Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Puste obietnice MSWiA

Treść

- Jest mi ciężej pracować w tym zawodzie, bo mam duże ograniczenia - mówił na wczorajszej rozprawie Robert Sobkowicz, fotoreporter "Naszego Dziennika". Podczas pacyfikacji w 1999 roku manifestacji pracowników radomskiego Łucznika w Warszawie jeden z funkcjonariuszy policji wystrzelił w jego kierunku gumową kulę, od której uderzenia fotoreporter stracił oko. Mimo wielu obietnic kolejnych szefów MSWiA i policji resort nadal odmawia mu prawa do zadośćuczynienia.
Robert Sobkowicz już od ponad 10 lat walczy o odszkodowanie za doznany trwały uszczerbek na zdrowiu. Na wczorajszej rozprawie przed Sądem Okręgowym w Warszawie podkreślał, że po wypadku jest mu ciężej pracować w swoim zawodzie. - Mam ograniczenia, nie mogę pracować na manifestacjach, nie robię zdjęć sportowych, nie mogę brać udziału w wyjazdach, gdzie się pracuje po wiele godzin i jest mało wypoczynku - wyliczał nasz fotograf. - Gdy pracuję zbyt długo, czuję dyskomfort w działaniu protezy oka, a zdrowe oko szybciej się męczy - podkreślał. Ponadto musi ponosić koszty wyjazdów do Włoch na kontrolę do lekarza. - Nadal nie ma możliwości, aby te świadczenia u nas uzyskać - mówił nasz fotoreporter pytany przez sąd, czy nie można takich kontroli przeprowadzić w Polsce.
Reprezentująca Roberta Sobkowicza mecenas Krystyna Kosińska mówi, że przed sądem czynione są starania o uzyskanie od policji i MSWiA jednorazowego zadośćuczynienia i stałej renty za doznany uraz. Obecnie otrzymuje on rentę tymczasową przyznaną na czas trwania procesu. Sprawa jest o tyle ułatwiona, że w grudniu 2007 roku zapadł już wyrok uznający policję za winną spowodowania wypadku. Po trwającym osiem lat procesie Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wstępny wyrok, w którym stwierdził, że policja działała bezprawnie i ponosi winę za jego kalectwo. W uzasadnieniu sędzia Agnieszka Jędrzejewska-Jaroszewicz uznała, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy jasno pokazuje, iż funkcjonariusze "ewidentnie strzelali wbrew obowiązującym przepisom w kierunku demonstrantów". Zwróciła uwagę, że policja ponosi winę za kontynuowanie ostrzału demonstrantów, mimo że co bardziej agresywni z nich zaprzestali ataków. Za "karygodne zachowanie" sąd uznał nieudzielenie pomocy poważnie rannemu fotoreporterowi. Wyrok jest już prawomocny i został potwierdzony przez orzeczenie sądu apelacyjnego z początku bieżącego roku. Mimo to zarówno resort spraw wewnętrznych, jak i policja nadal nie są skłonne do wypłaty zadośćuczynienia. Dzieje się tak pomimo wielu obietnic składanych przez kolejnych szefów MSWiA i policji.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-11-18

Autor: wa