"Psie jajca" i "slepa kura"

Treść
Potraw i napitków było bez mała 250. Przywiozło je na polsko-słowacki Konkurs Potraw Regionalnych "Góralskie jadło" w Łopusznej 13 kół gospodyń z Podhala i słowackiego Liptowa. Bohatera, który w skwarny dzień skosztowałby wszystkiego - chyba nie było...
Komisja degustacyjna - w składzie: Maria Derek, Vladimir Funak, Halina Galas i Monika Pacyga - też nie miała łatwego zadania. Każda potrawa na 20-metrowym stole - dopieszczona, wysmakowana - miała swoją nazwę i charakter. Z pyszności trzeba było wybrać najpyszniejsze.
Na stole gronkowianek najlepiej smakowały degustatorom zupa bacowska, pierogi z bobem i kapustą, "sałata na zyntycy", ziołowe herbaty.W miskach łopusznianek nęciły "karpiele z flakami", "kwaśnica na zioberku", pierogi wypchane świeżymi borówkami, moskale z masłem. Z Krauszowa przyjechały śliwki z makaronem, cielęcina z kluskami, placki ziemniaczane z ziołami, a na trawienie - cóż lepszego nad żurawinę z miętą? Ku ludźmierzankom wielu się garnęło gości, żeby skosztować zupy z prawdziwków, "zalewki", pieczonej swojskiej kiszki, na koniec herbatki z mięty i dziurawca.
"Bombolki ze śliwkami", "pałacinki (naleśniki) z prowdziwkami", "ciućpajs" ze smakowitym żeberkiem, herbata z "torek", głogu i owoców leśnych - to smakołyki dursztynianek. Na stole gaździn ze Szlembarku pachniały: "śliwconka z rzezańcem (makaronem)", "wiejska kapusta z grochem i grulami", "zeberka w tarcinkach piecone", "moskol z masłem czosnkowym". Krempaska "kulajda" to gęsta potrawa gotowana na wodzie z kminkiem, prawdziwkach, ziemniakach krojonych w kostkę, z jajkami, śmietaną i koperkiem. Prócz tego przywiozły krempszanki "pałacinki z borówkami", "kwaśnicę na żeberkach", ziołowe herbaty.
Waksmundzianki kusiły barszczem wielkanocnym na maślance, "zupą dziadowską", która wysokiej komisji smakowała jak królewska, "pęcokiem z grochem, ciemnom fasolom i zioberkami", do tego były herbaty z wszystkich owoców. Harklowską nalewką nie dawali się uraczyć tylko kierowcy, wszystkim za to pieściły podniebienia: "hamrota wielkanocna", gulasz harklowski, "pamuła" z suszonych owoców i napój miętowy.
"Sałate na borscu", pierogi z kapustą i grzybami, wyśmienitą herbatkę z ziół nagrodziło jury rogoźniczankom, ale specjalną nagrodę w postaci żelazka dostały one za pikantny dodatek, którego nazwa wzbudzała śmiech i zaciekawienie, czyli "psie jajca" - odpowiednio doprawioną żurawinę z chrzanem.
Odkąd łopuszniański konkurs stał się międzynarodowym - pewnie częściej będzie można pokosztować smakołyków takich, jakie przyjechały z Malego Borowego: "sulańców" z makiem, kiełbasy swojskiej suszonej rok, "twarohovej nabierki", wyrobów ze świniobicia. Gaździny z Zavaznej Poruby przywiozły "haluky z bryndzom", "pirohy z lekvarom", roladę z barana, domowy chleb.
Drugi po "psich jajcach" przebój konkursu to danie rodem z Liptowskich Sliačy - "slepa kura, kapusta udena, harmenadla". Starczy za cały obiad, a niejednemu za dwa obiady... Nagrodzone liptowskie przysmaki to także "bryndzove haluky", "Kysla hubova polievka", drożdżowe ciasto.
Siedem godzin scena na placu przy GOK-u była non stop zajęta przez kapele, grupy śpiewacze i zespoły. Na widowni wciąż było pełno, gdy występowały: "Borovianka" z Liptowskiego Mikulasza, miejscowa muzyka im. Księdza Tischnera i grupa śpiewacza z zespołu im. Ludwika Łojasa, muzyka Jana Pilnego z Leśnicy, muzyka "Małych Łopuśnian". Tańczyły i śpiewały: "Zielony Jawor" z Krempach, "Sliacanka" z Liptowskich Sliačy, uroczy chórek "Hilaritas", mali i średni "Łopuśnianie". Był też autorski koncert Silvany (Sylwia Basta), była "Radosna biesiada" w wykonaniu Teatru Małego z Częstochowy, a na koniec - występ czarnogórskich Romów z zespołu "Kałe-Bała".
Do książkowego stoiska przyciągało gości najnowsze wydawnictwo wspólnego autorstwa: Marii Derek, Józefy Kuchty i Wandy Czubernatowej - fura starodawnych przepisów zebranych przez 33 lata istnienia konkursu, okraszona kuchennymi wierszami rabiańskiej poetki, zdjęciami, gwarowym słownikiem, przyśpiewkami, powiedzonkami z kuchni rodem. Wedle tych przepisów można sobie samemu coś "uwarzyć" - ba, trzeba tylko uhodować kapustę, groch, jagnię, gęś, świniaka, zebrać zioła, owoce, grzyby... Inaczej to nie po góralsku. (ASZ)
"Dziennik Polski" 2006-07-12
Informacja z serwisu www.malopolskie.iap.pl
Autor: ab