Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przyjmą tylko specjalistów

Treść

Niemiecki rynek pracy pozostanie zamknięty dla pracowników z Europy Środkowowschodniej, w tym z Polski, aż do 2011 roku - poinformował federalny minister pracy Olaf Scholz (SPD). Prawo do pracy uzyskać mogą jedynie cudzoziemcy z wykształceniem technicznym. Niemcy potrzebują od zaraz inżynierów budowy maszyn, okrętów oraz elektromechaników i elektryków.

"Na całym świecie widzimy znaczne zakłócenia gospodarcze. Miejsca pracy są zagrożone. Teraz nie jest dobry czas, aby otworzyć dostęp do naszych miejsc pracy dla wszystkich pracowników z nowych państw Unii Europejskiej" - powiedział w wywiadzie dla "Bild Zeitung" minister pracy Olaf Scholz, dodając, że ta decyzja nie oznacza całkowitego zamknięcia rynku, gdyż ma obecnie sens stopniowe umożliwianie dostępu do niemieckiego rynku pracy dla części branż, których w Niemczech brakuje. Od stycznia Niemcy wydają zgodę na pracę dla cudzoziemców z wykształceniem wyższym. Otrzymają prawo stałego pobytu już po dwuletnim okresie pracy, jedynym warunkiem jest to, aby praca była zgodna z ich wykształceniem. Niemcy potrzebują od zaraz inżynierów budowy maszyn, elektromechaników, inżynierów budowy samochodów, inżynierów budowy okrętów i inżynierów elektryków. Naszym zachodnim sąsiadom brakuje też około 100 tysięcy fachowców nie tylko z branż technicznych, ale także pielęgniarek, personelu medycznego, nauczycieli, informatyków i pracowników rolnych.
Dla większości obcokrajowców niemiecki rynek pracy jeszcze przez minimum trzy lata pozostanie zamknięty. Najpierw Berlin w 2004 roku zamknął dostęp do swojego rynku na dwa lata, z możliwością trzyletniego przedłużenia. Już w kwietniu zeszłego roku eksperci proponowali utrzymać okres przejściowy aż do 2011 roku. Teraz widać, że niemiecki rząd, wykorzystując kryzys gospodarczy, będzie chciał pokazać wyborcom, iż chroni ich miejsca pracy, i zaakceptuje te propozycje.
Decyzję o przedłużeniu zamknięcia rynku pracy ostro krytykują niemieccy rolnicy, którzy zgodnie twierdzą, że bez "polskich rąk do pracy" niemieckie rolnictwo upadnie. Warto przypomnieć, że już w zeszłym roku w wyniku zaostrzonych przepisów, a także na skutek pobierania opłat za składki ubezpieczeniowe dla polskich pracowników sezonowych wielu z nich zrezygnowało z pracy w niemieckich gospodarstwach.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-02-24

Autor: wa