Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przypowieść, która gorszy niejednego czytelnika. O co chodzi z obrotnym rządcą?

Treść

Przedtem w naszej tradycji nazywał się on „włodarzem niesprawiedliwym”. Przypowieść to trudna. Do dziś dnia wręcz gorszy ona niejednego słuchacza czy też czytelnika, a zarazem stanowi przedmiot subtelnych debat specjalistów. Zachował nam ją tylko Łukasz, i to w części wyłącznie własnej, nadto w rozdziale, który stoi wyraźnie pod znakiem jednego hasła – niebezpieczeństwa bogactw. Wszystko to każe się powstrzymać z wyznaczeniem ram chronologicznych jej wygłoszenia. W wątku Łukaszowym zdarzenie, które ją wywołało, nastąpiło w drodze z Galilei do Jerozolimy, a więc przy końcu działalności publicznej Jezusa.

Ze względu na dyskusje specjalistów w sprawie głównego pouczenia tej przypowieści, przytoczymy ją wraz z dołączonymi do niej Jezusowymi zaleceniami w sprawie dobrego użytku z pieniądza, choć bez wątpienia nie stanowią one jej części składowej.

Łk 16,1–13

1 Powiedział też do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. 2 Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”. 3 Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. 4 Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty od zarządzania”. 5 Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” 6 Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. 7 Następnie spytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Powiedział mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”. 8 Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości.

9 Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.

10 Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. 11 Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? 12 Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze?

13 Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.

Uczniowie, do których Mistrz skierował tę przypowieść, z pewnością lepiej niż my dzisiaj umieli ją ocenić, lepiej będąc niż my obeznani z życiowym jej obrazem, bardziej zżyci z rodzimym maszalem. Opisana sytuacja odpowiada ówczesnym stosunkom, zwłaszcza galilejskim. Widzimy bogatego właściciela, obszarnika, który ma rządcę (oikonomos), więcej niż naszego „ekonoma”, bo plenipotenta. Oskarżony słusznie czy nie – stoi ów rządca w obliczu nieuchronnej utraty swego intratnego stanowiska. Staje wręcz wobec widma nędzy. Do pracy fizycznej uważa się za niezdolnego, a żebrać – to byłoby poniżej jego godności. Wpada na pomysł – ma przecież dłużników swego mocodawcy jeszcze niejako w ręku, póki nie oddał mu kluczy. Pamiętajmy, że starożytny Bliski Wschód nie znał (a u niektórych Arabów do dziś dnia nie znają) ani kontroli, ani buchalterii. Owi dłużnicy mogli być bądź dzierżawcami, bądź pośrednikami, słowem, niezależnymi klientami – ludźmi, sądząc na podstawie tych sum, które byli winni, dość zamożnymi. Musi więc on sobie zapewnić ich realną wdzięczność, póki na to czas, póki ich zobowiązania dłużne są w jego ręku. Beczka, o której tu mowa, to hebrajska miara pojemności bat, według przeliczenia na podstawie Józefa Flawiusza – prawie 39 litrów. Dług jego wynosi zatem blisko 4000 l. Korzec zaś, hebrajski kor, liczył 10 bat. Nierówna obniżka u obydwóch w cyfrach jest – jak obliczyli znawcy – mniej więcej równa w przeliczeniu na pieniądze, biorąc pod uwagę to, że oliwa znacznie była droższa od pszenicy. Jeśli wierzyć szacowaniu w Talmudzie, obydwaj dłużnicy otrzymali obniżkę około 500 denarów. A denara, jak pamiętamy z przypowieści o robotnikach w winnicy, płaciło się jako dniówkę niewykwalifikowanemu robotnikowi.

Tu wypada się zatrzymać, by ocenić czyn owego rządcy. Znaczna większość współczesnych komentarzy trzyma się klasycznego rozwiązania. Malwersacja jest jawna, ale pochwała, o której mowa w wierszu 8, odnosi się wyłącznie do sprytu, jaki wykazał rządca, wyplątując się z trudnej dla siebie sytuacji. W ten sposób ratuje się przeciętnego czytelnika przed zgorszeniem z tego powodu, że nicpoń został pochwalony. Zwolennicy tego rozwiązania pierwszą połowę w. 8 zaliczają do samej przypowieści, drugą zaś i wiersze następne traktują jako refleksję Ewangelisty, może nawet Jezusa, po której następuje zastosowanie przypowieści ułożone z sentencji na temat użytku bogactwa. W tym ujęciu pouczenie główne brzmiałoby tak: podobnie jak obrotny rządca wykazał niebywały spryt w zabezpieczeniu sobie dostatniej egzystencji, mimo utraty dotychczasowego stanowiska, tak uczniowie Pańscy winni wykazać maksymalną roztropność jako ludzie znajdujący się w krytycznej sytuacji, którzy, mając mało czasu, muszą się zatroszczyć o swoją wieczność.

Mniej liczni komentatorzy idą nieco inną drogą, która zwolna zdobywa sobie coraz więcej zwolenników. Inaczej wygląda u nich czyn rządcy.

Dalej, bo aż do w. 9 włącznie, rozciągają oni autentyczne dołączone do przypowieści Jezusowe jej zastosowanie, które w związku z tym wypada znacznie zrozumiałej, głębiej, a pozostaje w zgodności z kontekstem rozdz. 16. Rządca – zgodnie z obyczajami ówczesnymi – nie pobierał od właściciela pensji, lecz podobnie jak celnicy, tj. poborcy podatków, żył z samej prowizji, jaką wliczał do sum objętych zobowiązaniami dłużników swego pana. A zatem nie dokonał on żadnej malwersacji tym ostatnim razem, lecz obniżył zadłużenia, rezygnując ze swej należności. Panem w wierszu 8 jest ukrywający się pod greckim kyrios, aramejski maran – stałe określenie „Pana naszego” Jezusa Chrystusa. Pochwalił On rządcę za to, że roztropnie użył w tym przypadku mamony, zasadniczo niegodziwej, ale naprawdę własnej. Przy tym więc określenie nieuczciwy rządca nie stanowi oceny tego ostatniego czynu, lecz odnosi się do opinii, jaką miał rządca od chwili oskarżenia może nawet zbyt pochopnie uznanego przez pana za słuszne? Podobne określenie niesprawiedliwy sędzia – wbrew dobremu jego czynowi kwalifikuje tylko jego opinię, na jaką zasłużył całą swoją postawą życiową. Nie chodzi jednak przy tym tylko o wybielenie czynu naszego rządcy, ani o uratowanie tak moralne, jak psychologiczne, dziwnej pochwały. Chodzi mianowicie o poszerzenie głównego pouczenia. Rzuca się bowiem w oczy znamienny paralelizm dwóch wierszy, z których jeden należy do przypowieści, a drugi do Jezusowego zalecenia dobrego użytku z pieniądza:

w. 4

żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu.

w. 9

aby przyjęto was do wiecznych przybytków, gdy [wszystko] się skończy.

Ta równoległość jest jeszcze bardziej uderzająca w oryginale greckim, gdzie jednakowo występuje zwrot: dexontai eis. Trudno przypuścić, by Ewangelista-redaktor tak skonstruował w. 9, znacznie łatwiej w tym uznać pierwotną myśl Jezusa (P. Bigo). Choć więc sama przypowieść formalnie kończy się na pierwszej połowie w. 8, niemniej dołączone refleksje i sentencje zostały razem wypowiedziane jako autentyczne jej zastosowanie. W refleksji Jezusowej wprawdzie brzmi nuta gorzkiej ironii, że synowie światłości są mniej obrotni od synów tego świata, ale zaraz po niej następuje wniosek praktyczny, w czym winni wierni uczniowie Pańscy naśladować spryt obrotnego rządcy – we właściwym pozyskiwaniu sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, tzn. udzielając ze swojego stanu posiadania tym, za których Bóg, gdy wszystko się skończy, okaże swoją wdzięczność. A tymi są ubodzy, jak to tenże Ewangelista podaje na niejednym miejscu (por. Łk 12,33; 14,13n), a najpełniej wyraża zasada naczelna sądu ostatecznego: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40). Pozostałe sentencje (w. 10–13) są zapewne dołączone już przez Ewangelistę-redaktora, a słowem spinającym jest w tym przypadku mamona. Dołączenie to jest bardzo a propos, gdyż dalej doskonale wyjaśnia sens niełatwej przypowieści. Niegodziwą jest mamona nie dlatego, że nieuczciwie została zdobyta, lecz – w duchu powtarzanych przez Mędrców napomnień (np. Koh 5,9.12–16; Syr 5,1.8; 26,29 – 27,2) – ponieważ jest zawodna i dla wielu ludzi jest moralną pułapką. A mimo to może być z niej dobry użytek – stanowi ona swoistą próbę dla człowieka, co on uważa za „swoje” dobro: przemijającą nieuchronnie doczesność, czy dobro prawdziwe, a nie cudze względem jego wiekuistych przeznaczeń. Tylko dobra duchowe, trwałe, sięgające poza chwilę, w której wszystko się skończy, co doczesne, zasługują na to, byśmy je uznali za „własne”. Próba Boża jest tu dwojaka. Dla jednych, których Pan do tego powołał, jest nią słuchanie rady: Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie (Mk 10,21 par.). Dla pozostałych zaś – życie po linii napomnienia św. Bazylego, komentującego nasz urywek: „Zrozum, po coś dostał bogactwa: sługą jesteś najlepszego Boga, rządcą względem współsług równych z tobą” (Hom. in Lc 12,18 § 2 PG 31,263).

W wyniku otrzymujemy następujące stwierdzenia: sama przypowieść do w. 8a jest czystą przypowieścią, natomiast w dołączonym zastosowaniu widać już rysy alegoryczne. Ich obecność jednak nie stanowi niezawodnego argumentu za późniejszym ich pochodzeniem. Natomiast sekwencja wierszy 10–12 to logion, którego echa znajdujemy tak w Ewangeliach (Mt 25,21 – następna przypowieść; Łk 19,17 – tamże) jak i w tradycji (2 Klem., Ireneusz, Hilary). Tak ujmują Benoit-Boismard. Logion końcowy (w. 13) odnajdujemy w Mt 6,24 (źródło Q). Tu jednak wiąże się on z „nowym przykazaniem”: niewolnik bóstwa „Mamony” staje się nieposłuszny Bogu, który nakazuje zdobywać sobie niebo na drodze dzielenia się z braćmi tym, czego nam udzielił. Cenny akcent Łukaszowy!

Zarówno troskliwie przechowane w Trzeciej Ewangelii przestrogi przed niebezpieczeństwem i ułudą bogactw, jak i zalecenie praktycznego z nich korzystania z myślą o wiekuistym królestwie, nie są sprawą jakiejś tylko filozofii w stylu starożytnych cyników czy stoików bądź dzisiejszych mnichów buddyjskich. Chodzi o miłością ożywione naśladowanie Chrystusa, samej istoty królestwa: który – jak mówi Apostoł – będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić (2 Kor 8,9). Jezus będąc na ziemi ukazywał „rozrzutność” Boga Ojca w dawaniu miłości. Jego uczniowie w naśladowaniu Go zyskują sobie przyjaciół w niebie (H.U. von Balthasar).

fragment pochodzi z książki O. Augustyna Jankowskiego OSB „Królestwo Boże w przypowieściach”

Źródło: ps-po.pl, 15 marca 2016

Autor: mj

Tagi: Przypowieść która gorszy niejednego czytelnika. O co chodzi z obrotnym rządcą?