Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Puste miejsce czeka na Steinbach

Treść

Prezydium niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) poinformowało wczoraj, że na razie rezygnuje z nominowania przewodniczącej Eriki Steinbach do rady Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Jedno z trzech miejsc przyznanych BdV w radzie fundacji pozostanie nieobsadzone. Prezydium BdV przyznaje, że demonstracyjnie nie nominuje żadnego innego przedstawiciela w miejsce Eriki Steinbach.

Wszystkie media niemieckie informują, że prezydium BdV postanowiło czasowo wycofać kandydaturę Eriki Steinbach do rady rządowej fundacji. "Prezydium BdV pragnie, aby po czterech latach przygotowań fundacja wreszcie rozpoczęła pracę i dlatego związek wraz z Eriką Steinbach nie chce dawać łatwego pretekstu do zaniechania prac nad wdrożeniem ustawy o powołaniu fundacji i tym samym przeszkadzać w jej powstaniu na ostatniej prostej. Nic nie przysporzyłoby większej radości jej przeciwnikom i dlatego dajemy wyraźny sygnał - nie chcemy być blokadą tego projektu" - czytamy w oświadczeniu Związku Wpędzonych.
Prezydium związku suchej nitki nie zostawia na socjaldemokratach i członkach partii Zielonych, którzy sprzeciwiają się obecności Steinbach w radzie fundacji.
Istotnym zdaniem w oświadczeniu BdV jest stwierdzenie, że w związku z wycofaniem kandydatury Steinbach jedno miejsce w fundacji pozostanie nieobsadzone. Prezydium BdV przyznaje, że świadomie nie nominuje żadnego innego przedstawiciela w miejsce Eriki Steinbach, gdyż chcemy demonstracyjnie pozostawić to miejsce wolne, aby pokazać, że nie pozwoli nikomu - ani SPD, ani nikomu innemu - narzucić sobie decyzji. Fakt ten oznacza w praktyce dwie rzeczy: po pierwsze, że kandydatura Eriki Steinbach musi odczekać do wyborów parlamentarnych i po ewentualnym zwycięstwie chadecji już bez blokad ze strony socjaldemokratów zajmie należne jej miejsce w fundacji, a po drugie - dopiero teraz szefowa BdV stanie się w Niemczech dla wielu grup prawdziwym męczennikiem, którego próbują zniszczyć Polacy.
- Sprawa Eriki Steinbach pokazała wyraźnie, że w Niemczech ciągle nie rozumie się tej kwestii - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" berliński adwokat Stefan Hambura. Jego zdaniem, nie pani Steinbach jest najważniejszym problemem, ale sam temat i umieszczenie go w kontekście historycznym. - Właśnie teraz należy jak najmocniej naciskać na niemieckie władze, aby pomogły zrealizować projekt polskiego centrum martyrologii w Berlinie - dodał.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-03-05

Autor: wa