Przymiarki do unijnego MSZ?
Treść
Wspólne francusko-niemieckie konsulaty i ambasady niedługo rozpoczną działalność. Niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie ukrywa, że są to działania zamierzone na powołanie w przyszłości europejskiej dyplomacji. Eksperci już dziś przestrzegają: jeśli niemiecko-francuskie jednoczenie placówek dyplomatycznych okaże się stałym trendem, może to stanowić niebezpieczny precedens i preludium do unifikacji dyplomacji państw Unii.
Paryż i Berlin nie od wczoraj zacieśniają współpracę na różnych obszarach, także w dyplomacji. Jak poinformowano nas w niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, powołanie wraz z Francją kilku wspólnych ambasad i kilku konsulatów to pilotażowy program większego projektu związanego z polepszaniem współpracy europejskich placówek dyplomatycznych, szczególnie w mniejszych państwach. - W przyszłości na bazie europejskiej współpracy być może powstaną wspólne europejskie przedstawicielstwa dyplomatyczne - zauważa w rozmowie z nami Christian Klein, odpowiedzialny w biurze prasowym niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych za kwestie europejskie.
- Jeżeli kiedyś dojdzie do powstania wspólnego unijnego MSZ, a mamy nadzieję, że tak się stanie po podpisaniu nowego traktatu europejskiego przez wszystkich członków, to będziemy musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, jak Unia Europejska ma zamiar reprezentować się za granicą - dodał Klein.
- W odniesieniu do kwestii wspólnych przedstawicielstw dyplomatycznych można powiedzieć, że praktyka ta jest stosowana w dyplomacji. Natomiast pełna integracja jest niespotykana i nieprawdopodobna. Rezygnacja z własnych struktur dyplomatycznych byłaby równoznaczna z zrzeczeniem się ważnego atrybutu suwerenności - wskazuje dr Leszek Bosek, prawnik. Także zdaniem mecenasa Stefana Hambury, przymiarki do stworzenia dyplomacji europejskiej są dużym nieporozumieniem. - Nie ma żadnych racji do powoływania wspólnej dyplomacji europejskiej, wystarczy współpraca w tej dziedzinie poszczególnych państw - powiedział nam berliński adwokat. - Francja i Niemcy zawsze zapowiadały, że będą tworzyć ścisłe jądro Unii Europejskiej. Powoływanie wspólnych ambasad może stanowić tworzenie pewnego precedensu. Zaczyna się to niewinnie, ale może oznaczać, że powstaje Europa dwóch prędkości - uważa dr Waldemar Gontarski, dyrektor Centrum Ekspertyz Prawnych Zrzeszenia Prawników Polskich.
Projekt nowego unijnego traktatu przewiduje powołanie nie ministra spraw zagranicznych UE, jak zakładała konstytucja dla Europy, lecz przedstawiciela Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. Zdaniem wielu, zmiana dotyczy tylko nazewnictwa.
- Stały trend tworzenia wspólnych ambasad przez Niemcy i Francję byłby sprzeczny i z literą, i z duchem traktatów konstytuujących Unię Europejską, gdyż może przeszkadzać integracji europejskiej to, jeżeli dwa państwa "odjeżdżają" świadomie, zostawiając w tyle inne. Pozostałe państwa mogą wówczas zaskarżyć to do Trybunału w Luksemburgu i uważam, że strona polska powinna się pod tym kątem temu przyjrzeć - ocenia dr Gontarski. Także według dr. Boska, fakt potencjalnej pełnej integracji dyplomacji Francji i Niemiec byłby niepokojący i należałoby dokładanie śledzić ten proces.
Wprawki do kreowania wspólnej unijnej polityki zagranicznej są czynione na różnych polach.
Pięćdziesięciu polityków, menedżerów, naukowców i dziennikarzy stworzyło nowy instytut naukowy, którego zadaniem będzie wspieranie europejskich wartości i europejskich interesów na arenie międzynarodowej. Do współzałożycieli instytutu należą między innymi: Joschka Fischer (były szef niemieckiej dyplomacji, członek partii Zielonych), Martti Ahtisaari (fiński polityk socjaldemokratyczny) czy Bronisław Geremek. Nowy instytut będzie posiadał swoje biura w Berlinie, Londynie, Paryżu, Madrycie i Sofii.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Anna Wiejak
Autor: wa