Puszka Pandory
Treść
Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik
Ważą się losy redefiniującej pojęcie rodziny Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet.
Dokument Polska podpisała w grudniu 2012 roku. W kwietniu br. rząd podjął uchwałę w sprawie przedłożenia go do ratyfikacji i przyjął projekt odpowiedniej ustawy. Teraz zgodę na ratyfikację wyrazić musi Sejm. Jeżeli dziś zostanie przegłosowany, ustawa zostanie skierowana do podpisu przez prezydenta.
Na razie projekt ustawy trafił ponownie pod obrady połączonych komisji sejmowych: spraw zagranicznych oraz sprawiedliwości.
Kiedy komisje rozpatrzą poprawki zgłoszone przez posłów PiS i SP podczas środowych obrad Sejmu, projekt zostanie poddany pod głosowanie Izby. Do wczoraj termin posiedzenia połączonych komisji nie został wyznaczony. – Może jednak okazać się, że posiedzenie komisji zostanie wyznaczone tuż przed jutrzejszym głosowaniem, ale to byłby już skandal – komentuje poseł Andrzej Jaworski (PiS).
Jedną z zasadniczych poprawek zgłoszonych przez PiS było odrzucenie projektu ustawy w całości. Opozycja tłumaczy, że dokument Rady Europy nie jest żadnym skutecznym instrumentem zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet, nie identyfikuje jej rzeczywistych źródeł, lecz forsuje ideologiczną teorię o przemocy jako zjawisku motywowanym genderowo.
Ratyfikację Konwencji forsuje pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara. – Ze wszystkich badań wynika, że ponad 90 proc. dorosłych ofiar przemocy to kobiety – mówiła, nie precyzując jednak źródła danych.
Podkreślała przy tym oczywiście, że Konwencja nie redefiniuje pojęcia rodziny ani małżeństwa. W podobnym duchu wypowiadał się też reprezentujący stronę rządową wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń, który najpierw przyznał, że w polskim prawie są już przepisy penalizujące przemoc domową, potem jednak zaraz zreflektował się i zaznaczył, że Konwencja na pewno jest potrzebna.
Zwrócił uwagę, że wiele czynów, o których mowa w dokumencie, w naszej kulturze nie występuje, np. okaleczanie narządów płciowych czy przymusowe małżeństwa. Kozdroń zapewniał, że Konwencja nie zaburza polskiego porządku. Kontr- argumenty padały z prawej strony sali sejmowej. Wątpliwości zgłaszali też ludowcy.
Jak wskazywali posłowie opozycji, Konwencja otwiera furtkę do rozmywania naturalnej tożsamości rodziny jako związku kobiety i mężczyzny oraz praw rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, co gwarantuje Konstytucja. Jej zapisy mogą też posłużyć do wywierania presji w kierunku legalizacji i upowszechnienia aborcji. Występująca w imieniu PiS poseł Małgorzata Sadurska przekonywała, że owszem, należy przeciwdziałać przemocy, ale pod pozorem walki o prawa kobiet, walki z przemocą i wsparcia dla ofiar nie można wprowadzać zapisów niezgodnych z polskim porządkiem prawnym, Ustawą Zasadniczą i nadrzędnymi wartościami, na których opiera się polska tradycja i tożsamość.
– Dlaczego twórcy i lobbyści Konwencji jako źródło przemocy traktują tradycyjną rodzinę? Dlaczego przyczyn agresji nie doszukują się w alkoholu, narkotykach, seksualizacji naszych dzieci w szkołach? Do tego dochodzi jeszcze powołanie instytucji GREVIO monitorującej wykonywanie założeń Konwencji przez Polskę – to nic innego jak aparat nacisku w kierunku bezrefleksyjnej akceptacji rozwiązań ideologicznych –podnosiła Sadurska, apelując o odrzucenie projektu.
@$:u Genderowy paradygmat – s. 2
Konwencja promująca ideologiczny radykalizm skrajnych nurtów feministycznych spotyka się od dawna z niezwykle silnym oporem społecznym. Dzięki tym protestom debata oraz głosowanie nad upoważnieniem do jej ratyfikacji przez Polskę zostało usunięte z porządku obrad na poprzednim posiedzeniu Sejmu.
Ratyfikacji dokumentu sprzeciwiają się liczne organizacje prorodzinne, jak Polska Federacja Ruchów Obrony Życia, Forum Kobiet Polskich, środowiska naukowe oraz Episkopat Polski. Zasadnicze argumenty wysuwane przez te środowiska to: niezgodność dokumentu z polską Konstytucją, brak konsultacji społecznych i promowanie obowiązku edukacji w zakresie niestereotypowych ról płci, pod którym to pojęciem kryje się np. homoseksualizm i transseksualizm.
Krytycy Konwencji podkreślają, że jej autorzy całkowicie zignorowali lub zmarginalizowali czynniki, które są realnymi przyczynami przemocy wobec kobiet, m.in. uzależnienie od pracy, alkoholu czy narkotyków, erozja norm społecznych, obecność przemocy w środkach masowego przekazu oraz uprzedmiotowienie wizerunku kobiety. Przeciwnicy Konwencji powołują się też na opublikowane w tym roku badania Agencji Praw Podstawowych UE, które pokazują wyraźnie, że w Polsce jest najniższy w całej UE poziom przemocy względem kobiet, a jej przypadki są bardzo często zgłaszane policji. Natomiast w krajach, w których operuje się genderowym podejściem do zjawiska przemocy i które są wskazywane przez środowiska promujące Konwencję jako wzór do naśladowania dla Polski (Szwecja, Finlandia, Dania, Francja), poziom przemocy jest nawet trzykrotnie wyższy, przy czym jest ona zgłaszana na policję 2,5 razy rzadziej.
W dniu debaty pod Sejmem pikietowali przeciwnicy Konwencji. Pikietę zorganizowała Fundacja PRO – Prawo do Życia. Manifestacja miała zwrócić uwagę posłów na szkodliwe zapisy procedowanej ustawy.
– Ta Konwencja tak naprawdę jest przemocowa, antyrodzinna, skierowana przeciwko naszej kulturze i Kościołowi. Jej postulaty wprowadzają aborcję na życzenie, czyli skrajną formę przemocy wobec człowieka – komentuje Mariusz Dzierżawski, członek rady Fundacji.
Warto przypomnieć, że w maju Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris przygotował analizę możliwości stosowania zapisów Konwencji, podając przykład analogicznego dokumentu podpisanego przez kraje Ameryki, tj. konwencji z Belem do Para. Na mocy jej postanowień utworzono Komitet Ekspertów monitorujący wdrażanie przyjętych zapisów. Ciało to jest bliźniaczo podobne w konstrukcji i prerogatywach do GREVIO – grupy mającej czuwać nad realizacją Konwencji o przeciwdziałaniu przemocy.
Komitet Ekspertów Konwencji z Belem do Para wywiera nacisk na poszerzanie dostępu do aborcji. Odmowa zabicia dziecka w prenatalnej fazie życia jest bowiem uważana za przemoc wobec matki. Można się więc spodziewać, że GREVIO będzie działał identycznie. Byłoby to też zgodne z ideologią genderową, gdzie ciążę postrzega się jako ograniczenie kobiety jej biologią, jako opresję, z której ma ona prawo się wyzwolić.
Ordo Iuris apeluje o dalsze wspieranie sprzeciwu wobec kontrowersyjnej Konwencji. „Rząd naciska na szybką ratyfikację tego dokumentu. Zaapeluj do posłów o odrzucenie Konwencji!” – przypomina Ordo Iuris.
Dotąd zebrano ponad 80 tysięcy podpisów. Petycję można znaleźć i podpisać na stronie http://citizengo.org/pl/stop-genderowej-konwencji-rady-europy.
Swoje stanowisko wobec Konwencji zajęła też już po raz kolejny Komisja Episkopatu Polski. – Jesteśmy przeciwko przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, ale jednocześnie nie możemy zaakceptować redefiniowania małżeństwa, rodziny, płci. Nie można również zaakceptować dokumentu, który mówi, że religia, tradycja, kultura są źródłem przemocy wobec kobiet. Na to się nie godzimy – powiedział ks. Józef Kloch, rzecznik KEP. Przypomniał, że już w 2012 r. biskupi przyjęli stanowisko krytyczne wobec Konwencji. Ksiądz Kloch podkreślił, że część zapisów dokumentu jest zupełnie nie do przyjęcia. – Jeśli ma on być głosowany w całości, to będą niejako przemycone możliwości przypisywania społecznych ról kobiecie lub mężczyźnie albo też wybierania sobie płci. To wprowadzanie pewnych zapisów bocznymi drzwiami – zaznaczył rzecznik KEP.
Anna AmbroziakNasz Dziennik, 26 września 2014
Autor: mj