Przejdź do treści
Przejdź do stopki

"Pułkownik Śmierć" wciąż bezkarny

Treść

Wysoka emerytura kilkakrotnie przekraczająca głodowe świadczenia, jakie otrzymują dziś byli żołnierze AK i NSZ, luksusowe "resortowe" mieszkanie przy ulicy Koszykowej w Warszawie, kombatanckie dodatki - takimi przywilejami cieszy się Stanisław Supruniuk, były szef UB w Nisku k. Stalowej Woli, Krośnie i Gdyni, przez żołnierzy podziemia niepodległościowego nazywany "Pułkownikiem Śmierć". Choć postępowanie w jego sprawie już w 1999 roku wszczęła tarnobrzeska prokuratura, a w 2004 roku IPN skierował przeciwko niemu do sądu akt oskarżenia dotyczący popełnienia sześćdziesięciu siedmiu zbrodni komunistycznych, nadal nie zapadł wyrok skazujący. Dzięki kruczkom prawnym i marazmowi wymiaru sprawiedliwości Supruniuk odznaczony przez Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski skutecznie wymyka się Temidzie. Sprawa pułkownika Stanisława Supruniuka, byłego szefa Urzędu Bezpieczeństwa w Nisku koło Stalowej Woli, a później w Krośnie, słynącego z okrucieństwa wobec schwytanych przez bezpiekę żołnierzy AK, NSZ i WiN, później szefa UB w Gdyni, może być swoistym papierkiem lakmusowym wskazującym na niewydolność polskiego wymiaru sprawiedliwości, a przede wszystkim na to, że marazm polskich sądów w stosunku do funkcjonariuszy reżimu komunistycznego odpowiedzialnych za zbrodnie m.in. Grudnia '70 czy stanu wojennego to nieodosobniony przypadek. Kruczki prawne w postaci "złego stanu zdrowia" pozwalają cieszyć się bezkarnością wielu innym komunistycznym zbrodniarzom odpowiedzialnym za prześladowania i represje wobec żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, również tak okrutnych i bezlitosnych jak pułkownik Stanisław Supruniuk, zwany przez niepodległościowe podziemie "Pułkownikiem Śmierć". - Stanisławowi S. zarzucono dopuszczenie się w różnym czasie w latach 1944-1946 w Nisku, Krośnie i Rzeszowie 67 zbrodni komunistycznych polegających na przekroczeniu swojej władzy m.in. poprzez bezprawne pozbawienie wolności osób, przeciwko którym prowadzono postępowania karne, oraz fizyczne i moralne znęcanie się nad przetrzymywanymi osobami w celu wymuszenia na nich złożenia określonych wyjaśnień i przyznania się do zarzucanych im czynów - poinformował nas Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. Wróg wszystkiego, co polskie Stanisław Supruniuk vel Suproniuk, pracujący przed wojną jako nauczyciel w rosyjskiej szkole, w czasie okupacji znalazł się w sowieckim oddziale partyzanckim dowodzonym przez gen. Iwana Gregorowicza. Już wtedy dał się poznać z pełnego nienawiści stosunku do Polaków. Jedna z mieszkanek Niska koło Stalowej Woli, z którą rozmawiał "Nasz Dziennik", pamiętająca czasy okupacji, wspomina, że Supruniuk odgrażał się wówczas, iż wszystkie drzewa w okolicy "obwiesi polskimi faszystami". Po zakończeniu działań wojennych z polecenia NKWD objął stanowisko szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Nisku. Wówczas rozpoczął akcję prześladowania żołnierzy podziemia niepodległościowego i ich rodzin. O sprawie "Pułkownika Śmierć" pisaliśmy wielokrotnie wcześniej. Przypomnijmy: w Nisku Supruniuk uczestniczył w torturowaniu żołnierzy AK oraz NSZ, którzy byli później na jego rozkaz zabijani lub przekazywani NKWD. W 1947 r. z jego rozkazu zamordowana została Janina Oleszkiewicz, żona Jana Oleszkiewicza, dowódcy lokalnego oddziału NSZ, będąca wówczas w siódmym miesiącu ciąży. - Supruniuk to szatan w ludzkiej skórze, to bestia, przy której nawet Adam Humer wydaje się aniołem. To wróg wszystkiego, co polskie, dobre i niepodległe - wspominał w rozmowie z nami pułkownik Skarbimir Socha, żołnierz AK. Jego brat Tadeusz Socha, szef Kedywu AK okręg Nisko - Stalowa Wola, został przez Supruniuka aresztowany i wydany w ręce NKWD. Tadeusz Socha uczestniczył w akcji "Burza". Polegała ona na współpracy oddziałów AK z nacierającą armią sowiecką, aby możliwie jak najmniejszym kosztem wyzwolić te tereny spod niemieckiej okupacji. W listopadzie 1944 r. Supruniuk przekazał Tadeusza Sochę organom NKWD. Przewieziono go do Byszówki pod Klimontowem i zamordowano. Oprócz Tadeusza Sochy strzałem w tył głowy zamordowano również czterech członków komendy obwodu AK. W 1999 r. Aleksander Kwaśniewski odznaczył Stanisława Supruniuka Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (odznaczenie odebrano mu dwa lata później). Ówczesny prezydent Rzeczypospolitej, wręczając order "Pułkownikowi Śmierć", mówił: "Ojczyzna, Polska, mówi wam: dziękuję!". W tym też roku do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu wpłynął wniosek o ściganie Stanisława Supruniuka za zbrodnie na Narodzie Polskim. Prokurator Bogusława Marciniak rozpoczęła śledztwo i wydawało się, że zbrodniarz stanie przed sądem. Jak pokazał czas, choć od wszczęcia postępowania minęło już prawie dziewięć lat, komunistyczny oprawca do dziś pozostaje bezkarny. Nie ma kary dla oprawcy - Żadne słowa nie oddadzą tego, co człowiek myśli, słysząc o takiej sprawie. To jest oburzenie na bezkarność zbrodniarza, który unika odpowiedzialności za zbrodnie. Oprawca jest bezkarny, mimo że od lat żyjemy w niepodległej Polsce. Odpowiedzialności za taki stan rzeczy trzeba szukać na początku lat dziewięćdziesiątych, w braku lustracji i dekomunizacji również środowiska sędziowskiego - uważa poseł Stanisław Pięta (PiS), członek sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Niechęć rzeszowskich sądów do prowadzenia postępowania wobec prominenta PRL, mającego liczne powiązania towarzyskie, byłego sekretarza wojskowego przy polskiej ambasadzie w Berlinie, a później w Pradze, jest zaskakująca. 20 września 2000 r. Sąd Rejonowy w Nisku, II Wydział Karny, odmówił prowadzenia postępowania przeciwko Supruniukowi i wydał decyzję o zwrocie sprawy do prokuratury. W listopadzie 2000 r. jeden z pokrzywdzonych przez Supruniuka, Skarbimir Socha, zwrócił się do ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego o przekazanie sprawy do dalszego prowadzenia przez IPN, jednak tarnobrzeska prokuratura poinformowała, że takiej możliwości nie ma. Rozpoczęła się wielomiesięczna przepychanka między prokuraturą a sądami. W 2001 r. warszawski sąd rejonowy zakwestionował skuteczność czynności procesowych wykonanych przez Prokuraturę Okręgową w Tarnobrzegu, w tym tak kluczowych, jak wszczęcie śledztwa przeciwko Supruniukowi, postawienie mu zarzutów i wniesienie aktu oskarżenia. Ostatecznie, po trzech latach od wszczęcia śledztwa przez prokuraturę, sprawa trafiła do Instytutu Pamięci Narodowej. - Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie prowadził śledztwo przeciwko byłemu szefowi PUBP w Nisku Stanisławowi S., które zakończono 22 września 2004 r. sporządzeniem przeciwko niemu aktu oskarżenia - poinformował Andrzej Arseniuk z IPN. Choć zawiadomienie o popełnieniu przez Supruniuka przestępstwa wpłynęło po raz pierwszy do polskiego wymiaru sprawiedliwości już w 1999 r., nadal w sprawie nie zapadł wyrok skazujący. Mimo że IPN zebrał i udokumentował dzięki zeznaniom świadków sześćdziesiąt siedem przypadków popełnienia zbrodni komunistycznej przez Supruniuka, sądy pracują ospale i niemrawo. Rozprawy odbywają się rzadko, są odraczane z powodu rzekomo złego stanu zdrowia oskarżonego. - W chwili obecnej w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Żoliborza, IV Wydział Karny, pod sygnaturą IV K 974/06 w dalszym ciągu toczy się postępowanie sądowe przeciwko Stanisławowi S. oskarżonemu o dopuszczenie się tych czynów - otrzymaliśmy odpowiedź na pytanie z IPN. Sprawiedliwości stanie się zadość? Od blisko dziewięciu lat Stanisław Supruniuk, wciąż bezkarny, może śmiać się w twarz świadkom oskarżenia, ludziom, których kiedyś torturował. Byli bohaterowie walki o niepodległość Polski, dziś często ludzie schorowani, w III Rzeczypospolitej nie mogą doczekać się sprawiedliwości i choćby symbolicznego wyroku na ich oprawcy. Końca procesu Supruniuka bowiem nie widać. - To skandal. Widać nadal są siły, które czuwają nad oprawcami. Sprawę należy zakończyć wyrokiem skazującym, niech on będzie choćby symboliczny, nikt nie chce, by Supruniuk z racji na swój wiek i stan zdrowia szedł do więzienia, ale niech sprawiedliwości w Polsce stanie się zadość, niech oprawcy zostaną nazwani oprawcami, a nie - jak dziś - nadal chodzą w glorii bohaterów - mówi Jan Podhorski, prezes Rady Naczelnej Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-04-09 fot. W. Wybranowski Jan Podhorski, prezes Rady Naczelnej Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, zauważa, że sprawę należy zakończyć wyrokiem skazującym, choćby symbolicznym, ale niech oprawcy zostaną nazwani oprawcami

Autor: wa