Putin, Putinowi, Putinem
Treść
Jutrzejsze wybory do izby niższej parlamentu rosyjskiego, czyli Dumy Państwowej, niemal zgodnie są określane przez większość komentatorów plebiscytem popularności prezydenta Władimira Putina. I tak należy odbierać ich wyniki, które nie będą z pewnością zaskoczeniem. To właśnie Putin był największą "gwiazdą" zakończonej już kampanii - nie było praktycznie dnia, aby nie wystąpił na wiecu, nie odwiedził fabryki czy nie wygłosił orędzia w telewizji.
To, co działo się w kampanii wyborczej, przypominało do złudzenia czasy - wydawałoby się - dawno już minione. Obserwując rosyjskie ulice, odbierając przekaz w mediach, można było odnieść wrażenie, że to kampania przed wyborami prezydenckimi, a nie parlamentarnymi. Kult jednostki związany z osobą prezydenta Rosji jest coraz bardziej widoczny - planuje się stawianie pomników, nazywanie jego imieniem żłobków. I wszyscy chcą, aby Putin został przy władzy - nie jest istotne, czy jako prezydent, czy premier, czy może jako jakiś nieokreślony bliżej "przywódca narodu", a może nawet car.
Zwycięstwo prokremlowskiej partii Jedna Rosja wydaje się bezdyskusyjne - jedynym znakiem zapytania jest tylko jej przewaga na innymi ugrupowaniami oraz to, ilu jeszcze partiom uda się przekroczyć 7-procentowy próg wyborczy. W kampanii widać było przepaść dzielącą największą partię od pozostałych - materiały propagandowe Jednej Rosji, przypominające agitki z czasów ZSRS, były wszędzie. Broszurka "Plan Putina" została wyłożona niemal w każdym sklepie. Inne ugrupowania nie były tak widoczne.
W Dumie znajdą się jeszcze prawdopodobnie przedstawiciele Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadija Ziuganowa - według ostatnich sondaży może ona liczyć na 14 proc. głosów. O przekroczenie progu walczą jeszcze Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (LDPR) Władimira Żyrinowskiego, na którą zagłosuje ok. 6 proc. potencjalnych wyborców, oraz popierająca Putina lewicowo-populistyczna Sprawiedliwa Rosja Siergieja Mironowa, która może mieć blisko 4-procentowe poparcie.
Opozycja była w kampanii przedwyborczej marginalizowana na wszelkie możliwe sposoby - uniemożliwiano jej udział w debatach telewizyjnych, odbierano czas antenowy, szykanowano jej przywódców. Nic zatem dziwnego, że w starciu z machiną wyborczą Jednej Rosji, za którą stoi cały aparat państwowy, partie opozycji demokratycznej mogą liczyć jedynie na śladowe poparcie. Demokratyczną partię Jabłoko Grigorija Jawlińskiego popiera jedynie 2 proc., a liberalny Sojusz Sił Prawicy (SPS) Nikity Biełycha -zaledwie 1 proc. wyborców.
W trakcie kampanii ciężko było nie tylko opozycyjnym politykom. Problemy mieli wszyscy myślący inaczej niż obóz władzy Władimira Putina - organizacje pozarządowe, wolne media, dysydenci i zwykli ludzie, którzy wyrażali swoją niezgodę na fasadowość wyborów. Rozpędzanie demonstracji siłami OMON, zamykanie redakcji pod pretekstem używania pirackiego oprogramowania, zamykanie w więzieniach opozycjonistów za przejście przez jezdnię w niedozwolonym miejscu - to także element rosyjskich wyborów. Prezydent Putin, którego popiera ponad 70 proc. rosyjskiego społeczeństwa, takimi "drobnostkami" jak demokracja jednak się nie przejmuje.
Grzegorz Jarosiński
"Nasz Dziennik" 2007-12-01
Autor: wa