Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Putinowska demonstracja siły

Treść

Rosja obchodziła wczoraj Dzień Obrońcy Ojczyzny. To jeden z dni wolnych od pracy, dawne Święto Armii Czerwonej, a przy tym dla sztabów wyborczych jedna z ostatnich okazji, by pokazać swoją siłę. Dlatego dzień ten minął w Moskwie pod znakiem wieców, marszów i demonstracji.

Największą wyborczą imprezę zorganizowały siły popierające Władimira Putina: Jedna Rosja i Ogólnorosyjski Front Narodowy. Uczestniczyło w niej ok. 130 tys. osób, przy czym w ostatnich dniach media ujawniły wiele przypadków zmuszania przede wszystkim pracowników sfery budżetowej do uczestniczenia w tym wydarzeniu. - Ja nie jestem uczestnikiem, tylko poszkodowanym - powiedział przypadkowy mężczyzna reporterowi "Nowej Gaziety". Wielu demonstrantów przywieziono z odległych miast autobusami. Z Jekaterynburga do stolicy przyjechał specjalny "pociąg agitacyjny", który przywiózł 700 robotników z uralskich fabryk.
Putin w swoim przemówieniu nawiązywał do obchodzonego święta, tak jakby ojczyzna była zagrożona i potrzebowała obrony przed wrogiem. Także główne hasło: "Obronimy Ojczyznę", zostało dobrane do tej okazji. - Przyszliśmy tutaj, aby powiedzieć, że kochamy Rosję. Powiedzieć tak, by usłyszał nas cały kraj. Nie oglądajcie się na zagranicę, nie rozbiegajcie się w różne strony i nie zdradzajcie ojczyzny. Bądźcie z nami, pracujcie dla niej i jej narodu. Kochajcie ją tak, jak kochamy ją my. Całym sercem. Wzywamy wszystkich do konsolidacji wokół kraju. Wszystkich, którzy uważają naszą Rosję za swoją ojczyznę, którzy gotowi są jej bronić. Nie pozwolimy, by ktokolwiek ingerował w nasze sprawy. Nie pozwolimy, by ktokolwiek narzucał nam swoją wolę, gdyż mamy własną. Jesteśmy narodem zwycięzców. Mamy to w genach. Bitwa o Rosję trwa! Zwyciężymy w niej! - grzmiał Putin. Na koniec słowami Michaiła Lermontowa wezwał, by "umrzeć pod Moskwą".
Organizatorzy trochę naśladowali ostatnie inicjatywy opozycji i tym razem zaproponowali zwolennikom Putina marsz zakończony masowym wiecem z przemówieniami i koncertem. Przeszli Nabrzeżem Frunzeńskim do stadionu olimpijskiego na Łużnikach. Zgromadzenie zostało zaplanowane jako punkt kulminacyjny kampanii wyborczej obecnego premiera. Prowadził je popularny dziennikarz sportowy Dmitrij Gubiernijew, a śpiewały gwiazdy rosyjskiego popu - Siergiej Trofimow i Grigorij Lens. Mimo tego po wystąpieniu kandydata stadion zaczął szybko pustoszeć. Niektórzy obserwatorzy twierdzili nawet, że oklaski dla Putina były wzmacniane nagraniem z głośników, ale organizatorzy zaraz temu zdecydowanie zaprzeczyli.
Swoje akcje w Moskwie zorganizowali też inni kandydaci w wyborach prezydenckich. Na placu Puszkina demonstrowali sympatycy Władimira Żyrinowskiego, a na placu Teatralnym - Giennadija Ziuganowa. Władza, inni kandydaci i siły niezależne prześcigają się w inicjatywach pokazujących wyborcom poparcie dla siebie. Ostatnio przez Sadowe Kolco (jeden z pierścieni ulic wokół centrum miasta) przejechało kilkaset samochodów proputinowskich "naszystów". Nazajutrz to samo powtórzyli sympatycy walczącej o uczciwe wybory opozycji, zwanej tu od miejsca zgromadzeń "bołotnymi". Odbyło się też kilka mityngów grup nacjonalistycznych, komunistycznych, a nawet "wiec przeciwników wieców".

Piotr Falkowski

Nasz Dziennik Piątek, 24 lutego 2012, Nr 46 (4281)

Autor: au