Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Putin idzie w zaparte

Treść

- Nasz naród nie tylko obronił ojczyznę, ale również wyzwolił 11 państw Europy - oświadczył w sobotę prezydent Rosji Władimir Putin. Tym stwierdzeniem podtrzymał on kłamstwa stalinowskiej propagandy, że pokonując Trzecią Rzeszę, ZSRS przyniósł narodom Europy Środkowowschodniej pokój, bezpieczeństwo i wolność. Tymczasem prezydent USA George W. Bush ponownie podkreślił, że rok 1945 oznaczał dla Europy Środkowowschodniej początek komunistycznego zniewolenia, przyznając jednocześnie, że przyłożył do tego rękę ówczesny prezydent USA Franklin D. Roosevelt.
Podczas ceremonii odsłonięcia pomnika poświęconego 60. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami Putin, gloryfikując dokonania swojego narodu, ani słowem nie wspomniał o powojennym zniewoleniu połowy kontynentu i współudziale ZSRS w rozpętaniu II wojny światowej.
Pomnik-kolumnada z 15 stel, upamiętniających wszystkie fronty i floty Armii Czerwonej, stanął w parku Zwycięstwa na Pokłonnej Górze, w pobliżu prospektu Kutuzowa, jednej z głównych ulic Moskwy. - Na polach gigantycznych bitew - od Morza Barentsa do Kaukazu - rozbita została wojenna machina agresora. Właśnie na wschodnim froncie hitlerowcy ponieśli trzy czwarte swoich strat. Męstwo, wytrwałość i zwartość wieloetnicznego narodu naszego kraju to główna siła, która unicestwiła nazizm - podkreślił Putin, przemilczając haniebną kolaborację Związku Sowieckiego z nazistowskimi Niemcami w pierwszych dwóch latach wojny.

Nie będziemy przepraszać
Z kolei w artykule opublikowanym w sobotę przez francuski dziennik "Le Figaro" prezydent Rosji bronił postanowień jałtańsko-poczdamskich, które na pół wieku poddały środkowowschodnią Europę brutalnej sowieckiej dominacji. Putin jest "głęboko przekonany", iż "główny sens" decyzji konferencji w Jałcie w 1945 r. "polegał na tym, że przywódcy koalicji antyhitlerowskiej dążyli do zbudowania nowego systemu międzynarodowego, który nie pozwoliłby odrodzić się nazizmowi i uchroniłby świat przed niszczycielskimi globalnymi konfliktami". Rosyjski prezydent nie omieszkał przypomnieć, że "były to wspólne decyzje: i prezydenta USA, i brytyjskiego premiera, i radzieckiego lidera".
Rosyjski prezydent skrytykował kraje bałtyckie za to, że "wciąż domagają się od Rosji jakiegoś pokajania", chociaż "bardzo dobrze wiedzą", iż "w 1989 r. Rada Najwyższa ZSRS, organ ustawodawczy kraju, sformułował jednoznaczną prawną i moralną ocenę paktu Ribbentrop - Mołotow". Putin stwierdził, że "żądania te są całkowicie bezpodstawne", a ich celem jest "usprawiedliwienie nagannej, dyskryminacyjnej polityki rządów wobec znacznej części własnej, rosyjskojęzycznej ludności" i "przykrycie wstydu byłego kolaboracjonizmu".
W sukurs Putinowi przyszedł minister obrony Rosji Siergiej Iwanow, który oświadczył w sobotę, że Moskwa nie zamierza nikogo przepraszać za pakt
Ribbentrop - Mołotow. Ocenę, że ZSRS okupował kraje bałtyckie, określił mianem "absurdu" i "bzdury". - Opinia, że Związek Radziecki okupował państwa bałtyckie - to absurd i bzdura. Nie da się okupować czegoś, co należy do ciebie - powiedział z rozbrajającą szczerością.
Tymczasem rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych zakwestionowało twierdzenia, że kraje zachodnie, a zwłaszcza USA nigdy nie uznały aneksji państw bałtyckich do ZSRS.
"1 sierpnia 1975 r. przywódcy państw Europy, USA i Kanady podpisali w Helsinkach Akt Końcowy KBWE. (...) Jednym z centralnych elementów tego dokumentu było uznanie integralności terytorialnej państw, zasady nienaruszalności granic w Europie. Charakterystyczne są słowa wypowiedziane przy podpisywaniu Aktu Końcowego przez prezydenta USA: 'USA z zadowoleniem podpisują się pod tym dokumentem, ponieważ my podpisujemy się pod każdą z tych zasad'" - czytamy na stronie internetowej rosyjskiego MSZ.

Bush uznaje współwinę USA
Z wypowiedziami rosyjskich polityków w zdecydowany sposób kontrastują wypowiedzi prezydenta USA George'a W. Busha. W czasie sobotniej wizyty na Łotwie amerykański prezydent powiedział, że rok 1945 oznaczał dla trzech państw bałtyckich początek opresji i okupacji komunistycznej. - Przyznaję, że dla Zachodu koniec II wojny światowej oznaczał pokój, ale krajom bałtyckim przyniósł okupację i opresję komunistyczną. Amerykanie nigdy tego nie zapomną - powiedział prezydent USA, który przyznał jednocześnie, że także Stany Zjednoczone ponoszą współodpowiedzialność za powojenną sowiecką dominację w Europie Wschodniej. Stwierdził on, że oddanie w Jałcie krajów Europy Środkowowschodniej we władanie ZSRS było "kontynuacją niesprawiedliwej tradycji", jaką zapoczątkowały układu monachijski w 1938 r. i pakt Ribbentrop - Mołotow z 1939 r. - Raz jeszcze okazało się, że kiedy wielkie mocarstwa negocjują, wolność małych krajów nic nie znaczy. (...) A jednak próba poświęcenia wolności na rzecz stabilności spowodowała, że kontynent został podzielony i niestabilny - stwierdził amerykański prezydent, którego postawa bardzo pozytywnie wyróżnia się nie tylko na tle Putina, lecz także prezydenta Francji Jacques'a Chiraca i premiera Wielkiej Brytanii Tony'ego Blaira.
Wczoraj prezydent USA przybył do Holandii, gdzie w miejscowości Margraten oddał hołd poległym w czasie II wojny światowej amerykańskim żołnierzom. Dzisiaj prezydent Bush weźmie udział w moskiewskich uroczystościach 60. rocznicy kapitulacji faszystowskich Niemiec.
KWM, PAP

"Nasz Dziennik" 2005-05-09

Autor: ab