Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Puchar UEFA - Lech w fazie grupowej!

Treść

Co nie udało się Wiśle, kilka godzin później udało się Lechowi Poznań. Podopieczni Franciszka Smudy w nieprawdopodobnie dramatycznym meczu pokonali Austrię Wiedeń 4:2 (1:0), decydującą bramkę zdobywając w ostatniej sekundzie dogrywki. Bohaterem Poznania i piłkarskiej Polski stał się Rafał Murawski. Dwa tygodnie temu na boisku rywala Lech przegrał 1:2 i nic dziwnego, że od początku rewanżowego starcia ruszył do zdecydowanych ataków. Dopingowani przez ponad 24 tysięcy widzów gospodarze w 10. minucie dopięli swego: Hernan Rengifo wykorzystał sytuację sam na sam i było 1:0. Kilka chwil później Peruwiańczyk zdobył kolejną bramkę, nieuznaną przez sędziego. Dlaczego? Wie tylko arbiter. Austriacy długo nie mogli dojść do siebie, dopiero przed przerwą zdołali uporządkować szyki, ale gospodarze wciąż dominowali. W drugiej połowie obraz gry się zmienił. Goście zaatakowali, Krzysztof Kotorowski w poznańskiej bramce musiał kilka razy wykazać się swym kunsztem. W 61. min Murawski przypadkowo dotknął piłki ręką, a jako że sytuacja miała miejsce w polu karnym, sędzia podyktował jedenastkę, którą na wyrównującego gola zamienił Milenko Acimović. To był cios, ale lechici się nie poddali. Raz jeszcze ruszyli do ataku i na cztery minuty przed końcem ich starania przyniosły efekt: po sprytnym zagraniu Roberta Lewandowskiego do dogrywki doprowadził niezwykle aktywny Sławomir Peszko. Gdy w 98. min Lewandowski strzałem z dystansu zdobył trzecią bramkę, wydawało się, że to decydujący moment meczu. Goście odpowiedzieli jednak błyskawicznie - szybka kontra i Matthias Hattenberger zdobył gola, który w tym momencie premiował Austriaków. Za chwilę Franz Schiemer ujrzał czerwoną kartkę i gospodarze grali z przewagą. Zdeterminowani wiedeńczycy długo bronili się tyle dobrze, ile szczęśliwie, wreszcie nadeszła 120. minuta - centra Peszki, w zamieszaniu piłka trafiła do Murawskiego, a ten plasowanym strzałem zdobył bramkę na wagę historycznego awansu. Lech zagra w fazie grupowej po raz pierwszy, jako trzecia polska drużyna w dziejach. Zasłużenie. Siłą "Kolejorza" były wczoraj nie tylko umiejętności, ale i wielki charakter oraz wiara do samego końca, niezachwiana. Brawo! Pisk "Nasz Dziennik" 2008-10-03

Autor: wa