Puchar Świata w biatlonie
Treść
Tomasz Sikora po raz kolejny pokazał fantastyczną dyspozycję na trasach biatlonowego Pucharu Świata. Tym razem w austriackim Hochfilzen nasz reprezentant uplasował się na trzecim miejscu w biegu na dochodzenie (12,5 km) i utrzymał pozycję wicelidera klasyfikacji generalnej cyklu. Wygrał lider, Norweg Emil Hegle Svendsen. Do sobotniego biegu Polak wystartował z 36-sekundową stratą do Svendsena, zwycięzcy rozegranego dzień wcześniej sprintu. Od samego początku spisywał się doskonale, potwierdzając, iż pod względem przygotowania biegowego jest obecnie bezkonkurencyjny w stawce. Niestety, podobnie jak to miało miejsce w poprzednich występach, Sikora nie najlepiej strzelał. Podczas pierwszej wizyty na strzelnicy (w pozycji leżącej) popełnił jeden błąd, co kosztowało go spadek o jedną pozycję. Potem było świetnie - trafił pięć razy, awansował do czołowej trójki i ruszył w pogoń za prowadzącymi Norwegami - Svendsenem i legendarnym Ole Einarem Bjoerndalenem. Kolejna bezbłędna próba strzelecka (tym razem w pozycji stojącej) Polaka wyprowadziła go już na pozycję wicelidera - tuż za Svendsenem. Bjoerndalen musiał pobiec dwie karne rundy, co kosztowało go pół minuty straty. O wszystkim miała zadecydować ostatnia wizyta na strzelnicy. Pierwsze dwie próby Sikora trafił, potem jednak pomylił się dwa razy. Svendsen był perfekcyjny i stało się jasne, że wygra. Celnym okiem popisał się także jego utytułowany rodak i dzięki temu zachował szansę na drugie miejsce w sobotnich zmaganiach. Mimo to jeszcze kilkaset metrów przed metą Polak był drugi, czuł jednak na plecach oddech Bjoerndalena, który zachował więcej sił na finiszu i ostatecznie okazał się minimalnie lepszy. Ostatecznie Svendsen uzyskał czas 35.46,32 min, Bjoerndalen stracił do niego 9,4 s, Sikora 12. - Cieszę się z trzeciego miejsca, szkoda tylko, że znów zawiodłem na ostatnim strzelaniu. Gdyby nie to, zapewne stoczyłbym pasjonującą walkę z Emilem o zwycięstwo. W końcówce Bjoerndalen był w lepszej sytuacji, na ostatnie okrążenie wbiegł prosto ze strzelnicy, ja miałem za sobą dwie rundy karne, do tego prowadziłem, a - jak wiadomo - zawodnik biegnący z tyłu traci o wiele mniej energii. Norweg to wykorzystał - przyznał nasz reprezentant. Sikora, który w sobotę po raz 18. w karierze stanął na podium zawodów PŚ, w klasyfikacji generalnej cyklu zachował pozycję wicelidera. Ma na koncie 234 punkty - 42 mniej od Svendsena i 34 więcej od trzeciego Niemca Michaela Greisa. Wczoraj Polacy walczyli w biegu sztafetowym i mimo świetnego występu wicemistrza olimpijskiego z Turynu zajęli dopiero 16. miejsce. Wygrali Rosjanie. Dobrze w sobotnim biegu na dochodzenie (10 km) spisała się Magdalena Gwizdoń. Polka startowała z 11. pozycji, ale dobrze biegła, nieźle strzelała i w pewnym momencie była nawet szósta. Niestety, na finiszu opadła z sił i ostatecznie uplasowała się na 10. miejscu - 1.04,9 min za triumfatorką, Martiną Beck. Niemka została liderką PŚ, wyprzedza o pięć punktów Rosjankę Swietłanę Sliepcową - drugą w sobotę. Wczoraj w biegu sztafetowym najlepsze okazały się Rosjanki, Polki minęły metę jako dziesiąte. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-12-15
Autor: wa