Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Puchar Świata w biatlonie

Treść

Tomasz Sikora potwierdził wczoraj znakomitą formę i przygotowanie do sezonu. W rozegranym w austriackim Hochfilzen sprincie na 10 km Polak zajął czwarte miejsce i zachował pozycję wicelidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Było zatem dobrze, ale nie bardzo dobrze. Sikora marzył bowiem o prześcignięciu Norwega Emila Hegle Svendsena i o żółtej koszulce lidera PŚ - i długo wydawało się, że ten scenariusz może się ziścić. Od samego początku biegł bowiem - podobnie jak w poprzednich startach - rewelacyjnie. Był najszybszy, a gdy podczas pierwszej wizyty na strzelnicy nie popełnił ani jednego błędu, marzenia nabrały nader realnego kształtu. Co ważne, z każdym pokonanym kilometrem powiększał przewagę... aż do ostatnich dwóch strzałów. Polak nie trafił, musiał pobiec dwie rundy karne, co oznaczało stratę szans na zwycięstwo i podium. Mimo kłopotów Sikora potrafił się jeszcze zmobilizować i ostatecznie minął metę jako czwarty, 35,9 s za zwycięzcą. Jak na wszystkie problemy - był to wynik fantastyczny. - Bieg był dobry, strzelanie w pozycji stojącej zawiodło - przyznał nasz reprezentant, który pierwszy raz w historii swych startów w sprincie, przy dwóch pudłach na strzelnicy, uplasował się w czołowej ósemce. Wygrał - niestety dla wicemistrza olimpijskiego z Turynu - bezbłędny Svendsen. Norweg o 26,3 s wyprzedził Rosjanina Iwana Czerezowa i o 32,9 s swego rodaka Alexandra Osa. W klasyfikacji PŚ prowadzi Svendsen (216 pkt), przed Sikorą (186 pkt) i Niemcem Michaelem Greisem (164 pkt). W rywalizacji pań nie przeżywaliśmy już takich emocji. Mimo to warto podkreślić niezły występ Magdaleny Gwizdoń, która uplasowała się na przyzwoitej, jedenastej pozycji. Polka straciła 43,3 sek. do triumfatorki, Niemki Simone Hauswald- Denkinger. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-12-13

Autor: wa