Pytali o "resztówki"
Treść
Sejmowa komisja śledcza ds. banków przesłuchała wczoraj byłego wiceministra finansów Ryszarda Pazurę odpowiedzialnego za prywatyzację Banku Śląskiego (BSK) w drugiej fazie tego procesu. Ironią losu można nazwać fakt, że prywatyzację BSK, która osłabiła polski system bankowy, oparto - jak zeznał świadek - na dokumencie rządowym, celem którego miało być umocnienie tego systemu. Członkowie komisji coraz bardziej są przekonani, że sprzedaż BSK nastąpiła z naruszeniem prawa.
Pazura był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów w 1996 r., kiedy sprzedano kolejny pakiet akcji BSK. Jest odpowiedzialny za prywatyzację banku w tym okresie. W styczniu 1996 r. dostał pełnomocnictwo od ministra finansów Grzegorza Kołodki na sprzedaż pozostałych - po pierwszym etapie prywatyzacji - w rękach Skarbu Państwa akcji BSK. Posłowie z komisji pytali Pazurę o "resztówki", czyli akcje, które zostały w posiadaniu Skarbu Państwa po pierwszej fazie prywatyzacji BSK. Okazało się - według wyjaśnień byłego wiceministra finansów - że "resztówka" to 2,5 mln akcji (30 proc. wszystkich), a ich nabycie przez ING Bank zapewniło holenderskiemu bankowi przejęcie pełnej kontroli nad Bankiem Śląskim. Posłowie chcieli się dowiedzieć, czy istniała w ogóle definicja "resztówek", dlaczego tak duża liczba akcji została w ten sposób określona oraz w jakim trybie zostały one sprzedane.
Świadek nie wyjaśnił, dlaczego mianem "resztówek" określono w oficjalnych dokumentach ministerstwa aż 2,5 mln akcji. Informował, że resort finansów mógł odstąpić od sprzedaży tego pakietu akcji, ale obawiano się, że nie znajdzie się inwestor. Tłumaczył, że Bank Śląski potrzebował stabilnego inwestora, a w 1996 roku ING był jedynym chętnym do zakupu reszty akcji.
Początkowo planowano sprzedać 671 tys. akcji, a nie 2,5 mln, ale ING proponował zbyt niską cenę za akcję, dlatego postanowiono zwiększyć ich liczbę, gdyż tylko pod tym warunkiem inwestor gotów był zaoferować wyższą cenę za 1 akcję - dało mu to jednocześnie możliwość przejęcia BSK.
W czasie przesłuchania zwrócono uwagę na wielki pośpiech, jaki towarzyszył tej prywatyzacji, którego powodów przesłuchiwany również nie potrafił wyjaśnić.
Uzasadniając prywatyzację, Pazura twierdził, że podstawą do sprzedaży BSK były m.in. rządowy dokument o umacnianiu sektora bankowego w Polsce oraz ustawa budżetowa na 1996 rok, która określała kwotę dochodów budżetu z tytułu prywatyzacji. Jednak posłowie nie mogli się dowiedzieć, dlaczego akcji nie wyceniono drożej. - Proszę nie mówić, że ustawa budżetowa ograniczała możliwość sprzedaży za wyższą cenę, to jest jakiś absurd, to nie jest żaden argument - mówił przewodniczący komisji Adam Hofman (PiS).
Zdaniem przewodniczącego, ministrowie finansów odpowiedzialni za prywatyzację BSK - Marek Borowski i Grzegorz Kołodko (obaj SLD), może również Jerzy Osiatyński (UW) - powinni stanąć przed Trybunałem Stanu. Wniosek w tej sprawie ma pojawić się w raporcie końcowym na temat prywatyzacji BSK prawdopodobnie pod koniec sierpnia.
Prywatyzacja banku rozpoczęła się w 1993 roku. Komisja próbuje ustalić, dlaczego akcje BSK wyceniono tak nisko. W 1993 r. MF sprzedawało akcje banku po 50 zł, zaś w styczniu 1994 r. na giełdzie płacono za nie 675 złotych.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2007-07-10
Autor: wa
Tagi: komisja bankowa bank slaski bsk