Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Putin pogratulował Kaczyńskiemu

Treść

Prezydent Rosji Władimir Putin złożył Lechowi Kaczyńskiemu gratulacje z okazji wyboru na prezydenta Polski. Słowa szefa Kremla utrzymane były w poprawnym, dyplomatycznym tonie i padły dopiero trzeciego dnia po ogłoszeniu przez PKW zwycięstwa kandydata PiS, co przypomina, że stosunki polsko-rosyjskie są złe. "Chciałbym wyrazić nadzieję, że Pańska działalność na tym odpowiedzialnym stanowisku będzie sprzyjać konsekwentnemu rozwojowi wielopłaszczyznowych dobrosąsiedzkich stosunków rosyjsko-polskich" - czytamy w liście gratulacyjnym. "Ze swojej strony jesteśmy gotowi do konstruktywnej wspólnej pracy w interesie pogłębienia wzajemnie korzystnej współpracy między Rosją a Polską, dla dobra stabilizacji, bezpieczeństwa i współpracy w Europie" - zapewniał Putin.
W dniu, w którym prezydent Rosji składał nowemu prezydentowi gratulacje, uważany za czołowego politologa prokremlowskiego Siergiej Markow, dyrektor Instytutu Studiów Politycznych, wystąpił z inwektywnym atakiem na Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię. Wypowiadając się dla rosyjskiego portalu KM.RU, w obraźliwych słowach skomentował oczekiwania nowych członków Unii, by ta wypracowała wspólną politykę wobec Rosji. Markow przekonywał, że "jedynie polityczna poprawność ('nowi członkowie', 'jedność europejska', 'rosyjski imperializm', 'problemy demokracji') nie pozwala politykom europejskim wprost i z rozdrażnieniem pokazać polsko-nadbałtyckiej bandzie drzwi, kiedy omawiane są stosunki z Rosją". Jego zdaniem, "politycy europejscy już zrozumieli, że udział krajów nadbałtyckich w dialogu z Moskwą jest destruktywny. Potrzebny jest jedynie powód, by usunąć ich z tego procesu rokowań" - zapewnił. Dlatego - zdaniem Markowa - rzekoma "niezdolność nowego prezydenta Polski do bycia usłyszanym przez Europę jest dla Rosji korzystna". Siergiej Markow po raz kolejny insynuował "rusofobię" Lecha Kaczyńskiego.
W związku z komentarzami w rosyjskich mediach, upatrujących w nowo wybranym prezydencie wroga Rosji, Lech Kaczyński, wypowiadając się dla rosyjskich dziennikarzy, starał się rozwiać propagandowe hasła. Przypomniał, że w ostatnim czasie wizyty w Rosji jego poprzednika Aleksandra Kwaśniewskiego były bardziej niż częste. Dlatego - jak podkreślał - to do Putina należy wykonanie kolejnego ruchu i odwiedzenie Warszawy. Powtórzył również, że podstawowym warunkiem poprawy stosunków z Polską jest rezygnacja Rosji z traktowania Polski jako strefy swoich wpływów. Rozgłośnia "Echo Moskwy" przypomniała, że to właśnie Lech Kaczyński wyraził swoje oburzenie z powodu pominięcia Polski przez prezydenta Rosji w czasie wymieniania państw koalicji antyhitlerowskiej w czasie obchodów 60-lecia zakończenia wojny.
Nie wiadomo, czy Putin w ogóle chce usłyszeć przypomnienia polskiego prezydenta elekta, że podstawowym warunkiem poprawy stosunków z Polską jest rezygnacja Rosji z traktowania Polski jako strefy swoich wpływów. Część rosyjskich komentatorów nie wyklucza jednak, że znany ze stałych i zdecydowanych poglądów Lech Kaczyński będzie, w odróżnieniu od swojego poprzednika, skuteczniejszym partnerem do rozmów z Władimirem Putinem. Dopóki Moskwa nie będzie w stanie "wybaczyć" niezależności Polsce, a za jej sprawą również Ukrainie, dopóty obraźliwe epitety rzucane pod naszym adresem pozostaną "stałym fragmentem gry". Znając rachuby Kremla, należy ocenić tę perspektywę jako nie najgorszą.
Waldemar Moszkowski

"Nasz Dziennik" 2005-10-27

Autor: ab