyjaśnień od prezesa Eureko BV. Szef resortu skarbu przypomniał, że komisja śledcza ds. PZU uznała, iż istnieją podstawy do stwierdzenia nieważności umowy prywatyzacyjnej.
- Eureko nigdy nie miało możliwości przeforsowania żadnej decyzji bez wsparcia przedstawicieli Ministerstwa Skarbu Państwa. PZU było i jest kontrolowane i zarządzane przez zarząd zdominowany przez przedstawicieli Skarbu Państwa - bronił się wiceprezes Eureko BV Ernst Jansen, odpowiadając w imieniu prezesa Eureko BV na list ministra skarbu.
Jansen podkreślił, że decyzje w sprawie inwestycji na Litwie i Ukrainie podjęte zostały "przy pełnym, jednoznacznym i jednogłośnym poparciu osób mianowanych do organów spółki przez Ministra Skarbu Państwa". Jego zdaniem, decyzje o wejściu na rynek litewski i ukraiński były właściwymi strategicznymi posunięciami biznesowymi, a Grupa PZU nie poniosła żadnych realnych strat w związku z tymi inwestycjami. Jansen zarzucił brak kompetencji audytorom PZU, którzy badali zagraniczne inwestycje oraz obecnym władzom PZU na czele z prezesem Jaromirem Netzelem.
"W związku z powyższym, 3 stycznia 2007 r. Eureko złożyło Zarządowi PZU SA wstępną ofertę odkupienia obu operacji zagranicznych od PZU za cenę inwestycji dokonanej przez PZU. Jeżeli obecne kierownictwo PZU rzeczywiście uważa, że Grupa poniosła straty, powinno niezwłocznie przyjąć tę ofertę, gdyż pozwoliłoby to nie tylko uniknąć dalszych nakładów, ale również zrealizować zysk z inwestycji - napisał Jansen w liście do Jasińskiego.

KNF podstawiła nogę?
- Strategia Eureko jest czytelna. Eureko liczy na przejęcie PZU i gra na uzyskanie jak najwyższego odszkodowania w procesie arbitrażowym. Chce udowodnić, że mianowany przez Skarb Państwa prezes PZU i jego współpracownicy nie posiadają kompetencji do prowadzenia spółki - powiedział nam jeden z ekspertów PiS. Według niego, "Polskę będzie drogo kosztowała niezależność Kluzy i Gomoły", tj. przewodniczącego i zastępcy Komisji Nadzoru Finansowego, którzy głosowali przeciwko udzieleniu zgody Netzelowi na pełnienie funkcji prezesa PZU.
- Uznając, że istnieje po jego stronie brak kompetencji, dostarczyli tym samym "haka" na Polskę w procesie arbitrażowym. Materiały z posiedzenia KNF posłużą teraz jako dowód przeciwko Skarbowi Państwa - podkreślił nasz rozmówca. Jego zdaniem, głosowanie części KNF przeciwko Netzelowi było przejawem braku doświadczenia i przewidywania.
- Jeśli sądzili, że Netzel nie ma kompetencji, należało dać mu zgodę, z cichym zastrzeżeniem, że np. po dwóch miesiącach ustąpi. To pozwoliłoby ochronić interes Skarbu Państwa, który pozostaje w sporze z Eureko - twierdzi nasz rozmówca, podkreślając, że wszędzie na świecie organy nadzoru biorą pod uwagę interesy swego kraju.
Ministerstwo Skarbu Państwa poinformowało wczoraj wieczorem, że odwołało się od niekorzystnych dla Polski wyroków sądów belgijskich w sprawie sporu z Eureko. Pierwsze odwołanie dotyczy wyroku belgijskiego sądu pierwszej instancji, który w listopadzie ub.r. oddalił w całości powództwo Polski w sprawie unieważnienia wyroku Trybunału Arbitrażowego w Londynie z sierpnia 2005 r. Trybunał uznał, że Polska naruszyła warunki polsko-holenderskiej umowy o wzajemnej ochronie inwestycji. Natomiast drugie odwołanie dotyczy wyroku belgijskiego sądu w sprawie bezstronności Stephena Schwebla, jednego z arbitrów Trybunału Arbitrażowego. Sąd uznał, że jest on obiektywny.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2007-01-17

Autor: wa