Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przyszłościowy węgiel

Treść

Cena ropy osiąga obecnie najwyższy poziom w historii. Nie oznacza to jeszcze kryzysu, ale przy tak wysokich stawkach bardzo opłacalne zaczynają być technologie pozyskiwania paliw z węgla. Niewątpliwie oznacza to szansę dla polskiego górnictwa węglowego. W dłuższej perspektywie należy się liczyć z dalszym wzrostem cen ropy, ponieważ jej złóż wystarczy zaledwie na 40-50 lat. Analitycy wskazują, że długofalowo węgiel może stać się elementem bezpieczeństwa energetycznego całej Unii Europejskiej.

- Każdy taki kryzys, o ile tę sytuację w ogóle za taki uznamy, ma tę dobroczynną stronę, że zmusza do poszukiwania innych źródeł energii czy innych, o wiele oszczędniejszych technologii - ocenia Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha. - Nagle nasze zasoby węgla mogą się okazać niezwykle cennym surowcem do pozyskania paliwa tą metodą i mogą być poważnym elementem bezpieczeństwa energetycznego nie tylko Polski, ale i UE - dodaje.
- Program gazyfikacji węgla i w ogóle nowe technologie węglowe to jest problem o tyle złożony, iż one faktycznie już istnieją, tylko że są ciągle niekonkurencyjne rynkowo i dlatego wszyscy potencjalni inwestorzy czekają na stosowny moment, kiedy będzie to opłacalne - ocenia w rozmowie z nami wiceminister gospodarki Piotr Naimski. Cena ropy osiąga niespotykany dotychczas pułap i będzie niestety sukcesywnie rosła, co bezpośrednio wpłynie na ceny paliwa, a co za tym idzie - na stan naszych kieszeni. Koncern PKN Orlen już zapowiedział podwyżki. Podobnie zareagują inne światowe koncerny naftowe. Za wzrostem cen paliw pójdzie wzrost cen towarów i usług. Eksperci dostrzegają jednak pozytywną stronę tej sytuacji.
- Niewątpliwie oznacza to szansę dla polskiego górnictwa węglowego. Niestety, najprawdopodobniej owe nowe technologie gazyfikacji węgla i uzyskiwania z niego paliwa staną się opłacalne dopiero w obliczu poważnego kryzysu na rynku paliw, a może nawet jego załamania - konstatuje Sadowski.
- Istnieją nowoczesne technologie odgazowania węgla. Mamy taką technologię opracowaną przez polski zespół pod kierunkiem pana dr. Bohdana Żakiewicza i właśnie obecnie ten zespół stara się wdrożyć tę technologię - poinformował nas prof. Ryszard Kozłowski z Instytutu Inżynierii Materiałowej Politechniki Krakowskiej. - Jest ona opracowywana w polskim laboratorium radykalnych technologii i pozwoli na wykorzystanie polskiego węgla w tzw. technologii czystej. Na powszechne wprowadzenie w życie nowych rozwiązań będziemy musieli jednak trochę poczekać - tłumaczy prof. Kozłowski.
Według prof. Kozłowskiego, zakłady, które zaczną stosować metodę dr. Żakiewicza, powstaną za mniej więcej dwa lata.
- Jest to technologia sprawdzona, stworzona przy współpracy partnerów amerykańskich - zapewnia. Eksperci są zdania, że ropy na rynku nie zabraknie, ponieważ zostanie ustanowiony nowy pułap równowagi między popytem a produkcją. Wydaje się przy tym, że ewentualny kryzys na rynku paliwowym zdecydowanie mniej dotknie Polskę niż inne, bardziej uzależnione od ropy kraje.
- Energetyka polska oparta jest w dziewięćdziesięciu kilku procentach na węglu i węgiel pozostanie dla Polski strategicznym źródłem energii - zauważa Piotr Naimski. - Problem polega na tym, że musimy szukać nowych, czystych i przyjaznych środowisku sposobów zużycia węgla. W perspektywie długoterminowej polska energetyka będzie musiała opierać się na węglu, a także na energii nuklearnej - stwierdza wiceminister. Wydaje się, że w najgorszej sytuacji będą Stany Zjednoczone, gdzie ropa pozostaje również źródłem energii.
Ropa będzie, ale droższa
Dotychczas nie widać paniki na giełdach. Również banki zachowują spokój. Wzrost ceny ropy, za baryłkę której zapłacimy zgodnie z przewidywaniami ekspertów wkrótce 100-110 USD, najwyraźniej nie nosi jeszcze znamion kryzysu ekonomicznego. - Nie jest to jeszcze kryzys - ocenia Tomasz Lotz, analityk rynku paliw. - Na ceny ropy składa się wiele czynników i jednym z nich jest sezonowość. Drugim czynnikiem są zapasy w USA i ewentualne zagrożenie Wschodniego Wybrzeża Stanów huraganami. Są tam zmagazynowane największe ilości tego surowca - tłumaczy.
Zdaniem ekspertów, cena ropy w dłuższej perspektywie musi rosnąć ze względu na kurczenie się jej światowych zasobów, których w opinii specjalistów wystarczy zaledwie na 40-50 lat. Poza tym na obecną tendencję zwyżkową wpływ ma kilka niekoniecznie powiązanych ze sobą czynników.
- Wzrost cen ropy jest spowod owany spadkiem wartości dolara. Nie jest to zatem wzrost bezpośredni. Poza tym idzie okres zimowy na półkuli północnej, który sprzyja takim fluktuacjom na rynkach ropy i cena w tym momencie wzrasta - tłumaczy Lotz. Nie bez wpływu na sytuację pozostaje też konflikt w Iraku. Andrzej Sadowski wskazuje na jeszcze inne czynniki. - Taki jest skutek istnienia i działania kartelu państw wydobywających ropę na świecie, czyli OPEC. Państwa należące do niego reglamentują wydobycie ropy i tym samym ceny ropy reguluje nie rynek, ale ich decyzje polityczne - ocenia ekspert. - Państwa ustalają pewne limity wydobywcze, ustalają między sobą politykę cenową, która zakłóca swobodne kształtowanie się ceny. Nie uważałbym tego za kryzys, a jedynie konsekwencję zmowy - podkreśla. Nie bez przyczyny jest też zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Iraku. - Wojna w Iraku, tak jak wszystkie wojny, jest doskonałym pretekstem, żeby wywołać niepokój w umysłach ludzi, którzy kupują i sprzedają na różnego rodzaju giełdach, włącznie z giełdami, które zajmują się obrotem paliwami - konstatuje Sadowski.
Znaczącym czynnikiem windującym ceny jest również popyt. Bez wątpienia dzisiaj jest tak, że takie państwo jak Chiny, które zaczęły wychodzić z marazmu i odblokowały w części swoją gospodarkę, potrzebują większej ilości paliwa i chociażby ten kraj zauważalnie wpłynął na wzrost zapotrzebowania na ten surowiec.

Dopiero kryzys uruchomi zapasy
Stany Zjednoczone nie uruchamiają zapasów ropy, ponieważ analitycy nie dostrzegają jeszcze takiej potrzeby. - Zarówno w USA, jak i w UE istnieją tzw. strategiczne zapasy ropy, te jednak uruchamia się w sytuacji kryzysowej, np. w przypadku wstrzymania dostaw na skutek kataklizmu wojny czy innych zdarzeń. Dyrektywy unijne kładą wymóg na państwa członkowskie utrzymywania w magazynach ropy na minimum 90 dni - uspakajają analitycy.
Wszystko wskazuje na to, że zabieg stabilizowania ceny poprzez naruszenie zapasów miałby skutek krótkofalowy, dodatkowo zaś po prostu nie przyniósłby żadnych korzyści. Wprawdzie chwilowo cena ropy mogłaby spaść, ale w dłuższej perspektywie uszczuplanie zapasów jest równoznaczne ze wzrostem ich wartości, a co za tym idzie - ceny.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2007-11-10

Autor: wa

Tagi: wegiel