Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Puchar UEFA: Lech kontra Udinese

Treść

Oczy piłkarskiej Polski zwrócą się dziś na Poznań, gdzie gracze miejscowego Lecha zmierzą się z włoskim Udinese Calcio w pierwszym meczu 1/16 finału Pucharu UEFA. Emocji nie zabraknie, a podopieczni Franciszka Smudy chcą nie tylko wygrać, ale i uczynić to jak najwyżej, by zapewnić sobie korzystną pozycję przed spotkaniem rewanżowym.

Czy to realne? Spoglądając na karty historii... nie, bo bilans polsko-włoskich potyczek w pucharowych rozgrywkach jest dla nas wyjątkowo niekorzystny. W 26 dotychczasowych konfrontacjach tylko 5 razy drużyny znad Wisły schodziły z boiska w roli zwycięzców i - co ciekawe - nie było wśród nich ani jednego zespołu prowadzonego przez Smudę. Obecny szkoleniowiec Lecha mierzył się z rywalami ze słonecznej Italii pięciokrotnie (gdy zasiadał na ławce Widzewa Łódź, Wisły Kraków i Legii Warszawa) i za każdym razem przegrywał. Dwa razy na jego drodze stanęło Udinese - i okazało się lepsze. Popularny "Franz" pała zatem chęcią rewanżu jak rzadko kiedy i przyznać trzeba, iż tym razem może wreszcie doczekać się zwycięstwa. Bądźmy szczerzy: choć Udinese występuje w Serie A, choć nawet w obecnym sezonie otwierało przez moment tabelę, jest drużyną przeciętną (jak na tamtejsze realia), mającą sporo słabych punktów, które można wykorzystać. Owszem, Antonio Di Natale, Fabio Quagliarella czy Alexis Sanchez to zawodnicy potrafiący kopać piłkę na szalenie wysokim poziomie, zdolni jedną akcją rozstrzygnąć o losach pojedynku, ale co z tego? Lech też ma w swoim składzie gwiazdy, piłkarzy znakomitych, dla których dzisiejsze spotkanie może być przepustką do wielkiego futbolu. Nie jest tajemnicą, iż na trybunach stadionu przy Bułgarskiej zasiądzie wielu wysłanników słynnych europejskich klubów, z uwagą przyglądających się postawie Roberta Lewandowskiego, Semira Stilicia, Hernana Rengifo czy Grzegorza Wojtkowiaka. Oczywiście, wychodząc na boisko, nie mogą oni o tym myśleć i zastanawiać się, kto i dlaczego ich ogląda. Muszą dać z siebie wszystko, zagrać z pasją, odważnie, szybko i szalenie agresywnie. Jeśli uda im się narzucić swoje warunki, zaskoczyć rywali - powinno być dobrze. Taki jest też klucz do sukcesu i Smuda doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Trener desygnuje na boisko jedenastkę, która doskonale spisywała się jesienią z jedną tylko wymuszoną zmianą. Sławomira Peszkę, który musi pauzować za nadmiar żółtych kartek, na prawym skrzydle zastąpi Lewandowski i to z jednej strony ryzykowny, ale z drugiej ciekawy i odważny krok szkoleniowca "Kolejorza".
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-02-19

Autor: wa