Publiczne pieniądze w prywatnej fundacji

Treść
Siedem dni przed końcem kadencji prezydenckiej Aleksandra Kwaśniewskiego kierowana przez niego Fundacja "Amicus Europae" otrzymała dotację 25 tysięcy złotych od Narodowego Banku Polskiego, którego prezesem był wówczas Leszek Balcerowicz. Jeszcze w czwartek Ireneusz Bil, dyrektor fundacji, zapewniał, że fundacja Kwaśniewskiego nigdy nie otrzymywała dotacji z publicznych pieniędzy. Zdaniem ekspertów, sprawa może mieć charakter korupcjogenny i powinna być niezwłocznie wyjaśniona przez prokuraturę. Julia Pitera, poseł PO znana z walki z korupcją, ocenia tłumaczenia Aleksandra Kwaśniewskiego jako przykład obłudy.
- Wychodzi teraz cały szereg spraw związanych z postacią Aleksandra Kwaśniewskiego, spraw, o których w czasie sprawowania przez niego władzy mówiono w kuluarach, a które budziły bardzo wiele podejrzeń co do sprzecznych z prawem działań Kwaśniewskiego - mówi dr Olgierd Baehr, prawnik i były sędzia Trybunału Stanu. Sprawa dotowania przez Narodowy Bank Polski za czasów Leszka Balcerowicza publicznymi pieniędzmi fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego to kolejna - po sprawie mienia Komitetu ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej, prywatyzacji hoteli "Juventuru" oraz finansowania fundacji Kwaśniewskiego przez ukraińskiego oligarchę Wiktora Pinczuka - budząca wiele wątpliwości kwestia pozyskiwania pieniędzy przez Kwaśniewskiego i jego współpracowników. Kwota przekazana przez NBP nie była mała. Na tydzień przed końcem prezydentury Kwaśniewskiego jego fundacja otrzymała dotację w wysokości 25 tysięcy złotych od Narodowego Banku Polskiego. Dotację z publicznych pieniędzy (sic!). - Te sprawy wskazują na mocno korupcjogenny charakter działań podejmowanych przez pana Kwaśniewskiego. Pozyskiwanie publicznych pieniędzy dla prywatnej fundacji w okresie pełnienia przez niego prezydentury budzi podejrzenia co do wykorzystywania funkcji publicznych w celu uzyskania korzyści majątkowych. Kwaśniewskim powinna niezwłocznie zająć się prokuratura - uważa dr Olgierd Baehr.
Transakcja z łapówką w tle
W ubiegłym tygodniu na łamach "Naszego Dziennika" ujawniliśmy informacje przekazane nam przez poszukiwanego listem gończym przedsiębiorcy Wiesława Michalskiego, w rzeczywistości czołowej postaci świata przestępczego lat 90., który opowiedział nam o kuluarach nabycia przez niego w 1992 roku luksusowego kompleksu hotelowego Dwór Wazów będącego wówczas własnością "Juventuru" kierowanego przez Marka Ungiera. Zdaniem Michalskiego, za sprzedaż hoteli poniżej ich wartości wręczył Ungierowi pół miliona dolarów łapówki, a cała transakcja byłaby niemożliwa bez wiedzy Aleksandra Kwaśniewskiego. Prokuratura Apelacyjna w Lublinie prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia wyprowadzania pieniędzy z Komitetu ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej w czasach, gdy kierował nią właśnie Kwaśniewski.
Prawda według Bila
25 tysięcy złotych dotacji, jakie fundacja Aleksandra Kwaśniewskiego otrzymała z NBP, wpłynęło na jej konto na początku grudnia 2005 roku. Oficjalnie miały pomóc w sfinansowaniu debaty o transformacji ekonomicznej. W 2006 roku fundacja zwróciła bankowi 10 tys. niewykorzystanych środków, co ujęto w opublikowanym sprawozdaniu. - Przekazywanie środków NBP na rzecz fundacji byłych czy obecnych polityków jest niewłaściwe - podkreśla Sławomir Skrzypek, obecny prezes NBP.
Tymczasem w czwartek Ireneusz Bil, dyrektor fundacji Kwaśniewskiego, zapewniał, że "Amicus Europae" nie otrzymywała nigdy państwowych pieniędzy. Natomiast zapis "zwrot dotacji NBP 10 tys. zł" Bil tłumaczył jako wpłatę byłego prezesa fundacji Marka Słuckiego, który miał mieć konto w NBP. Te zapewnienia okazały się jednak niezgodne z prawdą. Słucki nie mógł mieć takiego konta, co oznacza, że 25 tys. zł przekazał Narodowy Bank Polski.
Absurdalne wykręty
- Pan Bil skłamał dwa razy. Pierwszy raz, kiedy zapewniał, że fundacja ukraińskiego oligarchy Wiktora Pinczuka finansuje również fundacje Clintona i Sorosa, a drugi raz, kiedy zapewniał, że nie otrzymuje ona publicznych pieniędzy. Te kłamstwa budzą nieprzyjemne odczucia i podejrzenia - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Julia Pitera.
Tymczasem sam Aleksander Kwaśniewski powiedział w wywiadzie dla radia TOK FM, że nie przejmuje się wypowiedziami polskich polityków, a pieniądze od rozmaitych fundacji będzie pozyskiwał nadal. - Informuję, że moja fundacja podpisuje w tej chwili porozumienia z partnerami, np. ze środowisk żydowskich, bo pracujemy na rzecz pojednania polsko-żydowskiego; amerykańskimi, ponieważ jesteśmy zainteresowani rozwojem współpracy euroatlantyckiej - mówił Kwaśniewski.
Były prezydent powiedział również, że nie zbiera datków w otwartej formie, bo boi się prowokacji. - Jeżeli będziemy mieli otwarte konto, to wpłaci nam ktoś pieniądze i w gazecie przeczytamy, że wpłacił "Masa", "Kiełbasa" albo jeszcze ktoś inny i będziemy się tłumaczyć z czegoś, na co nie mamy wpływu (...) - mówił Kwaśniewski.
- To przykład obłudy pana prezydenta Kwaśniewskiego - stwierdza Pitera i tłumaczy: - Nie można przyjąć znacznych kwot pieniędzy bez podpisania stosownej umowy. Jeżeli by więc takie pieniądze zostały wpłacone na konto fundacji Kwaśniewskiego bez podpisania stosownych umów, wówczas Kwaśniewski powinien zawiadomić organa ścigania. Nie ma więc obawy prowokacji ze strony jakiegoś "Masy". Absurdalne są wykręty prezydenta Kwaśniewskiego.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-05-19
Autor: wa