Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Putin obiecuje...

Treść

Premier Rosji Władimir Putin wziął udział w spotkaniu z obywatelami za pośrednictwem łączy radiowych, telewizyjnych i internetu. Transmitowana przez wszystkie stacje państwowe kilkugodzinna audycja jest co roku jednym z najbardziej popularnych wydarzeń medialnych.

Najwięcej pytań dotyczyło oczywiście wyborów z 4 grudnia i protestów, które po nich wybuchły. Odnosząc się do oskarżeń o masowe fałszerstwa, Putin zaproponował, aby w każdym lokalu wyborczym znajdowała się kamera, a obraz był pokazywany w internecie. - Niech kraj widzi, co się dzieje przy każdej urnie - stwierdził. Jego zdaniem, głosy protestu to zwykłe działanie opozycji, która "zawsze, nie tylko w Rosji, krytykuje wyniki wyborów". Stosunek premiera do gromadzących dziesiątki tysięcy uczestników manifestacji jest raczej ironiczny. - Myślałem, że to symbol walki z AIDS i że powiesili sobie jakieś prezerwatywy - żartował, nawiązując do białych wstążeczek, przypinanych przez demonstrantów.
Jednak przynajmniej w jednej kwestii Putin gotów jest ustąpić i wyjść naprzeciw oczekiwaniom opozycji. Chodzi o zasady rejestracji partii politycznych. - Można i należy zmierzać w kierunku liberalizacji - powiedział. Nie wyobraża sobie jednak, aby niezadowolenie z wyborów i fala protestów doprowadziły do przewrotu na wzór Ukrainy ("pomarańczowa rewolucja") czy Gruzji ("rewolucja róż"). - Kolorowe rewolucje to opracowany za granicą schemat destabilizacji społeczeństwa, a to jest niedopuszczalne - oświadczył.
Pytania Rosjan dotyczyły też polityki międzynarodowej. Zdaniem premiera, służby specjalne USA są zamieszane w śmierć libijskiego przywódcy Muammara Kaddafiego. - Drony, w tym amerykańskie, zaatakowały kolumnę samochodów Kaddafiego. Następnie przez swe radiostacje, przez siły specjalne, które tam nie miały nic do roboty, sprowadzono tzw. opozycję i bojowników, którzy go wyeliminowali bez sądu i dochodzenia - przedstawił swój pogląd Putin. Rosja sprzeciwiała się interwencji międzynarodowej w Libii pod kierownictwem amerykańskim. Według premiera, dominacja Stanów Zjednoczonych na światowej arenie politycznej jest szkodliwa, a czasem odnosi on wrażenie, że "USA potrzebni są nie sojusznicy, lecz wasale".
Pomimo pozorów, że każdy może zwrócić się do szefa rządu, w rzeczywistości pytania stawiane premierowi są wybierane spośród tysięcy nadsyłanych i ściśle reglamentowane, nawet głosy telefoniczne (na żywo) pochodzą od osób znanych i sprawdzonych. Dopuszcza się kilka głosów niezadowolonych obywateli, ale pozostaje to pod ścisłą kontrolą i Putin wie, czego może się spodziewać.

Piotr Falkowski

Nasz Dziennik Piątek, 16 grudnia 2011, Nr 292 (4223)

Autor: au