Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Putin obwinia partyzantów

Treść

Przywódcy czeczeńskiego podziemia niepodległościowego nie przyznali się do niedzielnego zamachu na marionetkowego prezydenta Czeczenii Achmada Kadyrowa. Zasugerowali oni jednocześnie, że organizatorami zamachu mogą być rosyjskie służby specjalne.
Władzę po zmarłym tragicznie Kadyrowie przejął nieuznawany przez partyzantów premier Czeczenii Sergiej Abramow. Natychmiast oświadczył, że na pierwszym posiedzeniu pod jego przewodnictwem prorosyjski rząd zastanowi się nad podjęciem odpowiednich środków w celu wykrycia sprawców i zapobieżenia podobnym zamachom w przyszłości. Bezpośrednich sprawców zamachu rosyjskie służby specjalne poszukują wśród osób zaangażowanych w organizowanie niedzielnych uroczystości.
Prezydent Rosji Władimir Putin już w niedzielę obiecał podjęcie kroków odwetowych za atak, który powszechnie przypisuje się czeczeńskim bojownikom. Ciągle niewiadoma jest liczba śmiertelnych ofiar ataku, według informacji różnych agencji waha się ona od 6 do 30. Około 50-60 osób zostało rannych. Na skutek eksplozji na stadionie w Groznym ciężko ranny został także naczelny dowódca rosyjskich wojsk na Północnym Kaukazie - generał Walerij Baranow.
Obserwatorzy są zdania, że śmierć Kadyrowa pozostawia polityczną próżnię w Czeczenii. - Okazuje się, że nie ma komu nieść dalej jego sztandaru - powiedział deputowany rosyjskiego parlamentu Ramzan Abdułatipow, który przypomniał, że Kadyrow, wcześniej sam walczący z rosyjskimi wojskami, był idealnym wyborem Kremla na szefa władz Czeczenii. Z przywódcami separatystów, w tym z Asłanem Maschadowem i Szamilem Basajewem, Kadyrow zerwał, oskarżając ich o nadmierne korzystanie z usług radykalnych islamistów. Dla bojowników czeczeńskich Kadyrow był zdrajcą, dla rosyjskich obrońców praw człowieka despotą, którego bojówki terroryzują ludność Czeczenii, zaś dla wielu obserwatorów zwykłym pionkiem w grze Kremla.
Wczoraj sztab generalny wojsk rosyjskich w Czeczenii oficjalnie oskarżył o zorganizowanie zamachu w Groznym "międzynarodowych terrorystów kierowanych przez Szamila Basajewa i Asłana Maschadowa, a także ich zagranicznych protektorów".
Tymczasem przywódca czeczeńskich bojowników Asłan Maschadow potępił wczoraj atak. Maschadow zasugerował jednocześnie, że zamach w Groznym zorganizowały rosyjskie służby specjalne, by - jak to ujął - "zlikwidować marionetkowy rząd, który wyczerpał swe możliwości jako partner Moskwy".
Niedzielny zamach w Groznym potępiły Stany Zjednoczone i Unia Europejska.
JS, Reuters, PAP



Rosji wolno wszystko?
Niedzielny zamach w Groznym niemal natychmiast potępiły Stany Zjednoczone i Unia Europejska. Jest to o tyle dziwne, że oba te podmioty prawa międzynarodowego nie są skłonne do zdecydowanego potępienia ludobójstwa, jakiego Rosjanie dopuszczają się na ludności czeczeńskiej. Warto przy tym wspomnieć, że nieżyjący już Kadyrow w pełni uczestniczył w eksterminacji swoich rodaków, którzy sprzeciwiają się dominacji Rosji w Czeczenii. Jego bojówki "wsławiły się" okrucieństwami nie mniejszymi, a w wielu przypadkach może i większymi niż oddziały rosyjskie. Mimo to w imię swoich politycznych i ekonomicznych interesów Stany Zjednoczone i Unia Europejska potępiają i określają mianem terroru akcję zbrojną, która w sytuacji ogromnej dysproporcji sił i ze względu na cel ataku (rosyjski kolaborant) w pełni kwalifikuje się jako działanie militarne.
KWM
Nasz Dziennik 11-05-2004

Autor: DW