Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Publiczne pieniądze na wspominki z PRL

Treść

Finansowana z publicznych środków Biblioteka Śląska postanowiła roztrwonić je na "analizę prac" nadesłanych na "konkurs" ogłoszony przez europosła Adama Gierka "Moja młodość w PRL". W ocenie dr. Jana Żaryna, doradcy prezesa IPN, taki zbiór może stać się przedmiotem badań dla historyków i socjologów, ale sam w sobie nie stanowi rzeczywistego opisu czasów PRL i nie powinien być w ten sposób używany.

Zorganizowany przez Adama Gierka konkurs "Moja młodość w PRL" skierowany był do osób, których młodość przypadła na lata 1952-1989. Do organizatora napłynęło około 150 "prac". - Są to prace z całej Polski, w różnym rozmiarze; od strony, dwóch pisanych ręcznie, do książek, które uczestnicy kiedyś napisali i drukowali na własną rękę; książki, które nigdy w księgarniach się nie ukazały, a teraz zostały przesłane do nas. Są to prace na płytach CD, ale i maszynopisy, nawet na 800 stron - usłyszeliśmy w sosnowieckim biurze poselskim Gierka. Europoseł "najlepsze" prace nagrodził wyjazdem do Brukseli (ze zwiedzaniem Parlamentu Europejskiego) oraz upominkami. - Cała nasza historia, w tym okres PRL, tak się potoczyła, że jej zwieńczeniem była właśnie integracja europejska. Dlatego Bruksela jest jak najbardziej właściwym miejscem - tłumaczy.
Wczoraj prace trafiły do Biblioteki Śląskiej, która wraz z "Trybuną" objęła patronat nad konkursem. Niestety, nie udało nam się skontaktować z dyrektorem Biblioteki, który podejmie decyzję o dalszym losie prac.
- Nie ma wątpliwości, że wolno panu Gierkowi taki konkurs organizować, ale trzeba też sobie zdawać sprawę z tego, że takim działaniem wpisuje się w sposób świadomy w pewną próbę sił dotyczącą interpretacji historii najnowszej i niewątpliwie tym narzędziem, które jest tu uruchomione, jest pamięć ludzka, czyli bardzo zawodny instrument do rzeczywistego prezentowania danej epoki historycznej - podkreślił dr Jan Żaryn, doradca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. W jego ocenie, tego typu prace mogą być ciekawym materiałem dla badań nie tylko historyków, ale i socjologów. - Trzeba jednak w sposób jasny powiedzieć, że tego typu źródła zbiorowe nie stanowią pełnego opisu PRL - dodał. Przy lekturze wspomnień trzeba też pamiętać, że zapewne były one zgłaszane do konkursu przez specyficzną grupę Polaków, sympatyzujących z poglądami Gierka. - Warsztat socjologa czy historyka podpowie, jak należy oceniać tego typu relacje. Gorzej, jeśli prace zostaną wykorzystane na zasadzie wolnej amerykanki, do walki o prezentację nieprawdziwego obrazu PRL - dodał dr Żaryn.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-05-28

Autor: wa